Granice między państwami, zwłaszcza tymi, które mają napięte wzajemne stosunki zazwyczaj omijamy szerokim łukiem. W przypadku DMZ (Koreańska Strefa Zdemilitaryzowana) zrobiliśmy wyjątek. Także dlatego, że jest to nietypowa atrakcja turystyczna, a przy tym pouczające miejsce ukazujące najnowszą historię półwyspu koreańskiego.
Spis treści
Zwiedzanie DMZ (Koreańska Strefa Zdemilitaryzowana)
W dniu 27. kwietnia 2018 roku odbyły się przełomowe rozmowy pokojowe przywódców Korei Północnej i Południowej. Wydarzenie to miało miejsce w miejscowości Panmundżom, położonej w Koreańskiej Strefie Zdemilitaryzowanej, dokładnie na linii demarkacyjnej dzielącej obie Koree. Spotkanie przeprowadzono w specjalnie pod takie zdarzenie przygotowanym budynku dokładnie na granicy. Wioska Panmundżom i cały kompleks dyplomatyczny jest specjalną atrakcją turystyczną dla odwiedzających Koreę Południową. To miał być cel naszej wycieczki, jednakże nasz pobyt w Korei zbiegł się w czasie z historycznymi rozmowami i nikt nie był wpuszczany do Panmundżom. W zamian pojechaliśmy w inny punkt DMZ (Demilitarized Zone), może nie tak ważny politycznie, ale to przecież nadal ta sama strefa. Ważne jest to, że pojedynczy turyści nie mogą tak łatwo dostać się do DMZ, najpewniej było wykupić wycieczkę, która zabrała nas spod hotelu w Seulu, pokazała kilka atrakcji i odstawiła z powrotem do stolicy.
DMZ – historia
Koreańska Strefa Zdemilitaryzowana powstała w 1953 roku na mocy porozumienia z Panmundżom o zawieszeniu działań wojennych podczas wojny koreańskiej (która do tej pory formalnie nie jest zakończona). Opadła tak zwana bambusowa kurtyna, która podzieliła Półwysep Koreański na komunistyczną Koreę Północną i demokratyczną Koreę Południową. Wówczas na mocy tegoż porozumienia powstała też łączona strefa bezpieczeństwa – Joint Security Area (JSA) w Panmundżom, gdzie do dziś odbywają się wszelkie negocjacje między wrogimi dotychczas krajami.
Linia demarkacyjna przebiega mniej więcej na wysokości 38 równoleżnika północnego i jest położona pośrodku szerokiej na 4 kilometry szerokości strefy zdemilitaryzowanej. Rola tej strefy to ograniczenie fizycznego i wzrokowego kontaktu pomiędzy Koreami, choć nie zapobiegła aktom agresji i incydentom. Wynika to z tego, że – o ironio – po obu stronach strefy zdemilitaryzowanej znajduje się najsilniej zmilitaryzowany obszar świata, w którym stacjonują milionowe wojska, w pogotowiu czeka broń nuklearna, biologiczna, chemiczna i konwencjonalna oraz środki do jej przenoszenia. Sama DMZ jest zaś największym polem minowym na świecie.
I tutaj uwaga. Większość zdjęć płotów z drutem kolczastym i wieżyczkami strażniczymi przedstawia ogrodzenie DMZ, nie zaś samej granicy. Wjazd do DMZ to przejście z kontrolą, podobne do przejść granicznych. Ma to na celu kontrolę ruchu osób do strefy.
Imjingak Park i tunele w DMZ
Pierwszym przystankiem naszej wycieczki był Imjingak Park, położony 7 kilometrów od wjazdu do strefy zdemilitaryzowanej. Park ten założono w 1972 roku z myślą o przyszłym zjednoczeniu. Te nadzieje na zjednoczenie są bardzo wyraźnie dostrzegalne w DMZ. W parku znajduje się pomnik, wystawa ze zdjęciami, fragment płotu z drutem kolczastym z zawieszonymi kolorowymi intencjami.
Ciekawym eksponatem jest lokomotywa używana podczas wojny koreańskiej i Most Wolności, zbudowany w 1953 roku dla umożliwienia powrotu do Korei Południowej ponad 12 tysiącom jeńcom wojennym. Imjingak Park jest o tyle popularnym wśród turystów miejscem, że nie potrzeba zorganizowanej wycieczki, by móc tutaj przyjechać. Inaczej jest z wjazdem do reszty DMZ.
Ciekawym punktem naszej wycieczki w Koreańskiej Strefie Zdemilitaryzowanej jest wejście do 3. tunelu. Otóż w latach 70. w DMZ odkryto kilka tuneli, których orientacja i budowa wskazywała, że są dziełem Korei Północnej. Jasne stało się, że Północ planowała inwazję i tunele miały służyć do szybkiego i niezauważonego przerzucenia wojsk. Reżim zaprzeczył, jakoby wiedział cokolwiek o istnieniu tych tuneli, potem stwierdził, że są to kopalnie węgla. Szkopuł w tym, że w żadnym z nich nie odkryto śladów węgla, za to czarną farbę, która miała imitować żyłę antracytu.
Tunele agresji w DMZ (Koreańska Strefa Zdemilitaryzowana)
Trzeci tunel został odkryty w 1978 roku na podstawie wskazań sejsmografu, który zarejestrował podziemną eksplozję i informacji przekazanych od dezertera z Północy. Ten nieukończony tunel znajduje się zaledwie 44 kilometry od Seulu, położony jest na głębokości 73 metrów i liczy prawie 2 kilometry długości, niecałe dwa wysokości i tyle samo szerokości. Rzekomo miał przepustowość 30 tysięcy żołnierzy z lekką bronią na godzinę. Cel ataku był oczywisty – stolica Korei Południowej.
Do tej pory odnaleziono cztery tunele agresji (nazwa nadana przez rząd Południa), ale uważa się, że jest ich jeszcze nawet około dwudziestu. Trzeci tunel jest dostępny dla zwiedzających. Schodzi się w dół i dochodzi o pierwszej z trzech betonowych ścian, które oznaczają linię demarkacyjną. Niestety wewnątrz nie można robić zdjęć. No i jak w innych miejscach strefy ludzie jakoś się rozchodzą, tu jest naprawdę tłoczno.
Obserwując Koreę Północną
Główną „atrakcją” DMZ jest obserwatorium Dora. Z platformy widokowej można przez lunetę popatrzeć na Koreę Północną. Widoczne są wieże strażnicze po północnej stronie DMZ, „most bez powrotu”, którym wymieniano jeńców wojennych i agentów (prawie jak w Poczdamie), miasto Kijŏng-dong – „peace village” i wielki maszt z flagą. Trzeba przyznać, że to dziwne uczucie podglądać inny kraj przez lunetę, jakby to był jakiś zupełnie inny świat.
Najciekawszym widokiem jest Kijŏng-dong, miejscowość znana jako Wioska Pokoju. Jest to jedna z dwóch wsi, które mogły pozostać po północnej strony DMZ. Oficjalnie jest zamieszkana przez 200 rodzin, działają w niej oświata i służba zdrowia. Kijŏng-dong powstała w 1950 roku dużym nakładem kosztów: budynki są nowoczesne, betonowe, zelektryfikowane – rzadkość na koreańskiej wsi w latach 50. Celem wybudowania wioski miała być propaganda pokazująca świetne warunki życia w komunistycznym państwie i zachęcając niezadowolonych mieszkańców i żołnierzy Południa do przechodzenia na stronę Północną. Decyzję miały ułatwić komunikaty nadawane przez megafony umieszczone na budynkach.
Oględziny przeprowadzone przez nowoczesne lunety wykazały jednak, że większość z tych jaskrawo pomalowanych budynków to tylko fasady – pozbawione wewnętrznej zabudowy, w tym pięter, czy szyb w oknach. Nieliczni mieszkańcy to najpewniej żołnierze. Kijŏng-dong okazuje się być potiomkinowską wioską, niezamieszkaną wydmuszką, fake-city. Na zbliżeniu można wypatrzyć zarys pomnika Kim Ir Sena. Widać także wysoki na 160 metrów masz z flagą Korei Północnej. Jest to 4. najwyższy maszt z flagą na świecie (pierwszy i drugi jest naprzemiennie to w Baku, to w Duszanbe). Powstał jako odpowiedź na zbudowanie przez Koreę Południową 98-metrowego masztu z ich flagą. Na placówkach wartowniczych po północnej stronie Koreańskiej Strefy Zdemilitaryzowanej wyraźnie widać flagi komunistycznego państwa.
Stacja Dorasan (Koreańska Strefa Zdemilitaryzowana)
Naszym ostatnim punktem programu w Koreańskiej Strefie Zdemilitaryzowanej jest stacja kolejowa Dorasan. To symbol wciąż żywych nadziei na zjednoczenie Półwyspu Koreańskiego. Pierwsza linia, która łączy Seul z tą położoną tuż pod DMZ stacją, została otwarta w 2002 roku. Pięć lat później, w grudniu 2007 roku otwarto połączenie z Północą. Na mocy obopólnych porozumień, pociąg z Południa przyjeżdżał do północnokoreańskiej Strefy Przemysłowej Kaesong przywożąc tam surowce, a odbierając przetworzone produkty. Miał to być początek wymiany handlowej, technologicznej i wsparcia gospodarki komunistycznego kraju. W zamierzeniu pociąg miał kiedyś kursować do stolic Korei Północnej – P’yŏngyang (Pjongjang, dawniej Phenian). Taka informacja zresztą wisi na symbolicznej tablicy.
Niestety, pociąg nie pojeździł długo. Stosunki na Półwyspie uległy zaostrzeniu już w 2008 roku – Północ oskarżyła sąsiada o prowokacyjną politykę i wkrótce rozpoczęły się prace nad bronią nuklearną i rakietami balistycznymi. Jednocześnie w demokracji wybrano rząd nieskory do otwartej polityki wobec reżimu. Stacja, niecały rok wcześniej szumnie otwarta z udziałem amerykańskiego prezydenta George’a Busha, obecnie obsługuje jedynie ruch turystyczny z Seulu.
Panmundżon
Tak jak pisaliśmy na początku, wstępnie mieliśmy trochę większe plany na tę strefę, wliczając to słynną wioskę Panmundżom. Podobno JSA jest jeszcze ciekawsza. Nie zawsze jednak udaje się wszystko zgrać, zwłaszcza gdy pojawiają się czynniki zewnętrzne. Rozmowy pokojowe to i tak lepsza sytuacja, niż nagłe zaostrzenie konfliktu. Sama DMZ to bardzo interesujące miejsce, w pewien sposób przerażające, w pewien niezwykłe. Zaś wycieczka (korzystaliśmy z usług V VIP Travel) daje jeszcze ciekawą możliwość dopytywania o szczegóły koreańskiego przewodnika. Koreańczycy nie przejmują się swoim angielskim, mówią dość dużo, tak jak potrafią. Nasza przewodniczka dodała do wyprawy trochę własnych przeżyć, gdyż jej rodzina pochodzi z Północy, więc marzenie o zjednoczeniu Korei i zobaczeniu domu przodków to dla niej coś istotnego. Dodatkowo miała wiele interesujących historii o stosunkach koreańskich, szpiegach, dezerterach, czy różnicach w języku.
Jeśli spodobał Ci się wpis, polub nas na Facebooku.
Szlak koreański | ||
DMZ |