W drodze do Kandy zrobiliśmy krótki przystanek w miejscowości Matale (sin. මාතලේ,, tamil. மாத்தளை, w języku angielskim spotyka się zapisy Matale i Mathale). Od początku wiedzieliśmy, że będzie to dla nas niedługa przerwa w podróży dla dwóch powodów. Pierwszy to słynne ogrody przyprawowe, drugi zaś świątynie hinduistyczne. Poza tym miasto nie rzuca się jakoś w oczy i nie zachęca do eksploracji.
Spis treści
Ogrody przyprawowe w Matale
Jedną z najbardziej popularnych atrakcji na Sri Lance są ogrody przyprawowe, czyli niewielkie pokazowe plantacje różnych przypraw połączone oczywiście ze sklepem. Taka typowa atrakcja turystyczna, jakich wiele na całym świecie. Niektóre są lepsze, inne gorsze. Te na Cejlonie przypadły nam do gustu. Doskonale wiedzieliśmy, że chcemy coś takiego zobaczyć. Nasz kierowca zawiózł nas do jednego z ogrodów przyprawowych niedaleko Matale (tam jest ich najwięcej) i zanim przekazał na bezpłatne zwiedzanie z przewodnikiem, ostrzegł, by nic nie kupować ze względu na ceny. W kwestii wyboru ogrodu zdaliśmy się na jego doświadczenie.
Ogród obeszliśmy w kwadrans, w tym czasie przewodnik/sprzedawca przedstawiał nam rozmaite drzewa i krzewy i tłumaczył, co jest co oraz jakie ma zastosowanie w lokalnej medycynie (ajurweda), kosmetyce i kuchni. Oczywiście przedstawiał próbki produktów, poczęstował herbatą przyprawową, by zachęcić do zakupów. Medycyna ajurwedyczna to system jeszcze rozwinięty w starożytnych Indiach, łączący ze sobą zarówno medycynę niekonwencjonalną jak i chirurgię.
Można mieć mieszane uczucie wobec tego rodzaju atrakcji, ale wizyta w ogrodzie przyprawowym była pouczająca. A przede wszystkim, ciekawie jest zobaczyć rosnące „w naturze” cynamonowce, kauczukowce, wanilię, ananasy, aloes i inne. No i póki nie ma presji, by koniecznie coś kupić, jest to bardzo ciekawa przerwa. Ogrody przyprawowe (spice garden) występują właśnie w dużej ilości w okolicy Matale. Duża konkurencja sprawia, że w większości z nich, chętnie oprowadza się turystów za darmo (pod warunkiem, że trwa to stosunkowo krótko, potem można samemu trochę pochodzić po ogrodzie). Jeśli nic nie kupią, to też dobrze, bo raczej nie pojadą już do konkurencji. Warto dodać, że bliżej Sigiriyi występują ogrody zielne (herbal garden), czyli coś podobnego, ale jednak trochę inne. Świetny wpis ukazujący różne rośliny w takich ogrodach znajdziecie na Podróżowisku.
Matale i świątynia hinduistyczna
Matale w dużej części jest zamieszkałe przez ludność tamilską, ci zaś w większości są hinduistami. Świątynia Sri Muthumariamman (Sri Muthumari Amman Kovil) w Matale to wspaniały przykład rozbuchanej hinduskiej świątyni. Ta jest poświęcona Mariamman, bogini deszczu i płodności. Świątynia została wybudowana w 1874 roku jako niewielka świątynka pod drzewem, ale z biegiem lat była rozbudowywana przez lokalną społeczność. Służy zarówno wyznawcom hinduizmu, jak i buddyzmu. Bardzo ucierpiała w wyniku anty-tamilskich zamieszek w 1983 roku, ale sukcesywnie była odbudowywana.
Najbardziej rzuca się w oczy wieża o wysokości 33 metrów: gopura. Jest to tak naprawdę brama prowadząca do właściwiej świątyni. Jest charakterystyczna dla stylu drawidyjskiego, przede wszystkim występuje w południowych Indiach. Stamtąd przywędrowała do Cejlonu wraz z Tamilami. Co ciekawe, gopura występuje także w khmerskiej architekturze świeckiej. Wnętrze świątyni było akurat zamknięte, trochę podpatrzyliśmy przez kratki.
Wśród postaci na gopurze udało nam się wypatrzyć świeckiego, który był prawdopodobnie jednym z fundatorów odbudowy po zamieszkach w 1983 roku. Oryginalny fundator z XIX wieku to Nattukottai Chettiar. Świątynia obecnie żyje, organizowane są tu specjalne festiwale. Zwiedzanie jest możliwe w ograniczonych godzinach, by nie kolidowało z modlitwami. Dodatkowo bilet jest dzielony na wnętrze i okolicę. Tę drugą można spokojnie obejść i zobaczyć, co jest wokół świątyni, a jednocześnie zajrzeć do niej z różnych miejsc, bez wchodzenia do środka.
Nalanda Gedige
Jedna z najbardziej urzekających świątyń, jakie zobaczyliśmy na Cejlonie to Nalanda Gedige nieopodal Matale. Żywcem wyjęta z przygód o Indianie Jonesie. Nalanda Gedige została zbudowana gdzieś między VIII a X wiekiem naszej ery podczas rządów tamilskich. Architektura budowli jest bardzo interesująca: plan jest typowy dla założeń buddyjskich, zaś forma architektoniczna hinduska. Płaskorzeźby i zachowane posągi są połączeniem kultów buddyjskich i hinduskich. Najbardziej prawdopodobne jest to, że Nalanda Gedige to próba synkretyzmu religijnego tamilskiego najeźdźcy i rodzimego syngaleskiego.
Podobnie jak Anuradhapura i Polonnaruwa, również Nalanda Gedige została na długie wieki porzucona i odkryta na nowo pod koniec XIX wieku przez brytyjskie ekspedycje naukowe. Świątynia stanęła przed groźbą zagłady w latach 80. XX wieku, gdy budowano zbiornik wodny. Jedynym rozwiązaniem było rozebranie budowli i jej rekonstrukcja na wysokim brzegu zbiornika, poza strefą zagrożenia. To z tego czasu pochodzi aleja prowadząca do świątyni, pięknie odkrywająca ją spośród drzew. Zwiedzanie tego miejsca jest dość szybkie, niewiele tu zostało. Co ważniejsze, jest także darmowe i nie ma tu turystów.
Dla nas Matale było przede wszystkim przystankiem po drodze, pięknym, pouczającym, acz krótkim. I tak należy też ją traktować. Zwłaszcza, że to jedno z tych miejsc, gdzie można zobaczyć tamilską część Sri Lanki. Natomiast mając więcej czasu na Matale można też rozważyć buddyjską skalną świątynię Aluviharaya.
Jeśli spodobał Ci się wpis polub nas na Facebooku.
Szlak lankijski | ||
Matale |