Chor Wirap, jeden z najbardziej znanych klasztorów Armenii

Chor Wirap

Część z najbardziej charakterystycznych zdjęć z Kaukazu przedstawia niewielką świątynie na tle olbrzymiej góry. W Gruzji to Cminda Sameba, w Armenii Chor Wirap (orm. Խոր Վիրապ, czasem też Khor Virap), za którym wznosi się święta góra Ormian, majestatyczny Ararat. To właśnie na nim według tradycji rozbiła się Arka Noego. Minus jest oczywiście taki, że aby by zobaczyć te miejsca w całej okazałości, trzeba trafić na pogodę. Szczęśliwie Chor Wirap jest dość łatwo dostępny, a jednocześnie jest to bardzo ważne miejsce historyczne, które nawet bez widoku na Ararat warto zobaczyć. Z tego powodu klasztor położony na Równinie Ararackiej przyciąga rzesze turystów i pielgrzymów.

Klasztor Chor Wirap
Klasztor Chor Wirap

Chor Wirap – centrum pielgrzymkowe

Klasztor Chor Wirap, w języku ormiańskim „głębokie lochy”, to jedno z najbardziej popularnych miejsc pielgrzymek w kraju. W II wieku przed naszą erą na Równinie Aratatu powstało miasto Artaxata (Artaszat), które przez około 200 lat było stolicą Armenii. Nieodległe wzgórze pełniło funkcję królewskiego więzienia znanego jako Virap, co oznaczało głębokie doły. Tak się złożyło, że sługa króla Armenii Tiridatesa III o imieniu Grzegorz był wyznawcą chrześcijaństwa, wówczas prześladowanej religii.

Równina Araracka widziana z klasztoru
Równina Araracka widziana z klasztoru

Ponieważ przy okazji wydało się, że ojciec Grzegorza zabił ojca Tiridatesa, król miał dobry pretekst, by sługę związać i wrzucić do głębokiej celi Khor Virap. Porzucił go więc tam na pewną śmierć i zapomniał o sprawie. Jednak mieszkanka Artaszatu, wiedziona dziwnymi snami, codziennie przychodziła do celi Grzegorza, by go nakarmić i napoić. W tym czasie Tiridates w najlepsze prześladował chrześcijan. I tak było przez jakieś 13, a może nawet 14 lat.

Klasztor Chor Wirap
Klasztor Chor Wirap

Legendy o powstaniu Chor Wirap

Legenda mówi, że z powodu dokonywanych prześladowań Tiridates oszalał. Jego siostra miała powtarzający się sen o uwięzionym Grzegorzu, więc posłano po niego, choć nie wierzono, by mógł on przeżyć w Chor Wirap dłużej niż kilka dni. Oczywiście okazało się, że Grzegorz – choć wymizerowany – żył, więc przyprowadzono go przed oblicze króla. Święty Grzegorz przywrócił Tiridatesowi zdrowie i zaczął nauczać o Jezusie. Król przyjął chrzest w 301 roku, ustanawiając chrześcijaństwo religią państwową. Armenia zrobiła to jako pierwszy kraj na świecie, zanim wiarę chrześcijańską przyjął rzymski cesarz Konstantyn.

Wejście do świątyni
Wejście do świątyni

Druga wersja tej historii, bardziej przyziemna, mówi o przyjęciu chrześcijaństwa jako strategicznym ruchu: odsunięto możliwość wpływu perskiego zaratusztrianizmu i rzymskiego wielobóstwa, tworząc nową siłę zjednoczoną z państwem, bez narażania się na podskórne wpływy sąsiadujących mocarstw. Ale ktoś to chrześcijaństwo musiał szerzyć w Armenii. Więc to właśnie św. Grzegorz został duchowym przewodnikiem króla i w 301 roku Tiridates III przyjął chrześcijaństwo, a wraz z nim całe Królestwo Armenii. Grzegorz to także pierwszy katolikos Armenii. Dziś ze względu na postać świętego Grzegorza, Chor Wirap jest bardzo ważnym miejscem pielgrzymkowym dla Ormian.

Ormiańska świątynia
Ormiańska świątynia

Klasztor obecnie

Otoczony murem klasztor, dawna siedziba katolikosa Kościoła Ormiańskiego, położony jest na Równinie Araratu, zaledwie 4 kilometry od tureckiej granicy. W pogodny dzień z dziedzińca klasztoru widać Ararat, myśmy niestety trafili na zamglone niebo. Chor Wirap jest położone jakieś 4000 metrów poniżej szczytu, dzięki temu ośnieżony wierzchołek sprawia duże wrażenie. Pierwsza kaplica, upamiętniająca miejsce uwięzienia św. Grzegorza powstała w połowie VII wieku, zaś obecne zabudowania klasztorne, w tym kościół Matki Bożej, pochodzą z XVII wieku.

Do Chor Wirap przybywa sporo wiernych
Do Chor Wirap przybywa sporo wiernych

Tu warto dodać, że można zejść do celi św. Grzegorza. W podłodze świątyni jest mały otwór i drabina prowadząca na dół. Drabina jest dość stroma i wąska, a cela niewielka, więc zdarza się, iż trzeba czekać, aż ludzie wrócą, by można tam było wejść.

"Atrakcją" jest zejście do celi św. Grzegorza. To dość wąskie przejście po drabinie.
„Atrakcją” jest zejście do celi św. Grzegorza. To dość wąskie przejście po drabinie.

Turystyczne centrum Chor Wirap

Chor Wirap to zdecydowanie jedno z najczęściej odwiedzanych miejsc w Armenii. Jest na trasie większości wycieczek, no i bez problemu można tu dojechać z Erywania regularnymi marszrutkami (choć trzeba się trochę przejść) albo kupić wycieczkę do tego miejsca. Przed klasztorem znajduje się olbrzymi parking, potem zaś idąc do świątyni mija się mnóstwo straganików z pamiątkami i dewocjonaliami. To już jest Armenia bardziej turystyczna, acz brakuje tu restauracji czy baru, choć bez problemu można kupić przekąski i napoje. Obok klasztoru znajduje się też wzgórze, z którego jest świetny widok na sam Chor Wirap.

Cela św. Grzegorza to jedno z najważniejszych świętych miejsc Ormian
Cela św. Grzegorza to jedno z najważniejszych świętych miejsc Ormian

Widok na Ararat

W okolicy są też ruiny miasta Artaszat, dawnej stolicy Tiridatesa. Jest to jednak teren w dużej mierze otwarty, wykorzystywany przez rolników z pobliskiej wioski Pokr Wedi czy Lusarat i nie wykorzystywany specjalnie turystycznie. Swoją drogą stolica została zniszczona przez Persów kilka lat po przejęciu chrześcijaństwa. Granica z Turcją przebiega przez rzekę Araks, stąd też da się ją dostrzec, acz nie rzuca się tak w oczy jak ta w Ani. Wokół rozpościerają się także winnice.

Wzgórze z którego można oglądać Chor Wirap
Wzgórze z którego można oglądać Chor Wirap

Tym razem nie udało się nam upolować pocztówkowego widoku, pogoda uniemożliwiła dojrzenie stąd świętej góry Ormian. Ararat zdecydowanie lepiej widzieliśmy w Erywaniu, a także od strony tureckiej. Chor Wirap zaś jest pięknym miejscem, w którym można lepiej poznać historię i kulturę ormiańską.

Monastyr Chor Wirap z góry
Monastyr Chor Wirap z góry

Jeśli podobał Ci się ten wpis, polub nas na Facebooku.

Szlak armeński
Chor Virap
Share Button

Komentarze

Rekomendowane artykuły