Tulum na Jukatanie to dziś miasto oblegane przez turystów. Znajduje się na Riviera Maya, co więcej skrojono je pod wypoczynek. Są tu plaże, hotele, jest blisko do cenotów. Ale w przeciwieństwie do wielu innych kurortów w okolicy, to także historyczne miasto Majów. W dodatku jedno z najciekawiej położonych i niezwykłych stanowisk archeologicznych. Starożytne ruiny na tle błękitnego Morza Karaibskiego i bujnej zieleni, a do tego jeszcze piaszczyste plaże.
Spis treści
Historia Tulum
Tulum znajduje się w stanie Quintana Roo we wschodniej części Jukatanu (warto o tym pamiętać, bowiem Jukatan jest podzielony nie tylko na stany, ale i strefy czasowe). Jeszcze w latach 70. XX wieku, było ta zwykła wioska rybacka, znana jako Puebla Tulum. Choć wiedza o ruinach starożytnego Tulum istniała, aż do momentu, gdy amerykański archeolog Arthur G. Miller rozpropagował to miejsce, nikt specjalnie się nim interesował. W latach 90. XX wieku ruiny stały się atrakcją turystyczną, a położenie blisko oceanu sprawiło, że rozpoczął się tu boom turystyczny i gwałtowny rozwój osady. Żadne inne miasto w Meksyku nie rozwijało się tak szybko. W 2008 roku Tulum oficjalnie uzyskało prawa miejskie. Dziś jest tu całkiem spora strefa hotelowa, zaplecze barowe i restauracyjne. Niemniej jednak to takie typowe kurortowe miejsce, któremu brakuje klimatu kolonialnych miasteczek. Co więcej, pod względem turystyki, Tulum zupełnie nie wyróżnia się od wielu innych miasteczek na wybrzeżu. Hotele, plaże, sklepy i cała reszta. Strefa hotelowa (Zona Hotelera) wciąż się rozwija, a w 2023 roku mieli otworzyć nawet międzynarodowe lotnisko.
Miasto Tulum
Samo centrum, przy głównej ulicy przelotowej, wygląda naprawdę nieciekawie, jak jeden z licznych kurortów, w dodatku zbudowanych po taniości. Lepiej wyglądają bogatsze hotele. Swoje miejsca znajdą tu także wielbiciele street artu. Natomiast oprócz plaż i ruin, okolice oferują też inne atrakcje. Najbardziej charakterystyczne dla Meksyku są oczywiście cenoty. Ale nawet przy ruinach znajduje się dodatkowe obiekty turystyczne jak wieża, czy muzeum, nie mówiąc już o masie sklepików czy restauracji.
Park archeologiczny Tulum
Park archeologiczny znajduje się na uboczu, ale jest naprawdę mocno oblegany. To są trzecie najchętniej odwiedzane ruiny w Meksyku, po Teotihacuan i Chichen Itza. W 2017 roku zobaczyło je ponad 2 miliony osób. Sukces zagwarantowały dwie rzeczy. Po pierwsze, dostępność na Riviera Maya. Właściwie bez problemu można tu dotrzeć z Cancun czy mniejszych miejscowości, więc automatycznie jest to jedna z najpopularniejszych jednodniowych wycieczek. Druga sprawa, to już samo Tulum. To nie jest duże miasto z piramidami. Ocalałe budowle są tu niewielkie, ale położone blisko plaży. Sprawiają wrażenie jakby to były pozostałości dawnego kurortu Majów, którzy przyjeżdżali sobie wypocząć nad oceanem. Mocno to się wyróżnia na tle innych zabytków, jest to bardzo malownicze miejsce. Nic dziwnego, że ludzie będąc na Jukatanie decydują się na Chichen Itza i właśnie Tulum, bo naprawdę są one różne. Dla porównania, niedaleko Tulum znajduje się stanowisko Coba, interesujące i mniej oblegane, ale w gruncie rzeczy miasto jest dość podobne do Chichen Itza. Właśnie dlatego Tulum przyciąga tylu ludzi.
Historia miasta Majów
Nazwa Tulúm w języku Majów z Jukatanu znaczy tyle co mur czy ogrodzenie. Faktycznie całe historyczne miasto było ogrodzone i do dziś trzeba przejść przez bramy w murach. Natomiast jest to nazwa współczesna, dawne miasto prawdopodobnie nazywało się Zama, czyli miasto świtu. Położenie pozwalało oglądać wschód słońca nad oceanem.
Początki Tulum nie są dokładnie znane. Najstarsza inskrypcja pochodzi z 564 roku. Znajdowała się na steli, którą dziś można oglądać w British Museum w Londynie. Jednak istniejące dziś ruiny pochodzą z lat 1200 – 1450. Nie są też jasne przyczyny upadku miasta. Wiadomo, że na początku hiszpańskiej eksploracji statki europejskie minęły Tulum. Zapiski pochodzą z wyprawy Juana de Grijalvy z 1518 roku. Potem była tu hiszpańska kolonia, ale przed końcem XVI wieku miasto już było wyludnione. W dużej mierze „pomogły” w tym przywleczone przez Europejczyków choroby.
Tulum i Wojna Kastowa
Pierwsza naukowa eksploracja i opisane badanie ruin odbyło się w 1843 roku. Odpowiadali za nie Amerykanin John Lloyd Stephens i Anglik Frederick Catherwood. Jednak był to dość niespokojny okres nie tylko w historii Meksyku, ale w szczególności Jukatanu. W 1841 roku Majowie na Jukatanie ogłosili niepodległość, wówczas rząd Meksyku dość szybko doprowadził ich do porządku. Pięć lat później Jukatan ponownie ogłosił niepodległość, zaś od 1847 roku datuje się początek tak zwanej wojny kast. Do dziś naukowcy toczą spory, na ile system kastowy obowiązywał w skolonizowanej przez Hiszpan Ameryce, niemniej jednak pozycja Majów była zdecydowanie gorsza. W każdym razie z jednej strony nie przestrzegano ich praw, a z drugiej nawet rząd Meksyku nakładał kolejne obowiązki (jak służba wojskowa). To wywołało bunt.
W początkowym okresie wojny (bądź rebelii, jak ją nazywał Meksyk) Majom udało się odnieść całkiem sporo sukcesów. Wojna rozhulała się na całego, a Majowi ogłosili powstanie państwa Chan Santa Cruz. Jednym z istotnych elementów była synkretyczna wiara, łącząca chrześcijaństwo i dawne religie – Mówiący Krzyż. Tulum znajdowało się wówczas na terenie państwa Majów, dokładniej blisko północnej granicy. Zbuntowani Majowie wykorzystywali stanowisko archeologiczne jako bazę – twierdzę, ale nie tylko. Wieża strażnica (El Castillo) była wykorzystywana w celach religijnych. W parku umieszczono tabliczkę na ten temat.
W latach 90. XIX wieku Meksyk podpisał porozumienia pokojowe z Wielką Brytanią, która w sposób nieformalny (głównie poprzez handel), wspierała państwo Majów. W tamtym czasie szala zwycięstwa i tak przechylała się w kierunku Meksyku. Chociaż to znaczące osłabienie spowodowało, że w 1901 roku właściwie wojna była już skończona, to jej koniec oficjalnie datuje się na 1915 rok. Potyczki jednak trwały z małą intensywnością kolejne dwa lata, a sporadycznie aż do 1933 roku. Trzeba też pamiętać, że okres rebelii nakładał się na inne konflikty zbrojne z udziałem Meksyku, więc siły rządowe nie mogły koncentrować się jedynie na Jukatanie.
Badania Tulum
Mniej więcej od 1913 roku na nowo ruszyły prace badawcze i konserwacyjne w Tulum. Częściowo trwają do dziś, co wiąże się także z podwodnymi poszukiwaniami. Samo miasto było starannie zaplanowane przez Majów, zgodnie z ich wierzeniami i kosmologią. Architektura mocno przypominała tę z Chichen Itza i Mayapan, acz budynki są w zdecydowanie mniejszej skali. Mniejsze, miej imponujące. Wspomniane dwa ośrodki miały też spory wpływ kulturowy na Tulum.
Pomijając położenie i roślinność, Tulum wyróżnia się dziś także murem, który w dużej części jest zachowany. To raczej nietypowe dla ruin Majów. Mury ich miast zazwyczaj zostały dawno rozkradzione. Ten ocalał. Mierzy nawet do pięciu metrów wysokości i ośmiu grubości. Prawdopodobnie takie mocne obwarowania również nie były typowe dla miast Majów. Muru nie ma od strony klifu. Wewnątrz muru było pięć bram. Tu warto dodać, że po pierwsze było to jedno z późniejszych miast Majów, po drugie była to raczej ich forteca, na co wskazują obwarowania.
Zabytki
Największym budynkiem w Tulum jest wieża strażnicza, El Castillo. To piramida o wysokości 7,5 metra, znajdująca się w centralnym punkcie miasta. Wszystko wskazuje na to, że zbudowano ją etapami na poprzedniej budowli. Początkowo naukowcy wierzyli, że budowla ta miała funkcję obronną, potem doszły wspomniane już obrzędy. Natomiast nowsze badania sugerują, że mogła mieć również istotne znaczenie handlowe, będąc latarnią morską. Blisko jest zatoczka, która idealnie nadawał się na port dla łodzi Majów, co zwiększało znaczenie handlu w tej okolicy.
Nad brzegiem morza znajduje się także Świątynia Zstępującego Boga (Templo del Dios Descendente). Tu znajduje się płaskorzeźba boga Ab Muxen Caba (bóg pszczół). Podobiznę tego bóstwa można znaleźć także w innych miejscach w Tulum.
Jednym z najciekawszych budynków jest Świątynia Fresków (Templo de los Frescos lub Templo de las Pinturas). Niestety można go oglądać jedynie z zewnątrz. Było to prawdopodobnie obserwatorium astronomiczne. Budowla ma dwa piętra. Freski są namalowane w sposób nietypowy dla Majów, to tak zwany styl Mixteca-Puebla i silne wpływy Tolmeków, czyli raczej ze środkowego Meksyku. Bardziej oryginalne freski Majów można oglądać w Bonampak. Sporo też jest tu bogatszych rezydencji. Domy zwykłych Majów nie miały kamiennych fundamentów, więc się nie ostały.
Legwany czarne
Choć stanowisko archeologiczne jest mocno oblegane przez zwiedzających, sporo tu zwierząt. Najbardziej rzuca się w oczy czarnogwan środkowoamerykański, czyli inaczej legwan czarny (Ctenosaura similis, ang. black spiny-tailed iguana lub black iguana). Tych dużych, bo dorastających nawet do 120 centymetrów długości jaszczurek jest tu naprawdę wiele. Wygrzewają się zarówno na trawie, na zabytkach jak i na plaży. Często też wychodzą na szlak turystyczny. Dorosłe osobniki są roślinożerne, więc na terenie parku mają mnóstwo pożywienia, a jednocześnie ludzie odstraszają drapieżniki. Legwany te można spotkać też w innych stanowiskach archeologicznych Jukatanu. Widzieliśmy tu także ostronosy (podobnie jak w Tikal). Plaże zaś są miejscem, gdzie jaja składają żółwie morskie. Dostęp na plażę jest z tego powodu ograniczony Niestety żadnego żółwia nie dostrzegliśmy.
Park Narodowy Tulum
Obecnie Tulum to także Park Narodowy, gdzie chroni się również biosferę. Ma on powierzchnię 664 hektarów i rozciąga się głównie na północ od stanowiska archeologicznego. Na jego terenie występuje 55 gatunków zwierząt i roślin podwyższonego ryzyka.
Wspominaliśmy, że to miejsce popularne wśród turystów. Przed wejściem znajduje się spory, płatny parking. Standardowo warto przyjechać tu rano, zanim pojawią się tłumy. Z parkingu trzeba przejść przez strefę ze sklepikami i restauracjami, ale i dodatkowymi atrakcjami (wieża, zdjęcia ze zwierzętami). Oczywiście działa tu też płatny transfer między parkingiem a ruinami. Ciekawostka: bankomaty tutaj wydają tylko amerykańskie dolary. Dopiero potem dochodzi się do samego stanowiska archeologicznego. Istnieje też alternatywna opcja: ominąć stanowisko i dojść do miejsca, gdzie stoją łodzie. Wówczas można kupić sobie wycieczkę, by zobaczyć Tulum z poziomu morza.
Samo stanowisko można zwiedzać zarówno samodzielnie, jak i z przewodnikiem. Nie ma problemu, by znaleźć kogoś mówiącego po angielsku. Ceny jednak są już jukatańskie. Jest tu sporo tabliczek z opisami, także w języku angielskim, więc można się dużo dowiedzieć. Zwiedzania jest na trochę ponad godzinę, acz ze względu na legwany i widoki, a także czekanie, by podejść do niektórych miejsc zajęło nam to więcej czasu. Faktem jest też to, że później zaczęli się schodzić ludzie, więc dojście do tabliczki czy miejsca z którego lepiej widać dany budynek też zajmuje. Dostęp do większości budowli jest ograniczony. Mur da się zobaczyć z bliska, ale pozostałe obiekty są zagrodzone i ogląda się je z pewnego oddalenia.
Tulum w filmie
Z wody widać też Tulum w filmie „Bez szans” (1984) Taylora Hackforda. Potem akcja przenosi się do stanowiska archeologicznego, ale to tylko tło. Bohaterowie odwiedzają Tulum.
Jeśli spodobał Ci się wpis, śledź nas na Facebooku.
Szlak meksykański | ||
Tulum |