Dolina Cocora (Valle de Cocora): palmy woskowe, atrakcje

Dolina Cocora

Dolina Cocora (Valle de Cocora) lub Dolina Palmy Woskowej to jeden z najbardziej ikonicznych krajobrazów Kolumbii. Głównie dzięki palmie woskowej. Góry, tropikalna zieleń i do tego bardzo wysokie palmy to widok, który zachwyca i przyciąga wielu turystów. Absolutnie zasłużenie, zwłaszcza przy pięknej pogodzie. Jedni przyjeżdżają tu na trekking (dłuższy lub krótszy), inni wolą zostać na dole i porobić zdjęcia (lub pozować). Są też restauracje i inne atrakcje, czyli idealne miejsce do odpoczynku na łonie natury.

Pochodzenie nazwy Cocora

Nazwa Cocora pochodzi od imienia księżniczki z plemienia Quimbaya, które zamieszkiwało tą okolicę. Znaczy tyle co „gwiazda wody”. Dolina Cocory znajduje się jakieś 11 kilometrów od Salento, nad rzeką Quindío. Jest częścią parku narodowego Los Nevados. Ulokowana jest na wysokości 1800 do 2200 m n.p.m.

Palma woskowa i Cocora

Cocora owszem, jest bardzo ładna sama w sobie, można ją podziwiać z dołu, zaś przy dobrej pogodzie to miejsce na doskonały trekking. Jednak jej magia tkwi w palmie woskowej (Ceroxylon quindiuense). To najwyższa roślina jednoliścienna na świecie (i tym samym najwyższa palma). Dorasta do 45, a czasem nawet do 60 metrów wysokości. Żyją nawet do 200 lat. Występuje naturalnie tylko i wyłącznie w wilgotnych lasach gór Kolumbii i Peru. Pień jest pokryty woskiem, więc często była wykorzystywana do tworzenia świec. Dziś dolina Cocora słynie właśnie z tych palm, które ogląda się tutaj pośród pól. Stoją samotnie, strzeliste, oddalone od siebie, niczym wysokie tyczki i jest to przepiękny widok. Warto dodać, że w obu Amerykach palma woskowa jest często nasadzana w różnych miejscach w celach ozdobnych.

Jak powstała obecna atrakcja

Tyle, że widok nie jest naturalny. Normalnie rosły one jak zwykłe drzewa, zdecydowanie bliżej siebie, tworząc las. Z pewnością robiły zupełnie inne wrażenie. Natomiast mieszkający tu ludzie potrzebowali terenów pod uprawy i zaczęli palmy wycinać. Dodatkowo bydło domowe zjadało młode sadzonki. Wykorzystanie wosku czy liści palmowych też nie pomagało. Na ratunek palmom przyszedł rząd konserwatywnego prezydenta Kolumbii Belisario Betancura. Z jednej strony chcieli chronić same plamy, z drugiej endemiczne gatunki zależne od palm. W 1985 roku wprowadzili kilka ustaw, mających na celu ochronę i promocję palm. Stała się ona między innymi narodowym drzewem i symbolem Kolumbii. Stworzono rezerwat, zakazano wyrębu. Za to rozwinęła się turystyka.

Palmy te oczywiście pojawiły się także w filmie „Nasze magiczne Encanto” (2021) wytwórni Walta Disneya. W końcu są symbolem Kolumbii. Jednak trudno tu doszukiwać się bezpośredniego wpływu doliny Cocora, jak to miało miejsce choćby z Caño Cristales. Disney czerpie inspiracje kolumbijskie, ale niespecjalnie stara się pokazać tam jedno miejsce. Region Kawy, wliczając to palmy woskowe, jest na tyle charakterystyczny, że można to wyłapać.

Dojazd do doliny Cocora

Dziś oczywiście palmy są tu ważną atrakcją, ale przyjeżdża się tu przede wszystkim dla widoków i trekkingów. Do doliny Cocora najłatwiej dojechać z Salento, z centrum miasteczka kursują tu jeepy Willys. Bilety kupuje się w budce w centrum Salento, w teorii jest rozkład, ale w weekend, gdy jechaliśmy do doliny, jeepy kursowały praktycznie bez przerwy, acz i tak trzeba było trochę czekać. Liczba chętnych zdecydowanie przewyższała możliwości transportowe. Warto pamiętać, że bilety kupuje się od razu w obie strony. Przed wejściem do doliny jest sporo parkingów, ale w weekend nawet nie ma co myśleć o próbie parkowania tutaj (chyba, że wcześnie rano). Ludzi przybywa tu naprawdę sporo, ale nie wszyscy są zainteresowani trekkingiem.

Wielu podróżujących Instagramerów zostaje blisko parkingu i postoju jeepów. Jest tam pole z widokiem na palmy i miejscami do robienia sobie zdjęć. Tu warto dodać, że jest tu też sporo konstrukcji w stylu napis, huśtawki i tego typu rzeczy, by urozmaicić zdjęcia na tle palm. Byliśmy zdziwieni, jak wiele osób zostawało przy tej atrakcji nie idąc dalej. Oczywiście wejście tam jest płatne, jednak ludzi to nie zniechęca, dla wielu to jest właściwa atrakcja.

Szlaki turystyczne

Właściwy szlak zaczyna się trochę dalej, trzeba zejść z drogi, która prowadzi do lasu i wejść na prywatną posesję. Oczywiście kupuje się tu bilet (płatność jedynie gotówką). W środku jest kawiarnia, jest też kilka miejsc, gdzie można sobie zrobić zdjęcia (z lamami, z jeepem, huśtawkami i nie tylko), ale też trasa, która wiedzie nas do palm. Właściwie są dwa odgałęziania z palmami, pierwsze i główne będące też drogą powrotną na dół, oraz drugie zdecydowanie mniejsze. Okolicę widzimy z góry, więc mamy piękny widok na dolinę.

Trasę można kontynuować, albo wracając do punktu wyjścia, albo wybierając się na dłuższy trekking, który kończy się blisko wjazdu do doliny Cocora. Tyle, że bilety już tego nie obejmują. Pod koniec terenu należącego do posesji znajduje się budka, przy której uzyskujemy informację, iż po wyjściu nie ma drogi powrotu, oraz pełną informację na temat tego, co jest dalej.

Zaś jest to długa droga leśna, ale czeka nas konieczność kolejnego płacenia za przejście przez następną posesję (acz już nie tak piękną). Po drodze jest też dodatkowa atrakcja: park kolibrów (również dodatkowo płatny, podobne atrakcje widzieliśmy w Mindo). Rośnie tu też sporo storczyków. Natomiast sam las mglisty można też zobaczyć za darmo w innym miejscu. Zamiast skręcić na posesję z palmami, można iść prosto do mostku i tam jest leśna droga. Da się tam dostrzec ludzi zwiedzających okolicę konno. I tu jest jedna istotna różnica, o ile ścieżki w posiadłości są raczej suche, o tyle w lesie mglistym nawet gdy nie pada, można się spodziewać błota.

Zwiedzanie doliny

Samo zwiedzanie głównej posiadłości to jakieś 1 – 1,5 godziny. Pełną trasę powinniśmy zamknąć w około 5 godzin. Pewnie we wszystkich przypadkach potrzeba więcej czasu, gdy podziwia się widoki, te są tu naprawdę zachwycające. Oczywiście dolina ma sporo innych atrakcji, można także spróbować pójść w las mglisty, acz nie jest to często praktykowane. Trasa to ponad 20 kilometrów, ale obcuje się tam z naturą. Są jazdy konne, są biura turystyczne oferujące inne możliwości spędzania czasu. Przy parkingu jest też kilka knajp, gdzie można usiąść i zamówić sobie coś do jedzenia i picia. Specjalnością, którą się tu chwalą, jest lokalny pstrąg. W zależności od wyboru szlaku zwiedzania warto się do tego odpowiednio przygotować, choćby biorąc ze sobą odpowiedni zapas wody. W przypadku lasu można posiłkować się filtrem, bo przekracza się tam strumień. Oczywiście trzeba pamiętać o odpowiednim obuwiu (zwłaszcza poza posiadłością), repelentach, a także przygotować się na ewentualne opady deszczu.

Dolina Cocora to bardzo turystyczna miejscówka w Kolumbii, ale przy tym wciąż się broni. Jej olbrzymia popularność to zasługa masowo przybywających tu Kolumbijczyków. Prawdopodobnie park z możliwością zrobienia sobie zdjęć na tle palm, bez konieczności robienia krótkiego trekkingu, jest tym co sprawia, że ludzie się tu dzielą i rozchodzą. I mimo że przebywają na stosunkowo niewielkim terenie, nawet w weekend nie było problemów z tłumami (nie licząc okolic parkingu i knajp). Sprawia to, że zwiedzanie doliny jest bardzo przyjemne. I tak, to jeden z symboli Kolumbii. Region Kawy (czyli dolina i Salento w naszym przypadku) zrobił na nas bardzo duże wrażenie. Dolina Palmy Woskowej to miejsce, które naprawdę trudno ominąć będąc w Kolumbii, jest zjawiskowo piękne.

Jeśli podobał Ci się wpis, śledź nas na Facebooku.

Szlak kolumbijski
Valle de Cocora
Share Button

Komentarze

Rekomendowane artykuły