To chyba jedna z najmniej docenionych atrakcji Jordanii. Dżarasz (Dżerasz, Jarash, Jerasz, Jerash, arab. جرش), albo inaczej biblijne miasto Geraza, to wspaniale zachowane ruiny, aż dziw, że tak mało znane i nie wpisane jeszcze na listę UNESCO. Natknąć się można na nie przypadkiem, zaś gdy się przyjedzie, to zwiedza się to bardzo dobrze ze względu na niewielkie zainteresowanie odwiedzających.
Spis treści
Dżarasz historycznie i obecnie
Najkrócej Dżarasz można opisać chyba krótkim stwierdzeniem – Efez bez dużej ilości turystów. Znów jesienią praktycznie nie było tam zwiedzających. Owszem pojedyncze osoby, ale nie czuło się tłoku. Można było spokojnym tempem obejść całość. Jak zwykle przewodnicy sami proponowali swoje usługi, ale dało się ich łatwo zbyć. Nawet nic im nie dając. Odwiedzających nie było tu sporo, ale jednak się kręcili, więc lepiej nie tracić czasu na opornych. Nawiązanie do Efezu bardziej oddaje klimat stanowiska, niż wielkość.
Geraza została założona w IV wieku przed naszą erą przez Aleksandra Wielkiego lub jego generała Perdikkasa. Stanowiło część Dekapolu (Dekapolis), czyli związku 10 miast w dawnej Transjordanii. W 63 przed naszą erą zostało zajęte przez Pompejusza i dalej rozwijało się pod auspicjami Rzymu. Z rzymskiego okresu pochodzi ustęp w Ewangelii świętego Marka, rozdział 5, który wspomina mieszkańców tego miasta. Potem Gerazę przejęło Bizancjum, a następnie Arabowie (w 636 naszej ery). W 749 po trzęsieniu ziemi miasto opustoszało, czyli rozwijało się prawie nieprzerwanie przez około 1000 lat. Odkrył je na nowo w 1806 Urlich Seetzen.
Zwiedzanie i zabytki w Jerash
Jedyny minus to wejście. Ono jest bardzo turystyczne. Trzeba przejść przez masę sklepików. Na szczęście to Jordania, trochę inna niż Petra, więc da się bez problemu przejść. Naganiacze nie są tu uciążliwi, to kolejny plus.
Dżarasz jest bardzo dobrze zachowany. Słynie z owalnego forum z kolumnadą, a także ruin kilku świątyń (w tym Zeusa i Artemidy), a także hippodromu na którym odbywały się kiedyś wyścigi rydwanów. Znajdują się tu także dwa amfiteatry, Łuk Hadriana, bramy, fontanny, agora, czyli wszystko co powinno mieć rzymskie miasto. No i to wspaniałe miejsce dla jaszczurek, tych wygrzewa się tu bardzo dużo. To jedno z tych miejsc, gdzie można spokojnie obcować z zabytkami rzymskimi. Jeśli chcemy przewodnika, można go wziąć. Ale nawet jeśli go nie weźmiemy to i tak znajdą się osoby, które czasem coś pokażą. Jedną z ciekawostek, którą można tu zobaczyć (a do tego przydaje się przewodnik) to hałasujące kamienie. Bloki, które mają wewnątrz kawałki metalu i w momencie ruchów sejsmologicznych wydawały dźwięki ostrzegawcze.
Dojazd do Dżaraszu
Problemem jest też dojazd do Dżaraszu, gdyż nie jest on specjalnie dobrze oznakowany, ale dzięki GPSowi dojeżdża się na miejsce, znajduje miejsce na dużym parkingu i spokojnie można zająć się zwiedzaniem. Ono nie zajmuje dużo czasu. Szybkim tempem można obejść całość w dwie godziny, wolniejszym w cztery.
Przybywając do Jordanii większość kieruje się ku ruinom Petry. Jerash, czy Wadi Rum to z pewnością miejsca o których warto pamiętać. Robią duże wrażenie, a zwłaszcza te ruiny są dużo mniej ludne.
Zaś jeśli chodzi o Dżarasz warto też zastanowić się nad wzięciem udziału w wyścigu rydwanów. Są one tu organizowane raz na jakiś czas. Można to śledzić na stronie: JerashChariots.
Bezpieczeństwo w Dżarasz
O tym warto wspomnieć. Byliśmy tam w 2016 i była to najbardziej na północ wysunięta część Jordanii, którą zwiedziliśmy. Wystrzegaliśmy się tamtej okolicy, ze względu na obozy dla uchodźców z Syrii i problemy przy granicy. Samo Dżarasz wciąż znajduje się w bezpiecznej części i nie czuliśmy tu żadnego zagrożenia. Jednak w listopadzie 2019 doszło tu do ataku nożownika na troje turystów. Prawdopodobnie odosobniony przypadek. Takie pojedyncze incydenty niestety się czasem zdarzają, wcześniejszy miał miejsce w 2016 w Karaku.
Jeśli spodobał Ci się ten wpis, polub nas na Facebooku.
Szlak jordański | ||
Dżarasz |