Sintra: zamek Maurów, pałac Pena, zwiedzanie i atrakcje

Pałac Pena, Sintra

To bardzo niezwykłe i malownicze miejsce w Portugalii. Sintra znajduje się dość blisko Lizbony, można tu spokojnie przyjechać pociągiem z Lizbony i spędzić cały dzień. Ale to może być mało, a właściwie to nawet na pewno za mało, jeśli chcemy podziwiać wspaniałości architektury tego niezwykłego miejsca. Wizyta w pałacach i wykwintnych domach sprawia, że naprawdę jest tu sporo miejsc wartych zobaczenia.

Historia Sintry

Jak wiele innych miejsc półwyspu iberyjskiego, tak i okolice Sintry były zamieszkane w okresie paleolitycznym i neolitycznym. W erze miedzi (chalkolit) istniała tu osada (podobnie jak w Lizbonie), która trwała w jakiejś formie także później. Z epoki brązu pochodzi najsłynniejsze znalezisko z tego miejsca, kołnierz z Sintry, który można zobaczyć w British Museum w Londynie. Również jakaś osada istniała tu w czasach rzymskich, na co także wskazują wykopaliska.

Lepiej poznana historia to okres Maurów. Pomijając zamek, tu także istniało miasteczko, w pełni zależne od ówczesnej Lizbony i oczywiście całego kalifatu Kordoby. W czasie Rekonkwisty wojska chrześcijańskie otoczyły Sintrę i zamek, ale jej nie zdobyły. Dostały ją, choć niestabilność w rejonie sprawiła, że zamek bardzo szybko odzyskali Maurowie. Zdobył go norweski król Sigurd I Krzyżowiec, gdy płynął do Ziemi Świętej. I wówczas rozwój Sintry się zatrzymał.

Zmieniło się to dopiero, gdy król kazał tu wznieść jedną ze swoich rezydencji. Ale prawdziwą rewolucję Sintra przeżyła później, przede wszystkim w XIX wieku. Wówczas to stała się modną, wśród bogatych, lokalizacją domków, czy raczej pałaców pod Lizboną.

Poruszanie się po Sintrze

Po Sintrze można poruszać się na trzy sposoby. Pierwszy to oczywiście piechota. Może do dalszych miejsc jak Zamek Maurów czy Pałac Pena zajmie to trochę czasu, ale przy bliższych pałacach może być to dobre rozwiązanie. Drugi to na bogato, czyli zatrzymywać tuktuki czy inne środki transportu indywidualnego, te powiozą nas za odpowiednią cenę gdzie chcemy. Choć tuktuki raczej kojarzą się z tanim sposobem podróżowania, to jednak nie jest Azja. Trzeci to bilet dzienny na lokalne linie autobusowe. Pozwala on jeździć nimi bez limitu. Dowozi do najważniejszych pałaców i zamku Maurów, natomiast korzystając z linii do Cascais można zatrzymać się na przylądku Roca.

Sintra wydaje się niepozorna, ale warto pamiętać, że jeden dzień to zdecydowanie za mało na wszystko. W lecie, gdy jest więcej turystów, są tu zwyczajnie kolejki. W zimie z kolei transport lokalny działa trochę na pół gwizdka. Mieliśmy dużo większe plany na zwiedzanie Sintry, ale właśnie rozbiliśmy się o autobusy. Dużym problemem lokalnej komunikacji, w szczególności w kierunku Pałacu Pena i Zamku Maurów jest to, że trzeba wjechać na górę dość wąskimi i zawijającymi się drogami. Niewiele brakuje, by zrobiły się tam korki, które w najlepszym razie blokują ruch autobusowy na długie minuty. Rozkład niby jest, ale nie ma się co do niego przyzwyczajać. Myśmy mieli prawie 45 minutowe opóźnienie, bo coś… Niestety to właśnie sprawia, że nagle tego czasu na Sintrę jest dużo mniej. A że nie zawsze wiadomo kiedy pojawi się następny autobus, to nawet nie wiadomo czy nie lepiej iść na piechotę.

Sintra: Zamek Maurów

Na poważnie udało się nam zająć dwoma największymi atrakcjami. Pierwszy to Zamek Maurów (port. Castelo dos Mouros).Tto bardzo malownicze i dobrze zachowane miejsce. Sam zamek, zbudowany jak nazwa wskazuje przez Maurów, nigdy właściwie nie był oblegany. Był to zamek obserwacyjny, nie obronny. Dopiero chrześcijanie przerobili go na twierdzę. Obecnie jest uznawany za jeden z pomników narodowych. Bardzo ładnie komponuje się też z naturą. Rozbudowano także część informacyjną. Jest kilka pomieszczeń, gdzie można poczytać trochę o historii. Ponadto wywieszono też historyczne flagi portugalskie z różnych okresów. Zaś jeśli chodzi o sam mur, to przypomina on nam Chiński Mur. Z prostej przyczyny, podobnie jak tamten, ten bardzo fajnie faluje na wzgórzach. Reszta zamku jest bardziej iberyjska, więc podobna miejscami choćby do tego, co można zobaczyć w hiszpańskiej Xativie. Budowla zamku w pierwotnej formie powstała w VIII i IX wieku.

Sintra: Pałac Pena

Największym „skarbem” Sintry jest Pałac Pena (port. Palácio Nacional da Pena). To naprawdę przedziwna budowla, pochodząca z okresu romantyzmu i przez niego naznaczona. Choć cały krajobraz Sintry znajduje się na liście UNESCO, Pałac Pena ma tam osobne miejsce. Jest to jeden z najważniejszych pomników i symboli Portugalii, to bardzo rozpoznawalne miejsce, używane także przez rodziny królewskie czy prezydentów. Wizualnie jednak pozostawia trochę mieszane wrażenie. Jest pewnym miksem różnych stylów, przypomina wręcz miejscami park rozrywki. Ale to dość wierny obraz epoki w której powstawał, gdy w architekturze łączono pewną nostalgię z egzotyką. Tak właśnie wyglądał tam romantyzm XIX wieku, zresztą pałac ten uchodzi za jeden z najważniejszych obiektów architektonicznych tej epoki na świecie.

Wokół Peny znajdują się też ogrody, czy raczej Park Pena. Choć oczywiście nie w klasycznym tego słowa znaczeniu. To raczej las, który częściowo zmodyfikowano. Czy to budując choćby domki dla kaczek, czy nawet rozkładając instalację imitującą pajęczynę. To idealne miejsce spacerowe. Godziny otwarcia pałacu i bilety można sprawdzić na stronie pałacu.

Sintra: Zwiedzanie

W Sintrze do zobaczenia jest zdecydowanie więcej. Nam nie udało się zrealizować jeszcze dwóch miejsc, czyli Quinta da Regaleira i Pałacu Narodowego. Liczyliśmy, że na to pierwsze starczy nam czasu. Może innym razem. Sintra nas zwyczajnie zaskoczyła, spodziewaliśmy się, że jednodniowy wypad z Lizbony wystarczy na to miejsce. Błędnie, trzeba będzie wrócić. Do zwiedzenia czterech pałaców na spokojnie plus centrum miasta i przylądka Roca starczą dwa dni. Atrakcje naprawdę są warte dwóch dni zwiedzania.

Sintra w kulturze

Zaś filmowo warto wspomnieć, że tu kręcił swoje „Dziewiąte wrota” (1999) Roman Polański. Krótkie występy Sintry można też zobaczyć w filmach: „Przyrzeczenie” (2016) Terry’ego George’a, „Dom dusz” (1993) Bille’ego Augusta, „Kolor z przestworzy” (2019) Richarda Stanleya czy „Frankie” (2019) Iry Sachsa. Trochę więcej jest w miniserialu „Podróże Guliwera” z 1996.

Dojazd do Sintry

Jak wspominaliśmy najwygodniejszy jest pociąg z Lizbony. Ze stacji Rossio w stolicy Portugalii jeździ to mniej więcej co 20-30 minut (w zależności od pory dnia i roku) pociąg podmiejski. Bilety są wliczone w ramach Lisbon Card. Można też kupić osobno. Pewną alternatywą są autobusy, o których wspominaliśmy. tutaj można podróżować miedzy innymi z Cascais.

Jeśli spodobał Ci się wpis, polub nas na Facebooku.

Szlak portugalski
Sintra
Share Button

Komentarze

Rekomendowane artykuły