Maranjab, Aran va Bidgol i Nuszabad: okolice Kaszanu, zwiedzanie

Pustynia Maranjab (Iran)

Choć sam Kaszan jest bardzo atrakcyjnym miastem, to warto też trochę czasu poświęcić na jego okolice. Zarówno te dalsze jak Kom czy Abjane, ale przede wszystkim bliższe, czyli dwa miasteczka przyległe do Kaszanu – Aran va Bidgol i Nuszabad oraz pustynię Maranjab.

Pustynia Maranjab

Nieopodal Kaszanu znajduje się pustynia Marandżab. Jest to popularne miejsce na jednodniową wyprawę. Takie wycieczki organizują hotele. My spróbowaliśmy przejechać się tam samodzielnie. Po doświadczeniu z Wahiba Sands wydawało się nam to zadanie do wykonania. Wiedzieliśmy, że większa część drogi będzie wiodła przez raczej płaską pustynię i szosą – taką trasę zaproponowała nam nawigacja. Szosa to jednak słowo nieco na wyrost. Natomiast problemem okazało się coś innego. Stacje benzynowe, które w tej części nie były zbyt gęsto rozmieszczone (właściwie to ich nie było). Zaś nasz samochód IKCO Samand trochę palił, a jego wskaźnik pozostałej benzyny zaczął nam szaleć i trudno było nam polegać na jego odczytach.

Wydmy okazały się być dalej, niż sądziliśmy, a właściwie to rozciągały się znacznie poza punkt oznaczony na naszej mapie. Zaś widmo tego, że przy tym spalaniu możemy utknąć gdzieś wśród piachu, skutecznie nas zniechęciła. No i to, że droga okazała się trudniejsza niż myśleliśmy, a nasz samochód nie miał podwyższonego podwozia. Jak się doda problemy z zasięgiem, to trzeba było sobie odpuścić. Tu warto przypomnieć to, co nieraz pisaliśmy o pustyniach. Pomijając takie jak Liwa, większość z nich wygląda jak Yuma czy Erg Chebbi, czyli wydmy i ten niesamowity obszar luźnego piasku znajdują się na dość ograniczonym terenie. Z Maranjab jest dokładnie tak samo. Duża część pustyni to płaski teren porośnięty sucholubnymi krzewami i trawami.

Diuny Maranjab i karawanseraje

Nie zobaczyliśmy co prawda diun pustyni Maranjab, ale za to trafiliśmy na opuszczony karawanseraj. Liczył on pewnie ze 200 lat, jak nie więcej. Był dość obszerny, tradycyjnie na planie prostokąta z dość masywnymi murami zewnętrznymi i wieżami, które służyły do obserwacji i w razie konieczności – obrony.

Karawansarajów było w sumie więcej, także jeden nieopuszczony. Najpewniej jest to baza dla turystów do dalszego wypadu na diuny – te, do których nie dojechaliśmy. I tu warto pamiętać, że wyprawa na Maranjab, w tym właśnie wydmy, to jedna z popularniejszych wycieczek jednodniowych z Kaszanu, tak zorganizowanych przez hotele czy biura jak taksówkarzy, którzy znają lepiej drogę. Sama pustynia niby nie znajduje się daleko od miasta, bo jakieś 60 km, ale rozciąga się i jest różnorodna. Cześć z niej to wydmy, część to typowy nieużytek, przez który brnęliśmy, a część to okresowe, słone jezioro. Natomiast warto pamiętać, że Maranjab to pustynia w dużej części faktycznie żywa i porośnięta roślinami, które są odporne na duże zasolenie. Tym samym przypomina wiele z krajobrazu tunezyjskiego. Za to pustynię w Iranie przynajmniej częściowo odbiliśmy sobie przy Varzaneh.

Aran o Bidgol

Pustynia Maranjab zaczyna się przy miejscowości Aran o Bidgol (lub Aran va Bidgol / Aran wa Bidgol, per. آران و بيدگ, Ārān va Bīdgol lub Ārān-o-Bīd Gol). Kiedyś Aran i Bidgol były dwiema miejscowościami, ale zlały się w jedną. Wioski te znajdowały się blisko Kaszanu, a przede wszystkim żyły dzięki jedwabnemu szlakowi. Dziś miejscowość słynie z produkcji dywanów, zaś turystycznie z wypraw na pustynię, czy jazdy na wielbłądzie.

Znajduje się tu przepiękny meczet, który naprawdę warto zobaczyć. To meczet Imamzada Mohammeda Al Awsata, znanego także jako meczet Hilala ibn Alego (lub Helala Alego). Powstał on w okresie rządów dynastii seldżuckiej, a więc w XI wieku. Wierzy się, że został tutaj pochowany Hilal ibn Ali, czyli jeden z synów Alego ibn Taliba, który to wziął udział w bitwie pod Karbalą w 680 roku przeciwko sunnitom. Ali z kolei był kuzynem i spadkobiercą Proroka Mahometa. Babką Hilala była najstarsza córka Proroka, Zainat ibnt Mohamet.

Meczet jest przepiękny, mozaika z miliona ceramicznych płytek w harmonizujących ze sobą kolorach i sklepiania przypominające stalaktyty, wykończone mozaiką z lustra, która skrzy się w ostrych promieniach słońca. Zwiedzanie go jest darmowe. Nie ma tu przewodnika, zwyczajnie się wchodzi. Przed wejściem wiszą specjalne stroje dla kobiet.

Nuszbad

Niedaleko znajduje się kolejna niewielka miejscowość (około 11 tysięcy mieszkańców) – Nuszabad (per. نوش آباد, Nūshābād, Noshābād, ang. Nushabad). Przyciągnęła nas tu jedna rzecz: podziemne miasto.

Nuszabad powstało w czasach Imperium Sasanidów (224 – 651 r., ostatnia dynastia przed podbojami arabskimi). Pierwotnie podobno była tutaj studnia, z której wody podczas postoju zaczerpnął szach. Woda była niezwykle czysta i zimna i tak zasmakowała władcy, że ten nakazał wokół studni wybudować miasto, które nazwał w języku średnioperskim Anuszabad – „miasto zimnej smacznej wody”.

Z czasem Imperium Sasanidów poddało się arabskim podbojom. W niespokojnych czasach ludzie musieli się gdzieś schronić, by nie paść ofiarą ataków i napadów. Zdesperowani mieszkańcy przez lata wybudowali sieć podziemnego miasta, które dawało możliwość schronienia i ucieczki. Podziemne tunele łączyły się ze sobą i umożliwiały przejście przez całe miasto bez wychodzenia na powierzchnię. Zejście do podziemi znajdowały się zarówno w niektórych domach, jak i na miejskim placu oraz poza ówczesnym Nuszabad, dając drogę ucieczki. Podziemne miasto to nie tylko tunele, ale także pomieszczenia dla mniejszych i większych grup mieszkańców, studnie wodne, studnie powietrzne zapewniające wentylację i spiżarnie.

Zwiedzanie podziemnego miasta

Podziemne Nuszabad odkryto przypadkiem jakieś dwadzieścia lat temu podczas wykopywania studni. Od tamtej pory zbadano około czterech kilometrów kwadratowych tuneli na trzech poziomach. Czynne są dwa wejścia, oba obramione ejwanami. W każdym z nich można kupić bilet wstępu, który upoważnia do zwiedzania – niestety tylko pierwszego poziomu! – z przewodnikiem.

O ile samo podziemne miasto jest czymś bardzo ciekawym, to organizacja pozostawia raczej przykre wrażenie. Przewodniczka, która z nami była, za bardzo nie mówiła po angielsku i nie potrafiła nam przekazać wiedzy. Do zwiedzania dostępny jest tylko jeden poziom, co czyni zwiedzanie mało ciekawym i krótkim. Najgorsze na koniec: przewodnik wypuszcza nas tym drugim wejściem, około 500 metrów dalej (kierunkowskazów nie ma). Choć Nuszabad uchodzi za jedno z większych podziemnych miast na świecie, to jednak w porównaniu z Kapadocją, to co jest udostępnione wypada zwyczajnie blado.

Właściwie są tu dwa wejścia, no i oba były osobno biletowane. Zaś w środku faktycznie chodzenia z przewodnikiem było może na dwadzieścia minut. Tym samym Nuszabad pozostawia raczej niedosyt. Natomiast gliniane chatki w okolicy, nie są tak piękne jak odległy o 5 km Kaszan.

Zwiedzanie pustyni Maranjab i okolic Kaszanu

Ze wspomnianych miejsc zdecydowanie najtrudniejsza i najbardziej czasochłonna jest pustynia Marandżab. Jeśli chcemy nacieszyć się wydmami, to dojazd tam i z powrotem zajmie większą część dnia (jak nie cały). Pozostałe atrakcje nie zajmują wiele czasu, zaś trasy w podziemnych miastach są zwyczajnie małe. Pewnie drugi raz nawet byśmy się tam nie wybierali.

Jeśli spodobał Ci się wpis, polub nas na Facebooku.

Szlak irański
Maranjab
Share Button

Komentarze

Rekomendowane artykuły