Jedną z dość często oferowanych wycieczek na Zanzibarze jest ta na Prison Island lub inaczej Changuu. Dziś to przede wszystkim wyspa żółwi i ich rezerwat, więc nie mogliśmy sobie odpuścić takiej okazji. Miejsce to czasem jest nazywane w sieci sanktuarium żółwi. Z angielskiego sanctuary znaczy także rezerwat lub azyl i to właśnie ta druga nazwa polska jest chyba najtrafniejsza.
Spis treści
Changuu lub Prison Island
Wycieczkę na Prison Island bardzo łatwo kupić w Stone Town na Zanzibarze. Oferują ją praktycznie wszystkie biura, a także osoby zaczepiające na ulicy, jak również hotele chętnie pomogą nam w organizacji. I nie jest to jakiś wysiłek, bowiem chodzi tylko o wskazanie miejsca w porcie, skąd wypływają łodzie na wyspę. Tam jest ich sporo i trzeba wszystko załatwić z osobami kierującymi łodzią. To bez wątpienia jest coś co warto zobaczyć będąc na Zanzibarze.
Sama wycieczka składa się z trzech części. Pierwsza to dopłynięcie na wyspę. Łódek jest wiele, turystów zresztą też. Choć wyglądają na starsze, w większości są to łodzie silnikowe. Sama przeprawa z Zanzibaru na Prison Island trwa więc dość krótko, ot taki przyjemny, acz krótki rejs.
Kwarantanna i więzienie
Następna część, to zwiedzanie samej wyspy. Prison Island to tylko jedna z kilku nazw. Oficjalna to Changuu, ale w użyciu jest jeszcze Quarantine Island i Kibandiko. Nazwa Changuu pochodzi z masajskiego i oznacza jeden z gatunków ryb tu występujących. Sama wyspa jest niewielka, ma jakieś 800 metrów długości. Przez wiele lat była nieużywana. Dopiero w 1860 Sułtan Zanzibaru oddał ją dwóm Arabom, którzy zbudowali tu więzienie dla zbuntowanych niewolników. Gdy jednak Zanzibar stał się brytyjskim protektoratem, wyspa została odkupiona przez nowe władze. Początkowo zaczęto tu budować więzienie z prawdziwego zdarzenia, ale nigdy nie zostało one użyte. Przekształcono je na miejsce kwarantanny. Brytyjczycy bardzo bali się epidemii żółtej febry i innych chorób. Potem jednak chyba nikt nie miał pomysłu jak wykorzystać tę wyspę.
Żółwie olbrzymie
Z czasem sama pojawiła się potrzeba. W 1919 Królestwo Seszeli podarowało Zanzibarowi cztery żółwie olbrzymie. Te trzeba było, gdzieś trzymać. Zwierzęta zadomowiły się na Zanzibarze, zaczęły rozmnażać, ale jednocześnie im było ich więcej, tym częściej były kradzione czy zabijane. Gatunek Aldabrachelys gigantea (ang. Aldabra giant tortoise) jest narażony na wyginięcie, więc ostatecznie przeniesiono żółwie na wyspę, gdzie miały być bezpieczniejsze. I faktycznie są. Znajduje się tam obecnie całe ich sanktuarium. Trudno to nazwać rezerwatem, bowiem jest to bardziej wielki wybieg niż naturalne środowisko.
Żółw olbrzymi zazwyczaj jest trochę mniejszy od żółwia słoniowego z Galapagos, ale tylko niewiele. Obecnie naturalnie występują w atolu Aldabra na Seszelach. Występowały też na innych wyspach w regionie, ale zostały przetrzebione wpierw przez Arabów, potem przez Holendrów. Populacja na Changuu jest dziś jedną z ważniejszych w celu zachowania gatunku.
Żółwie na Prison Island
Lądując na Prison Island chwilę można pocieszyć się plażą, zdecydowanie ładniejszą niż tą wokół Kamiennego Miasta. Można tam znaleźć i kraby i rozgwiazdy. Potem idzie się do żółwi. Mieszkają one na ogrodzonym terenie. Formalnie nie można ich karmić zgodnie z regułami, ale przy wejściu dostajemy liście. Raczej chodzi o to, by nie karmić ich czymś, co mogłoby im zaszkodzić.
Duże osobniki chodzą sobie samodzielnie po tym terenie, mniejsze oraz przedstawiciele innych gatunków trzymane są w szopach, by duże (i ludzie) ich nie rozdeptały. Jednocześnie obsługa cały czas patrzy na nas, by przypadkiem nikt nie skrzywdził tych żółwi. Natomiast właśnie te inne gatunki sprawiają, że dziś jest to przede wszystkim wyspa żółwi.
Każdy z gadów ma na skorupie wpisany wiek. Najstarsza żółwica miała zapisany numer 192. Łatwo ją rozpoznać, bo ma uszkodzoną skorupę (spadła na nią kiedyś gałąź, ale gadzina trzyma się całkiem dobrze).
Pozostałe atrakcje wycieczki na Changuu
Dalej można przejść do części z dawnym więzieniem, po drodze zaś możemy spotkać dikdiki i pawie. Ale powiedzmy sobie szczerze, jeden postkolonialny budynek to właściwie dodatek do żółwi. Zwłaszcza, że więzienie nie wykorzystuje swego potencjału historycznego. Bardziej chcą zrobić z tego przyjemne miejsce.
Ostatnia możliwa atrakcja to snoorkling nad rafą koralową. Można się zatrzymać przy powrocie. Przy wejściu do żółwi znajduje się też basen i przebieralnia z których można skorzystać.
Czas na wyspie formalnie nie jest limitowany. Natomiast przewodnikom zależy na zrobieniu jak największej ilości kursów, więc się trochę niepokoją. Są uzależnieni od tego, kiedy my będziemy chcieli wracać. Im więcej robią kursów, tym więcej zarobią.
Jeśli ktoś ma chwilę na Zanzibarze i zastanawia się co robić, to z pewnością jest to wycieczka z której warto skorzystać i zobaczyć na własne oczy to miejsce.
Jeśli zainteresował Cię ten wpis, przeczytaj inne o Tanzanii, na naszym tanzańskim szlaku i polub nas na facebooku.
Szlak tanzański | ||
Changuu (Prison Island) |