Portugalskie Algarve przyciąga turystów. Są tu wspaniałe plaże, ale także miejsca, które pozwalają podziwiać tak przyrodę, jak i zabytki. Idealny przykład to Przylądek świętego Wincentego (port. Cabo de São Vicente, czasem też spotyka się nazwę Przylądek świętego Wincenta) i znajdująca się niedaleko niego twierdza Sagres.
Spis treści
Kraniec Europy, czyli Przylądek świętego Wincentego
Portugalia znajduje się na krańcu Europy, ale niektóre miejsca zdecydowanie bardziej wyróżniają się pod tym względem, więc mówi się o nich jako zachodnim końcu. Oczywiście jeśli chodzi o wyspy, takie jak Madera czy Azory, są one wysunięte na zachód od kontynentu. Najbardziej wysunięty fragment kontynentalnej Europy to oczywiście przylądek Roca, ale nim to stwierdzono, wyliczono i potwierdzono, za koniec Europy często uchodził właśnie Przylądek świętego Wincentego. Jest on najbardziej wysunięty na południowy-zachód, stąd tak to się przyjęło. Ta właściwość była znana od dawnych czasów, często uznawana nie tylko za prawdziwy kraniec Europy, ale też miejsce święte. Swoją drogą najbardziej południowy fragment też znajduje się niedaleko, to hiszpański przylądek Marroquí.
Pierwsze miejsca kultu pochodzą w tym miejscu z czasów neolitycznych. Oczywiście dziś po nich nic nie zostało. Starożytni Grecy nazywali te tereny mianem Ophiussa, lub ziemi węży. Wówczas powstała w tej okolicy świątynia Heraklesa. Miejsce Greków zajęli Rzymianie, którzy nadali temu miejscu nazwę Promontorium Sacrum, czyli świętego cypla. Święty Przylądek był niezwykły, bowiem to było ostatnie miejsce, z którego można było obserwować zachód słońca. Dla Rzymian tam gdzieś znajdował się koniec świata, a okolicami tymi władał Posejdon. Natomiast warto pamiętać, że nazwa ta, zarówno w czasach rzymskich, jak i wcześniejszych, dotyczyła nie tylko właściwego Przylądka Świętego Wincentego, ale całej okolicy, czyli także dzisiejszego Sagres.
Święty Wincenty
Z pochodzeniem obecnej nazwy wiąże się pewna legenda. Nazwa upamiętnia świętego Wincentego z Saragossy i jego kult. Był on męczennikiem za wiarę, którego kazał zgładzić gubernator Walencji w IV wieku. Działo się to w czasach rządów cesarza Dioklecjana (o którym wspominaliśmy choćby przy Splicie) i prześladowań chrześcijan. Ciało męczennika wrzucono do morza (czyli po drugiej stronie Półwyspu Iberyjskiego). I tu właśnie dochodzimy do naszego przylądka. Według jednej z legend wypłynęło ono właśnie w jego okolicy. Według innej, ciało zostało wyrzucone gdzieś na brzeg (miejsce jest niejasne) i strzegły go kruki, by nie zostało zjedzone przez sępy, aż chrześcijanie odnaleźli ciało i mogli je zabrać w bezpieczne miejsce, by je pochować. Tak trafiło właśnie na przylądek, zbudowano świątynię i stąd wzięła się nazwa.
Swoją drogą kruki w kulcie świętego Wincentego odgrywają istotną rolę i według legend strzegły jego ciała (i grobu) także później, w tym wczasach arabskich. O tym donosił nawet arabski geograf Al-Idrisi z XII wieku, więc na niego często się powołują inne źródła. Owszem, pochodził z Ceuty, wykształcił się w Kordobie, która wówczas jeszcze była muzułmańska, ale jednocześnie służył na dworze chrześcijańskiego króla w Palermo. Kruki pomogły odnaleźć grób męczennika. Jego ciało zostało ekshumowane i przewiezione do Lizbony po rekonkwiście tych ziem.
Nazwa została. W czasach królestwa Portugalii, dokładniej po zwycięstwie króla Henryka Żeglarza w bitwie o Tanger, wzmocniono zabudowę przylądka, gdyż miał on strategiczne znaczenie. Miało tutaj miejsce kilka istotnych bitew morskich. Dlatego też został on ufortyfikowany, ale wielkie trzęsienie ziemi z 1755 roku, które nawiedziło Portugalię, doszczętnie zniszczyło te zabudowania.
Przylądek świętego Wincentego: Latarnia morska
Dziś na Przylądku Świętego Wincentego znajduje się latarnia morska (Farol do Cabo de São Vicente). Latarnia w tym miejscu istniała od 1520 roku, ale była wielokrotnie przebudowywana i odbudowana. Jedną zniszczył brytyjski korsarz Francis Drake. Obecną wzniesiono na ruinach dawnego franciszkańskiego klasztoru. Pochodzi z 1846 roku. Ma wysokość 28 metrów. Była też wielokrotnie przebudowywana i modernizowana, także elektryfikowana. Od 1982 roku działa w sposób automatyczny. Latem bywa otwarta dla turystów, ale przyjechaliśmy tam już po głównym sezonie.
Przylądek Świętego Wincentego to przede wszystkim klify. Te mają nawet do 75 metrów wysokości. Doskonale widać z nich Atlantyk i wodę rozbijającą się o skały. Dla marynarzy ten teren miał jeszcze jedno znaczenie: przechodziło się z obszaru wód zimnych do cieplejszych, stąd nadali mu jeszcze inną nazwę – Przylądek Ciepłych Gaci.
Obecnie okolice latarni to jeden z punktów widokowych. Ludzie często przyjeżdżają tutaj oglądać zachód słońca lub pospacerować po pobliskich klifach. Jednakże warto pamiętać, że nie są one dostosowane do przechadzek, nie ma tu wyznaczonych ścieżek. Przed latarnią znajduje się niewielki darmowy parking. Może zdarzyć się tak, że będzie trzeba stanąć trochę wcześniej na drodze, bo nie będzie tutaj miejsca.
Twierdza Sagres
Trochę bardziej na wschód znajduje się niewielka miejscowość Sagres na przylądku Ponta De Sagres, w której wzniesiona jest Twierdza w Sagres (Fortaleza de Sagres). Więc oba miejsca można zobaczyć razem. Oryginalna forteca powstała w czasach króla Henryka Żeglarza, który odpowiadał za fortyfikowanie tej części wybrzeża. W tym miejscu kazał on wnieść szkołę dla nawigatorów, gdyż pobliskie Lagos było w tym czasie głównym portem Portugalii. Choć istnieją teorie, że szkoły nie było, a raczej chodziło o to by, wrogowie myśleli, że jest tu coś ważnego i odciągało ich to od Lagos. Dziś trudno to stwierdzić.
W każdym razie twierdza była dwukrotnie niszczona, raz w 1587 roku przez wspomnianego już Francisa Drake’a, drugi raz podczas trzęsienia ziemi w 1755 roku. Rekonstrukcja ruszyła w 1793, ale wówczas na nowo zaprojektowano fortecę. Tych prac nie doprowadzono do końca. Już pół wieku później forteca była przestarzała i straciła na znaczeniu strategicznym. Ostatecznie pod koniec XIX wieku przestała pełnić jakiekolwiek funkcje militarne.
Prawdopodobnie by ją rozebrano, gdyby nie jej historyczne znaczenie jako portugalskiego dzieła z epoki odkrywców. W 1910 roku została uznana za zabytek, a jego znaczenie wzrosło w czasach dyktatury Nowego Państwa. Zaczęła wiec odgrywać rolę podczas ceremonii państwowych, choćby organizacji 500-lecia śmierci Henryka Żeglarza. Cały czas zastanawiano się, jak lepiej wykorzystać fortecę. W 1969 roku Algarve nawiedziło kolejne trzęsienie ziemi, twierdza w Sagres również ucierpiała. W latach 80. na nowo zaczęto pracować nad pomysłami na nią i wówczas postawiono na turystykę. Warto dodać, że uchodzi ona za najczęściej odwiedzany zabytek w całym Algarve.
Zwiedzanie twierdzy Sagres
Dziś twierdza jest muzeum. Godziny otwarcia i ceny biletów można sprawdzić na oficjalnej stronie. Przed twierdzą znajduje się spory, darmowy parking. Trzeba trochę podejść do samego wejścia. Wewnątrz jest kilka budowli do zobaczenia, ale przede wszystkim jest to teren spacerowy. Zwiedza się samemu, nie ma przewodnika.
Wśród wewnętrznych budowli znajduje się jedna szczególna konstrukcja, czyli Głos Morza (A Voz do Mar). To bardziej instalacja artystyczna, która ma formę labiryntu. Trzeba przez niego przejść i dochodzi się do miejsca, w którym stoi się nad fragmentem znajdującej się pod przylądkiem jaskini. Tam można posłuchać dźwięków wydawanych przez fale, a pęknięcia w jaskini sprawiają, że one rezonują, odbijają się i słychać je zdecydowanie lepiej.
Ponadto jest tu latarnia morska, kilka punktów widokowych na klify, ale też jaskinie (do nich nie można wejść). Przy głównej bramie znajduj się jedyny zachowany budynek z pierwotnej zabudowy. To kościół Matki Bożej Łaskawej (Igreja de Nossa Senhora da Graça) z 1579 roku. Niestety nie był czynny podczas naszej wizyty, dało się zobaczyć go jedynie z zewnątrz. Jest tu też nowy budynek muzeum, które w dużej mierze ukazuje portugalską eksplorację w różnych jej aspektach. Na bramę można wejść, by pochodzić po niewielkim fragmencie murów.
Z murów lepiej widać jeszcze jedną rzecz. To Róża Wiatrów Henryka Żeglarza (Rosa dos Ventos do Infante D. Henrique). Prawdę mówiąc nie do końca wiadomo, co to jest. To kamienny krąg o średnicy 43 metrów tuż przy wejściu do twierdzy (wciąż w jej obrębie). Teorie są różne: że służyła do nawigacji (kompas), albo że była to ozdoba, bądź zegar słoneczny. Dziś trochę zaniedbana, więc nawet z góry można ją pominąć.
Plaże i inne miejsca w okolicy
Między twierdzą Sagres a samym Przylądkiem świętego Wincentego znajduje się jeszcze kilka miejsc, w których można się zatrzymać. Choćby plaże – Praia do Beliche (której część upodobali sobie naturyści) oraz Praia do Tonel, doskonale widoczna z twierdzy. Tę drugą preferują filmowcy. Nagrywano to fragmenty filmu „Misja Stone” (2023) Toma Harpera. Wykorzystano tam też inne ujęcia Algarve oraz Sagres, które grało Senegal. Obie plaże to też dobre miejsce dla surferów. Bliżej Przylądka Świętego Wincentego znajduje się także mniejsza twierdza Santo António de Belixe, która niestety była obecnie nieczynna, choć można się zatrzymać obok niej i pospacerować. Tereny między twierdzą a przylądkiem to także rezerwat przyrody – Reserva Biogenetica de Sagres, w którym gnieżdżą się rzadkie gatunki ptaków.
Dojazd i zwiedzanie Przylądka świętego Wincentego i twierdzy Sagres
Dojazd do obu tych miejsc najwygodniejszy jest samochodem. Na zwiedzenie twierdzy Sagres należy poświęcić 1,5 godziny, trochę więcej jak chce się ja obejść wolniejszym tempem. To dość spory teren. Przylądek Świętego Wincentego nie wymaga wiele czasu. Spacer po tamtych klifach można skończyć w ciągu pół godziny, bądź przedłużyć go sobie idąc dalej, bo jak pisaliśmy, nie ma tras. Wspomniane plaże nie są tłumne, bowiem znajdują się poza głównymi ośrodkami Algarve, zaś sama miejscowość Sagres raczej nie zachwyca. Jest jedną z wielu. Przy plażach znajdują się niewielkie, trochę dzikie parkingi. Trzeba też zejść z klifów do poziomu wody. Alternatywą na zwiedzenie twierdzy i przylądka jest autobus. Ich rozkład można znaleźć tutaj.
Jeśli spodobał Ci się wpis, polub nas na Facebooku.
Szlak portugalski | ||
Przylądek św. Wincentego | Aveiro |