Tokio (jap. 東京都), stolica Japonii i jednocześnie największy obszar metropolitalny na świecie. Wielka aglomeracja Tokio (lub Tokio-Jokohama), obejmująca także sąsiednie prefektury, zajmuje największą równinę tego kraju. Liczba ludności Tokyo Megalopolis Region to 38 mln (stan z 2017), czyli prawie tyle samo co ludność całej Polski. Taki obszar musiał także znaleźć swoje odzwierciedlenie w kinie i o tym trochę dziś napiszemy, choć niejako przy okazji. Samo miasto i jego atrakcje turystyczne robią olbrzymie wrażenie.
Spis treści
Historia Tokio
Do roku 1868, miasto nazywało się Edo (江戸, co znaczy tyle co brama na zatokę), stąd historyczne zabudowania są określane jako „okres Edo”. Pierwsza wzmianka o osadzie rybackiej położonej na przedpolu późniejszego zamku Edo pochodzi z XII wieku. Edo od 1603 r. jest siedzibą szogunatu założonego przez Ieyasu Tokugawę (jeden z trzech zjednoczycieli państwa), lennem otrzymanym od swojego sojusznika Hideyoshi Toyotomi (drugi zjednoczyciel). Edo stało się faktyczną stolicą kraju, odkąd ród Tokugawa przeniósł rządy szogunów z Kioto, które zostało jedynie siedzibą cesarza o znikomej realnej władzy.
Wraz z restauracją cesarskiego rodu Meiji, obaleniem rządów szogunatu i objęciem pełni władzy przez cesarza Mutsuhito w 1868 roku, Edo zmieniło nazwę na Tokio, czyli „wschodnia stolica”. W epoce Meiji Tokio się mocno modernizowało i rozbudowywało. Katastrofa przyszła w 1923 roku – potężne trzęsienie ziemi niemal zrównało miasto z ziemią, grzebiąc prawie 150 tysięcy ludzi. Miasto odbudowywano bardzo intensywnie, potem przyszła kolejna tragedia. Amerykańskie bombardowania z czasu II wojny światowej pochłonęły około 200 tysięcy ofiar – więcej niż zginęło w wyniku wybuchu bomb atomowych nad Hiroszimą i Nagasaki. Po wojnie ruszyła kolejna odbudowa, zresztą całej Japonii. Nowe budynki stawiano z materiałów niepalnych, opracowywano także technologie anty-sejsmiczne. Pozostałości starej zabudowy usunięto, tylko wybrane budynki o znaczeniu historycznym zrekonstruowano na bazie nowych konstrukcji.
Tokio obecnie
Stolica Japonii to miasto o przewadze średnio-wysokiej zabudowy, liczącej do 10 pięter, z rozległymi dzielnicami tradycyjnej zabudowy jednorodzinnej. Nie ma tutaj wielu wysokich budynków (łącznie 28 budynków o wysokości przynajmniej 200 metrów), najwyższy to zbudowany w 2014 roku Toranomon Hills o wysokości 255 metrów. Wyższe są tylko dwie wieże telewizyjne: Tokyo Skytree (634 m) i Tokyo Tower (333 m), o wyglądzie przypominającym paryską Wieżę Eiffla. Tokyo Skytree to druga co do wielkości konstrukcja na świecie (po Burj Khalifa o wys. 828 m w Dubaju).
Centralne dzielnice Tokio mają charakter głównie komercyjny, choć wielofunkcyjny. Istotnym problemem władz miasta jest duża dobowa migracja ludności: do bogatego w biura, centra handlowe, urzędy i tym podobne obiekty za dnia przybywa wielu ludzi, by po godzinach pracy wracać w bardziej oddalone dzielnice mieszkalne. Powoduje to znaczne obciążenie komunikacji zbiorowej i prywatnej (zwłaszcza tej pierwszej). Stąd władze miasta wspierają budownictwo wielorodzinne o wysokościowym charakterze w dzielnicach centralnych.
Pralkowce i architektura metaboliczna, czyli najsłynniejsze zabytki w Tokio
Tu warto zdementować jedną rzecz. Japończycy nie mieszkają na małych powierzchniach. Średnia wielkość gospodarstwa domowego to 95 m2! (W Polsce w 2016 roku – 77,2 m2). Ale dotyczy to oczywiście zamożnych Japończyków. Młodzi i biedni mają do dyspozycji czasem nawet 8 m2 przestrzeni życiowej. Za to japońskie mieszkania są niskie – standard to 2,2 metra wysokości, u nas wymagane minimum w mieszkaniu to 2,5 m, ale standard nowych mieszkań to 2,6-2,7 m., zaś domów około 3 metrów wysokości. Przykładem budownictwa metabolicznego był Nakagin Capsule Tower w Tokio, czyli jeden z „pralkowców”. Jest to też pierwsza lokacja filmowa na naszej liście. Pojawiła się w tle w filmie „The Wolverine” Jamesa Mangolda z cyklu o X-Menach. W filmie w wewnątrz znajduje się hotel miłości. Niestety w 2022 rozebrano ten budynek.
Nurt architektury metabolicznej oznacza tworzenie jednostek mieszkalnych kompletnie wyposażonych w urządzenia niezbędne do zapewnienia podstawowych potrzeb organizmu, stąd nazwa. Mieszkanka budowane głównie w latach 70. XX wieku swoją powierzchnią 2,3×3,8 metra i wysokość 2,1 m. miały pierwotnie służyć podróżującym biznesmenom, dziś są mieszkaniami dla ubogich. Po tym nurcie ostały się jeszcze popularne w tym kraju hotele kapsułowe.
Asakusa i Sensō-ji, najsłynniejsza świątynia w Tokio
Zwiedzanie Japonii to w dużej mierze zwiedzanie świątyń, dotyczy to także stolicy. W Tokio zaczęliśmy od buddyjskiej świątyni Sensō-ji w dzielnicy Asakusa. Jest najstarszą tokijską świątynią, jej początki według legend datuje się aż na pierwszą połowę VII wieku naszej ery. Dwaj rybacy mieli znaleźć w rzece Sumida posążek bodhisattwa (osoby, która usilnie pracuje nad osiągnięciem stanu buddy lub go osiągnęła) Kannon, znanego w języku angielskim jako „bożek miłosierdzia”. Sołtys wioski, z której pochodzili rybacy, rozpoznał świętość figurki i własny dom przeorganizował na wzór świątyni. To właśnie były zręby Sensō-ji. Przetrwała ona (wraz z licznymi modyfikacjami) do czasu II wojny światowej, kiedy to została zniszczona w wyniku bombardowań. Po wojnie świątynię odbudowano.
Obecnie Sensō-ji jest w czołówce najchętniej odwiedzanych świątyń w Japonii. W dodatku oglądać ją można całą dobę. W nocy jest przepięknie oświetlona. Przed nią w dzień i wieczorami znajdziemy targowiska, czyli nieodłączną część japońskich świątyń. Popularne i gwarne okolice można też zwiedzać rykszą. Wejście jest darmowe z wyjątkiem pewnej części głównego pawilonu, tam zwiedzanie jest też ograniczone czasowo.
Świątynia shinto – Yasukuni
Yasukuni to świątynia narodowej religii Japonii – shinto. Pierwotną religią japońską, mniej więcej do VI wieku n.e. były kulty animistyczne o rozbudowanej mitologii. Gdy na wyspy dotarło nauczanie Buddy, stare religie zaczęto określać mianem shinto, czyli „drogi bogów”. Oprócz niezliczonych bóstw (do dziś pamięta się o garstce z nich), czczono duchy przodków – kami, a z czasem także kolejnych cesarzy, których to uważano za potomków naczelnego bóstwa Amaterasu. Jednak buddyzm wpływał silnie na pierwotną religię, zmieniając jej naukę i filozofię. W XVIII wieku pierwotna wersja shinto przeżywała swój renesans, zaś w XIX wieku wraz z upadkiem szogunatu, shinto zostało uznane za religię państwową.
Sami Japończycy nie są przesadnie wierzący – shinto kultywują raczej na zasadzie więzi z tradycją, podkreślenia swojej odrębności, wspominania historii przez kult duchów przodków. Jednocześnie mają bardzo synkretyczne podejście: małżeństwa są zawierane w obrządku shintoistycznym, zaś pogrzeby przeważnie są buddyjskie. Więcej o szinto pisaliśmy w pisie o Nikko.
Yasukuni Jinja to shintoistyczna świątynia założona przez cesarza Meiji w 1869 roku dla uczczenia Japończyków poległych w służbie cesarzowi. Miało to związek z japońską wojną domową Boshin („wojna roku smoka”) z lat 1868-69, kiedy to obalono władzę szogunów na rzecz silnych rządów cesarza. Kolejne wojny, w które angażowała się Japonia, powiększały grono kami – czyli dusz – poległych żołnierzy, którym oddawano cześć. Od czasu wojny Boshin Japonia brała udział łącznie w 16 konfliktach, spośród których największe żniwo zebrała II wojna światowa. Księga Dusz liczy obecnie 2 466 584 kami.
Kontrowersje związane z pamięcią narodową
I tu dochodzimy do kontrowersji związanych z Yasakuni. Otóż, podczas II wojny światowej Japończycy dopuścili się licznych okrucieństw i zbrodni przeciwko pokojowi, ludzkości i ludobójstwa. Międzynarodowy Trybunał Wojskowy dla Dalekiego Wschodu zwołany w Tokio po II WŚ oskarżył 28 Japończyków – wojskowych i polityków – o zbrodnie wojenne. Siedmiu z nich powieszono, reszta dostała dożywotnie więzienia. Nie przeszkadzało to jednak władzom duchowym i politycznym w Japonii na „wyniesienie na ołtarze” kami tych zbrodniarzy. Ich nazwiska znajdują się w Księdze Dusz w Yasakuni, co jest powodem spięć politycznych między innymi z Chinami, Tajwanem i obu Koreami. W Yasukuni nie czci się żadnych z tradycyjnych japońskich bóstw, lecz jedynie poległych żołnierzy – to jest więc swoiste miejsce pamięci.
Park Ueno w Tokio
Głównym miejscem naszego hanami początkowo miał być park Ueno. Pogoda nam nie dopisała, wiśnie zakwitły tu wcześniej, ale park i tak jest wart uwagi. Liczy sobie 53 hektary, obecny został założony w 1923 roku dzięki darom cesarza, stąd jego oficjalna nazwa Ueno Onshi Kōen, która oznacza „Cesarski dar – park Ueno”. Jednak historia parku sięga drugiej połowy XIX wieku. Podczas wojny domowej zburzono zamek Edo i znajdującą się u jego podnóża świątynię – włości szogunów z rodu Tokugawy. Na ich miejscu powstało pierwsze założenie parkowe.
Muzeum Narodowe
W parku Ueno znajduje się największe i najstarsze muzeum w Japonii: założone w 1872 roku Muzeum Narodowe w Tokio. Nas interesowała przede wszystkim Galeria Japońska z eksponatami związanymi z historią, religią i kulturą kraju. Warte odwiedzenia, zwłaszcza na sam początek przygody z Krajem Kwitnącej Wiśni. Owszem są tam też zbiory z innych części świata, ale to chyba nie jest aż tak istotne w tym wypadku. Co innego kimona, czy katany.
Katana albo miecz samurajski to najbardziej kojarzona z Japonią broń biała. Po raz pierwszy podobna szabla, znana jako „miecz chiński”, pojawia się w okresie Nara (VIII wiek). Między XIV a XVI wieku miecz podobny do katany był popularny wśród uboższych, pieszych wojowników. Dopiero w okresie Edo (XVII – XIX w.) pojawiła się klasyczna katana. Produkcja mieczy została usystematyzowana, ich noszenie obrosło rytuałem. W okresie II wojny światowej japońscy oficerowi nosili miecze guntō, które były stylizowane na katany. Jednak ponieważ była to produkcja masowa i słabej jakości, nawet dziś istnieje obowiązek niszczenia guntō. Obecnie oryginalne katany wytwarzane są w limitowanych ilościach, regulowanych przez rząd.
Ciekawostką jest, że stal ostrza jest wyprodukowana z żelaza wypłukiwanego z górskich strumieni w postaci czarnych samorodków. Taką stal produkuje się 2 do 3 razy do roku wyłącznie w Japonii. Wokół tego rozrosła się legenda o wyjątkowości tej stali. Proces wielokrotnego jej przekuwania jednak wynika wprost z gorszej jakości żelaza wydobywanego w Japonii. Ma wysoką nieczystość i nierówne rozłożenie węgla w materiale, co wymusza na miecznikach korzystanie z bardziej wyrafinowanych metod kucia stali. Obecnie dałoby się sprowadzać lepszą stal, ale historycznie lepiej wspierać legendę o wyjątkowości.
Tokio: Roppongi i Franciscan Chapel Centre
Zwiedzając świątynie warto też zajrzeć do chrześcijańskiej. Franciscan Chapel Centre w dzielnicy Roppongi w Tokio – jeden z nielicznych kościołów katolickich w Tokio, w dodatku taki z mszą w języku angielskim. Świątynia została konsekrowana i otwarta dla wiernych w 1967 roku. Jej architektura i wystrój ściśle stosuje się do zasad organizacji przestrzeni kościoła zapisanych podczas Soboru Watykańskiego II, co jest jednym z powodów, dla których warto tu zajrzeć. Wciąż tego typu kościołów spotyka się stosunkowo niewiele. Drugi powód to lokalny synkretyzm. Pewne elementy religii shintoistycznej i buddyjskiej zadomowiły się także w kościele katolickim. Choćby zawieszki z modlitwami i intencjami – podobne są w rodzimych świątyniach Japończyków.
O religijności Japończyków warto wiedzieć, że 57% z nich nie utożsamia się z żadną religią. Najliczniejszych wyznawców ma buddyzm: 37%, potem shintoizm i inne religie: 4,7%. Chrześcijaństwo wyznaje zaledwie 1,6% mieszkańców. Kościołów chrześcijańskich rzeczywiście wielu nie widać. Warto jest zwrócić uwagę na to, że nieutożsamianie się z żadną religią nie musi oznaczać braku praktyk religijnych (i to przynajmniej dwóch różnych na raz, zwykle shinto i buddyzmu) traktowanych jako element tradycji. Zaś przyznanie się do religii nie musi oznaczać wiary, ale może się ograniczać właśnie do elementu tożsamości.
Słynny targ rybny Tsukiji w Tokio
Największy targ rybny w Tokio to Tsukiji. Można wybierać między stoiskami z rybami, wodorostami, przetworami i owocami morza do zakupu do domu lub restauracji lub stoiskami i lokalami, gdzie przygotowują specjały na miejscu. Na niektórych stoiskach są wystawione darmowe próbki do częstowania się, na przykład suszone kraby obtoczone w cukrze… Targ dziś jest atrakcją przyciągającą turystów, ale tylko najbardziej zdeterminowani mają szansę zobaczyć licytację tuńczyków. Ta odbywa się bardzo wcześnie rano i ma ograniczoną liczbę miejsc (no i nie można robić zdjęć). Ludzie potrafią czekać na to od 4 lub 5 rano. Większość jednak sobie odpuszcza tę atrakcję. Targ i okolice (w tym Hamarikyu Gardens) pojawiły się w filmie „W stronę słońca” z Stevenem Seagalem. I tu mała uwaga. Obecnie sam targ został przeniesiony na sztuczną wyspę Toyosu.
Blisko targu znajduje się jedna z bardziej niezwykłych świątyń buddyjskich, jakie widzieliśmy: Tsukiji Hongan-ji. Ta zbudowana w latach 1931-39 świątynia jest wyraźnie inspirowana architekturą Zachodu i Południowej Azji. Nam przywodziła na myśl budynki oper. Hongan-ji jest jednym z miejsc pielgrzymkowych: jest to miejsce przechowywania relikwii i kultu dwóch mnichów buddyjskich i japońskiego księcia.
Dzielnica Ginza w Tokio
Ginza, biznesowa i najdroższa dzielnica Tokio. Jej nazwa pochodzi od mennicy srebra (ginza), która mieściła się tutaj w okresie Edo. Rozwój tego obszaru jako luksusowego nastąpił po tragicznym trzęsieniu ziemi w 1923 roku. Niektóre budynki są ładne, ale musimy przyznać, że w naszej wyobraźni Japonia to było większe stężenie high-tech. Jeśli szukacie miasta XXI wieku, wybierzcie się np. do Singapuru. Niestety Szanghaj czy Dubaj powodują, że mieliśmy trochę inne oczekiwania. Ginza jest ładna, zielona, ale nie tak futurystyczna.
Godzilla i wytwórnia TOHO
Japonia kojarzy się z filmami o Godzilli, prawda? Proszę bardzo, Godzilla pośród wieżowców! Niewielki skwer w dzielnicy Ginza potwór okupuje od 1995 roku pomnikiem w starszej wersji z lat 1984 – 1995. Tuż przed naszą podróżą, bo 22 marca 2018 roku skwer został przemianowany na Godzilla Square, a pomnik zastąpiono nową wersją Godzilli. Shin Godzilla to postać z filmu anime z 2016 roku, który na zachodzie był klapą, zaś w Japonii okazał się sukcesem finansowym. Nas cieszy każda Godzilla. Japończyków najwyraźniej też, bo pod pomnikiem był spory tłumek.
Godzilla to najdłużej istniejąca seria filmowa na świecie. Kolejne filmy powstają w wytwórni TOHO (i nie tylko) regularnie od 1954 roku i liczą już 28 produkcji pełnometrażowych, a dodatkowo seriale animowane, gry komputerowe, książki, komiksy, amerykańskie remake’i… Dla porównania najdłużej istniejąca zachodnia seria filmowa to filmy o Jamesie Bondzie. Powstają one od 1962 roku i liczą 24 oficjalne i 3 niezależne produkcje. Godzilla to metafora strachu przed bombą atomową i skutkami promieniowania. Jej nazwa zaś to połączenie japońskich słów oznaczających goryla i wieloryba. Charakterystyczny ryk potwora powstał przez pocieranie o struny kontrabasu rękawicą nasączoną w żywicy.
Godzilla wiele razy niszczyła Tokio i inne części Japonii. Generalnie w filmach Kaiju (czyli innymi słowy tych o potworach), fabuła najczęściej wiąże się z tym, że jakiś potwór się przebudza, ląduje na Ziemi i decyduje się zniszczyć coś w Japonii. Często pada na Tokio, bo tu mieszka najwięcej ludzi. Oprócz Godzilli, druga najbardziej znana seria w tym gatunku to „Gamera”, czyli super żółw, przyjaciel dzieci. W kinach w Polsce w latach 80. był znany pod tytułem „Super potwór”.
Pałac Cesarski w Tokio
Dość blisko Ginzy znajdują się okolice Pałacu Cesarskiego. Zwiedzanie jest możliwe z uprzednią rezerwacją, którą można zrobić jedynie na miejscu. Za to można spacerować po obszernym parku wokół Pałacu. Cały kompleks pałacowy zajmuje obszar porównywalny z Central Parkiem w Nowym Jorku – 340 hektarów.
Po obaleniu szogunatu Tokugawy w 1867 roku, zburzono jego siedzibę, zamek Edo. Stolicę kraju i dwór cesarski przeniesiono z Kioto do Edo, które przemianowano na Tokio (Wschodnia Stolica, jako nawiązanie do leżącego na zachodzie Kioto, acz takie nazewnictwo stolic wywodzi się z Chin). Podczas II wojny światowej pałac został zniszczony, a jego odbudowa i modernizacja trwały do 1968 roku. Choć nie da się go normalnie zwiedzać, to jednak park i okolica jest bardzo popularna wśród turystów. Znajduje się tutaj jeden z najbardziej znanych widoków z Japonii – tak zwany „podwójny most”. W rzeczywistości są to dwa mosty: Kamienny Most Głównej Bramy i położony za nim Żelazny Most Głównej Bramy. Z odpowiedniego miejsca perspektywa stwarza złudzenie, że jest to jeden most kamienny z żelazną balustradą. To także dobre miejsce na spoglądanie na dzielnicę biznesową, czyli Ginzę. Zaś wspomniany most widać przez chwilę w „Ostatnim Samuraju” Edwarda Zwicka.
Pałac Cesarski jest otoczony parkiem, do którego jest swobodny dostęp. Nabrzeże fosy także dostarcza przyjemności obcowania z naturą. Udało nam się trafić na kilka kwitnących wiśni. W fosie są żółwie – oczywiście ozdobne, z Ameryki Środkowej i Południowej – a w parku rozlega się ochrypłe nawoływanie licznych kruków.
Najsłynniejsze skrzyżowanie w Tokio
Bardziej ikoniczne miejsca to na przykład skrzyżowanie Shibuya. Jedno z najlepiej rozpoznawalnych miejsc w Tokio, które chętnie jest wykorzystywane przez filmowców, by uwiarygodnić miejsce akcji. I tam jest dużo ludzi. Bardzo dużo ludzi, a skrzyżowanie uchodzi za jedno z najbardziej ludnych na świecie. Z tym miejscem wiąże się jeszcze przedwojenna historia psa Hachikō. Znajduje się tu słynny pomnik pieska, który z jednej strony przyciąga turystów, z drugiej stanowi też doskonały punkt orientacyjny, gdzie można się umówić.
Hachikō był psem rasy akita. Zwykł odprowadzać swojego pana do pracy, a następnie czekać na jego powrót pod stacją Shibuya. Właściciel, profesor rolnictwa – Hidesaburō Ueno, niestety nagle zmarł w miejscu pracy. Nie pojawił się na stacji. Pies zaś przez kolejne dziesięć lat przychodził tam, czekać na pana. Stał się legendą. Jeszcze za życia wybudowano mu pomnik. Ten został zniszczony podczas II wojny światowej. W 1948 odsłonięto nowy pomnik Hachiko, który stoi w tym miejscu do dziś.
Natomiast skrzyżowanie Shibuya wiąże się z wymieniem całej listy filmów. Choćby „Szybcy i wściekli: Tokio Drift”, „Między słowami” Sofii Coppoli, „Babel” Alejandro G. Iñárritu, „Resident Evil: Afterlife”. Często skrzyżowanie to jest łączone z Kabukichō w dystrykcie Shinjuku. Tam z kolei mamy kilka ujęć z „Kill Billa części 1” Quentina Tarantino. Kabukichō słynie z neonów i miejsc imprezowych, jest to także tokijska dzielnica czerwonych latarni.
Ratusz tokijski
Na uwagę zasługuje też gmach ratusza znajdujący się w Shinjuku. Zważywszy jak wielki jest obszar metropolitalny Tokio, rozmach tutaj nie dziwi. Ale konstrukcja jest dość ekstrawagancka, jak na stonowaną Japonię. Mając więcej czasu można też przejść się do dzielnicy rządowej, choć ta nie robi specjalnego wrażenia. Jest za to blisko pałacu cesarskiego.
Dzielnica handlowa Takeshita w Tokio
Innym znanym miejscem jest ulica handlowa Takeshita. Ludzi jeszcze więcej niż na Shibuya. No może trochę mniej, ale z pewnością ciaśniej. Takeshita jest jedną z istotnych atrakcji turystycznych. Przybywa tu dużo wycieczek, nam naprawdę wystarczyła chwila. Tę ulicę znów widzimy w „Szybkich i wściekłych”.
Słynna Chuo-Dori i Akihabara
Jeszcze jedna duża ulica handlowa to okolice Chuo-Dori. Warto zobaczyć ją, a także Akihabarę. Akihabara i Electric Town to kolejna dzielnica handlowa związana tym razem z elektroniką. Po zmierzchu wygląda bardzo po japońsku, właśnie według naszych wyobrażeń o Japonii: mnóstwo neonów, krzyczące reklamy (dosłownie i w przenośni), pstrokacizna w przestrzeni, wielkie witryny. Słowem: bombardowanie bodźcami. Tutaj rzekomo miało się spotykać wielu cosplayerów. Trochę się rozczarowaliśmy się jednak, gdyż często byli to tylko przebrani sprzedawcy. Jest to także dzielnica graczy i gier elektronicznych. Natomiast neonów można też szukać w Shinjuku dokładniej na Kabukicho.
Wyspa Odaiba oraz Tokio Tower
W Tokio można zobaczyć zarówno Nowy Jork, jak i Paryż i nie chodzi o żaden park miniatur. „Nowy Jork” to Most Tęczowy (Rainbow Bridge) do złudzenia przypominający Most Brooklyński i miniatura Statui Wolności na tokijskiej wyspie Odaiba. Choć i tak większa niż ta paryska Statua. „Paryż” to wieża telewizyjna w formie słynnej konstrukcji, powstała 1958 roku. Tokyo Tower można podziwiać choćby w „Incepcji” Christophera Nolana. Pisaliśmy już o niej wyżej. Zaś wracając do mostu i statui, to znów – „Między słowami”. Sam most też jest w „Kill Bill część 1”.
James Bond i hotele w Tokio
Z hoteli, zwłaszcza w kontekście filmowym, warto wymienić dwa. Pierwszy to „The New Ontani”, który pojawił się w „Żyje się tylko dwa razy”. Nie jako hotel, lecz budynek Osato Chemicals. Drugi to „Park Hayatt Tokyo”, w którym dzieje się akcja „Między słowami”. James Bond z Seanem Connerym daje możliwość zobaczenia jeszcze kilku innych miejsc, jak wnętrz areny sumo Ryogoku. W tle zaś mamy choćby Yoyogi National Gymnasium. Natomiast film Sofii Coppoli jest bardzo popularny w Tokio jako typowy set jetting (turystyka filmowa), można znaleźć nawet wycieczki jego śladem. Choć tu warto dodać, że wiąże się to przede wszystkim z oglądaniem klubów, hoteli i barów. Filmowo warto chyba jeszcze wspomnieć Akira Kurosawę i choćby jego film „Zbłąkany pies” z 1949 ukazujące intrygujące oblicze Tokio.
Grobowce szogunów
Filmowo warto jeszcze zobaczyć świątynię Zojoji. Pojawia się w „The Wolverine”, w tle zaś widać Tokyo Tower. Obok zaś znajduje się cmentarz z grobowcami szogunów. Stąd naprawdę jest dobry widok na wieżę. Warto też pamiętać, że w wielu obrazach, Tokio pojawia się w tle, by pokazać akcję, lub reakcję na świecie. Tak jest choćby w „Pojutrze” Rolanda Emmericha, małe ujęcie jednego z wielu miast świata.
Poruszanie się po Tokio
Na koniec kilka słów o poruszaniu się po Tokio. To może na pierwszy rzut oka być problemowe. Schemat metra wygląda prawie jak talerz spaghetti. W dodatku mamy tu nie tylko różne linie, ale przede wszystkim konkurencyjnych przewoźników. Obecnie można kupić albo bilet na „wszystkie” linie, który jednak ma pewne ograniczenia, albo użyć kart typu PASMO, o których już pisaliśmy. Jak się to ogarnie, Tokio nie jest takie złe.
To wielkie miasto robi duże wrażenie. Faktem jest, że dawno nic nie rozjechało się tak z naszymi wyobrażeniami jak Tokio, ale to nie minus. Było inaczej niż się spodziewaliśmy. Tokio to naprawdę dobre miejsce, by rozpocząć swoją przygodę z Japonią, a jeśli podróżujecie za filmami, to tu naprawdę jest wiele rzeczy do odnalezienia.
Jeśli spodobał Ci się wpis, polub nas na Facebooku.
Szlak japoński | ||
Tokio | ||
Szlak filmowy | ||
Tokio |