Do Tanzanii jak do wielu innych bardziej egzotycznych krajów wybraliśmy się samodzielnie. Pewne rzeczy, jak safari da się ogarnąć z pomocą agencji turystycznych, ale hotele czy transport organizowaliśmy raczej samodzielnie. Tym razem nie próbowaliśmy samodzielnie jeździć samochodem. Niestety stan dróg i oznaczenia zdecydowanie to utrudniają. W Kyeli odcinek mający 25 km przemierzaliśmy w dzień prawie godzinę, bo droga choć utwardzona, właściwie była w dość kiepskim stanie i samochód (zwykły, nie 4×4) raczej się tam toczył niż jechał. Zaś centralnym miejscem w Tanzanii jest Dar Es Salaam (arab. دار السلام), co znaczy tyle co „Domostwo Pokoju”. Kiedyś nazywało się Mzizima. To wciąż główne miasto Tanzanii i stolica administracyjna oraz biznesowa kraju. W przypadku przemieszczania się po kraju trudno ją ominąć, tu krzyżują się główne szlaki.
Spis treści
Trasy w Tanzanii
Także stan dróg krajowych bywa różny. Zdarzają się objazdy na remontowanych czy budowanych odcinkach, gdzie jedzie się właściwie po utwardzonym piachu. Jednocześnie nie widać raczej kontroli drogowych, więc wielu innych kierowców zwyczajnie nie przestrzega przepisów, choć podobnie jak w krajach arabskich wypadków jest tu raczej mało.
Mniejsze drogi, raczej przeznaczone są często dla samochodów 4×4. Tam może zdarzyć się konieczność przejechania płytkiej rzeki, czy przedarcia się przez błoto. Dodatkowo warto pamiętać, że większość samochodów jeżdżących po tych drogach do najnowszych nie należy i czasem pojawiają się problemy przy podjeżdżaniu pod górę.
Niestety na rozdrożach bardzo często nie ma żadnych oznaczeń kierunkowych. Na drogach krajowych czasem tylko pojawiają się informacje o odległości do danych miejsc.
Przydrożne atrakcje
Jeszcze innym problemem na drogach są zwierzęta. Tak dzikie, jak i hodowlane, które potrafią w niektórych miejscach wręcz blokować drogę. O ile krowy, czy wielbłądy znamy z wielu miejsc na świecie, tu jeszcze dochodzi pełna gama dzikich stworzeń. W szczególności dobrze to było widać przy parku Mikumi, który jest przecięty trasą na południe. Druga sprawa to sprzedaż przydrożna, ludzie zatrzymują się i blokują trochę ruch. Ale to też standard w wielu krajach.
Oczywiście istnieje możliwość wynajęcia samochodu wraz z kierowcą, ale raczej to dość droga sprawa. Alternatywy podróży są trzy.
Po pierwsze kolej. Linie nie są zbyt rozwinięte, jest ich właściwie kilka, na północ nie dojeżdżają. Po drugie mają też złą renomę ze względu na napady, ale da się nimi jeździć.
Z Dar Es Salaam autobusem
Największą siatkę połączeń dostarczają autobusy. Niestety trochę trudno zweryfikować zdalnie jak to wygląda. Część linii ma co prawda rozkłady w internecie, ale niekoniecznie nadal funkcjonują. Cześć firm ogranicza się tylko do facebooka, nie posiada stron. Pozostaje dowiadywać się emailowo lub telefonicznie. My podróżowaliśmy linią New Force na trasie Dar Es Salaam – Kyela i z powrotem. To dalekobieżna linia trochę lepszego standardu. Słowo trochę ma znaczenie. Wsiąść można praktycznie w dowolnym miejscu na trasie, podobnie z wysiadaniem. Jednocześnie przerwy w podróży są bardzo krótkie. Podczas 16 godzinnej podróży zaledwie 3, na szybką toaletę i kilka na zakupy jedzenia i innych rzeczy (bez wychodzenia z autobusu). Sprzedawcy podchodzą pod okna, a także czasem wchodzą do autobusu. New Force ma numerowane miejsca, co nie oznacza, że dane miejsce nie będzie sprzedane dwa razy. Sprzedaż nie jest weryfikowana internetowo, więc błędy się zdarzają. W teorii należy bilet wykupić dzień wcześniej, bo na ostatnią chwilę może nie być miejsc.
Podczas jazdy działa wideo pokładowe i w zależności od humoru obsługi albo lecą klaski kina akcji z lat 80. („Rambo”, „Komando”, „Amerykański ninja”) i filmy karate z Jetem Lee czy Jackie Chanem, albo tanzańskie teledyski i filmy. Sama podróż przebiega spokojnie, choć znalezienie miejsca odjazdu na dworcu Ubungo w Dar Es Salaam może być trudne.
Na safari i na Zanzibar
W przypadku podróży do Arushy i na Zanzibar najwygodniejszym środkiem transportu są samoloty. Linie PrecisionAir i FastJet mają raczej tanie ceny (zwłaszcza przy wcześniejszym zakupie). W internecie jednak może być problem z płatnością kartą VISA, Mastercard działał.
Z Dar Es Salaam na Zanzibar można przedostać się też promem. Tu istnieją dwa, szybki i wolniejszy (mniej więcej trwa to koło trzech godzin). Bilety VIP nie wypadają jakoś szczególnie tajniej niż wcześniej kupione bilety samolotowe. Czasem nawet są droższe. Warto pamiętać, że promy są powszechnym środkiem transportu, więc poza klasą VIP ludzie przewożą tu meble, kury, kurczaki i wiele innych rzeczy, więc może to być ciekawa podróż.
Zwiedzanie Dar Es Salaam
Dar Es Salaam to nie tylko dawna stolica Tanzanii, ale to wciąż centrum nie tylko ekonomiczne kraju. To właśnie tu krzyżują się też szlaki, łączące całe państwo. Samo Dar Es Salaam w większości ma dość niską zabudowę. Jest bardzo rozległe i ludne (mieszka tu ponad 4 miliony osób). Jednak to nie jest w przeważającej części miasto dobre do samodzielnego zwiedzania. Nawet hotele często mają tu kraty w oknach i to na choćby piątym, szóstym piętrze, w dodatku przy wejściu czasem stoi strażnik z karabinem. Sami tubylcy przestrzegają przed szwendaniem się tu w dzień, co tu dużo mówić w nocy. Niemniej jednak wciąż jest tu kilka budynków postkolonialnych, na które warto spojrzeć. Jest też muzeum tradycyjnych chat, tam jednak nie dotarliśmy. Ot trzeba mieć oczy szeroko otwarte i można zobaczyć kilka rzeczy.
Warto dodać, że do 1981 była to stolica Tanzanii. Obecnie jest nią Dodoma, miasto bardziej w centrum i ponad 10 razy mniejsze. Wciąż jednak część instytucji rządowych nie przeniosła się z Dar Es Salaam. Podobnie jak to miało w miejsce w Kolombo, tylko tam nowa stolica znajdowała się naprawdę blisko. Tu wynosi jakieś 400 km w linii prostej.
Jeśli podobał Ci się wpis, polub nas na Facebooku.
Szlak tanzański | ||
Dar es Salaam i podróżowanie po Tanzanii |