Lanzarote: plaże, klify, kaktusy, wulkany, atrakcje, zwiedzanie

Ogród kaktusów na Lanzarote

Wyspa Lanzarote jest czwartą największą spośród Wysp Kanaryjskich, będących częścią Makaronezji. Ma powierzchnię 845,94 km², czyli więcej niż chociażby Madera. Lanzarote jest najbardziej wysuniętą na północ i wschód wyspą archipelagu. Znajduje się jakieś 125 kilometrów od wybrzeży Maroka. Często jest nazywana wyspą wulkanów (jest ich ponad 100), głównie ze względu na Park Narodowy Timanfaya. Jest to też największa atrakcja wyspy, ale osoby przyjeżdżające tu na zwiedzanie mają z czego wybierać.

Historia Lanzarote

Obok pobliskiej Feurteventury to najstarsza wyspa archipelagu. Dla nowożytnych Europejczyków wyspę Lanzarote odkrył pochodzący z Genui kupiec Lancelotto Malocello w 1336 roku (wypłynął z Lizbony). Na znanych mapach pojawiła się dopiero w 1339 roku jako „Ínsula de Lançarote Mallucellus”, co nawiązywało do odkrywcy. Z czasem zrobiła się z tego obecna nazwa. Oryginalna nazwa nadana przez tubylców brzmi Tyterogaka lub Tytheroygaka, co znaczy tyle „ta w kolorze ochra”. Pierwotna nazwa europejska to Purpuraria, co oczywiście kojarzy się z purpurą, bowiem taki barwnik tu produkowano.

Lanzarote była prawdopodobnie pierwszą zasiedloną wyspą archipelagu. Niektórzy twierdzą, że dotarli tu nawet Fenicjanie, ale nie ma na to dowodów. Szacuje się, że ludzie dotarli tu w II – I wieku przed naszą erą i byli to przodkowie Guanczów. Archipelag był znany Rzymianom, jednak po upadku Zachodniego Imperium zapomniano o nim. Dopiero w 999 roku przybyli tu Arabowie. Po odkryciu przez Malocello, pojawiły się tu statki niewolnicze z Kastylii.

Dla Francji wyspę odkrył w 1402 roku Jean de Béthencourt. Przez pewien czas Francuzi zajmowali kontrolę nad wyspą. Był to zły czas dla Guanczów, pozostało ich tutaj zaledwie trzystu. Z czasem Kanary stały się jednym z lenn Hiszpanii. Nękane były przez najazdy piratów, ale również Osmanów. Admirał Murat Reis tymczasowo zajął wyspę, ale szybko wróciła w ręce hiszpańskie. Poza najazdami, wyspę naznaczyły wspomniane już wybuchy wulkanów, a także susza, która sprawiła, że wielu mieszkańców (już hiszpańskojęzycznych) wyemigrowało na Kubę i do innych państw Ameryk.

Rozkwit turystyki

Do niedawna na Lanzarote dominowało rybołówstwo i rolnictwo, obecnie ważny jest też sektor turystyczny (i w mniejszym stopniu usług). Dzięki łagodnemu klimatowi zwanym czasem „wieczną wiosną”, to naprawdę dobre miejsce dla turystów. Dziś powstało tu mnóstwo ośrodków, choć w porównaniu z innymi wyspami archipelagu, tu wciąż jeszcze jest tego mało. Dzięki temu wyspa, pomijając park Timanfaya, nie sprawia wrażenie tak obleganej. Jest bardziej dzika i naturalna. No i ma swoje atrakcje.

Ogród kaktusów

Jedną z najbardziej znanych atrakcji jest Ogród kaktusów (Jardín de Cactus). Znajduje się on na terenie dawnego kamieniołomu, który nadał mu specyficzny kształt, przypominający amfiteatr. Jest tu też wiatrak i kawiarnia, kanały. Główną atrakcję stanowi ponad 10 tysięcy roślin z więcej niż 1400 gatunków kaktusów i sukulentów z całego świata. Wyspy Kanaryjskie, w szczególności Lanzarote, są domem dla wielu gatunków tych roślin. Tu są bardzo dobrze eksponowane.

Parking jest średniej wielkości, co sprawia, że mogą być pewne problemy miejsca pozostawieniem samochodu. To także jedno z tych miejsc, które przyozdobił i zaprojektował César Manrique Cabrera (1919 – 1992). Jest to postać bardzo ważna dla wyspy. To artysta, który tu się urodził, a po wielu latach powrócił na wyspę, starając się zabezpieczyć jej unikalny charakter. Tak prawdę powiedziawszy wracał więcej niż raz, studiował sztukę w Madrycie, tworzył w Nowym Jorku, na stałe wrócił na Lanzarote w 1966 roku. Dbał o domy w skałach, które są klasycznym elementem Guanczów, ale też odpowiada za projekty wielu obiektów na wyspie. Do tego dochodzą jego rzeźby i malunki, które można spotkać porozrzucane po całej Lanzarote. Rzeźby zwane są zabawkami wiatrowymi, wiatrołapami (Wind Toys). Są kolorowe, złożone z figur i często poruszane wiatrem. Marinque zginął w 1992 roku w wypadku samochodowym.

Bilet do ogrodu kaktusów można zakupić jako wejście samodzielne, bądź karnet na 4 lub 6 atrakcji (te karnety można kupić też w pozostałych miejscach). W wersji z czterema atrakcjami jest jeszcze park Timanfaya, Jameos del Agua i Ceuva de los Verdes. W sześciu dodatkowo Mirador del Río i Zamek św. Józefa w Arricife. Karnety można wykorzystać przez 14 dni. Oczywiście wychodzą taniej niż bilety do atrakcji kupowane osobno, a warto dodać, że są to jednocześnie najbardziej popularne miejsca na wyspie. Można też je sprawdzić w sieci.

Jameos del Agua

Cabrera odpowiada nie tylko za budynki i sztukę, ale również aranżację miejsc naturalnych. Jednym z nich jest sala koncertowa Jameos del Agua. Choć oczywiście sama funkcja audytorium trochę umniejsza temu miejscu. Tak właściwie jest to zaaranżowana jaskinia, która pełni dziś rolę kulturalne. Gdzieś w V-III tysiącleciu przed naszą erą na Lanzarote doszło do erupcji wulkanu La Corona. W efekcie powstało wiele typowych dla wulkanu pozostałości, w tym jaskinie wulkaniczne (pisaliśmy o takiej przy okazji Etny). Te na Lanzarote należą do najdłuższych znanych na świecie, mają aż 7 kilometrów długości. Fragment tunelu to właśnie Jemos del Agua, a drugi Cueva de los Verdes. Jemos znajduje się tuż przy ujściu do oceanu, zaś Cesar Manrique zamienił to w dość ciekawy kompleks kulturalny. Dziś pełni on zdecydowanie częściej rolę atrakcji turystycznej, ale to już inna kwestia.

Jaskinię udostępniono do zwiedzania w 1969 roku, audytorium oddano do użytku osiem lat później. Wchodzi się tu do jaskini, gdzie panuje doskonała akustyka, są miejsca, gdzie można usiąść. Wewnątrz działa restauracja. Całość obsadzona jest roślinami, a idąc dalej dochodzi się do słonego jeziora, w którym żyją albinotyczne, ślepe kraby. Mają one około 1 centymetra długości. Jest też część na powietrzu z basenem. Całość jest bardzo malownicza. Przed kompleksem znajduje się spory parking.

Jaskinia los Verdes (Cueva de los Verdes)

Stosunkowo niedaleko od audytorium znajduje się wspomniana jaskinia. Tym razem w większości nie była modyfikowana przez człowieka, co najwyżej trochę adaptowana. O ile salę koncertową zwiedza się samemu, o tyle do jaskini wchodzi się z wycieczką. Trzeba poczekać na przewodnika i grupę. Mimo że mieliśmy karnet, wciąż musieliśmy ustawić się w kolejce, by dostać bilet na konkretną godzinę. Ludzi jest tu sporo, grupy także są duże, więc przewodnika nie zawsze jest dobrze słychać. Zwiedzanie zajmuje jakieś 40 minut, przechodzi się mniej więcej kilometr. Jednym z przystanków jest sala koncertowa.

Sama jaskinia jest ładnie oświetlona, ale raczej typowa. Za projekt odpowiadał Jesús del Carmen Soto Morales, przy współpracy z Manrique. Trochę ginie w tym zwiedzaniu informacja, że jest to twór wulkaniczny. Jest tu kilka oczek z wodą. Czasem trzeba się schylać, czasem są poręcze. Podłoże zazwyczaj jest ugładzone. Bardzo przyjemna atrakcja. Natomiast pomijając kolejki przy kasie, parking jest tu zdecydowanie za mały i były pewne problemy ze znalezieniem miejsc. Stąd warto zaplanować tu wizytę w miarę wcześnie. Jaskinie te były wykorzystywane przez ludność lokalną jako schronienie przed piratami. Nazwa pochodzi on nazwiska rodziny Verdes, która ją posiadała, a nie koloru zielonego.

Mirador del Río

Na Lanzarote jest kilka punktów widokowych, ale jeden jest szczególny – Mirador del Río –. Znajduje się on na północy wyspy, na klifie o wysokości 475 m n.p.m. z którego spogląda się na małą wyspę La Graciosa. Co więcej, sam budynek jest dziełem sztuki i to jak łatwo się domyśleć, kolejne dzieło Césara Manrique. Oczywiście, trzeba pamiętać, że to kolejna adaptacja i aranżacja. Wcześniej był to posterunek wojskowy, który wykorzystywał strategiczne położenie. Punkt widokowy to dach i taras budynku, wewnątrz znajduje się między innymi restauracja czy sklep. Przed nim parking, tym razem znów średniej wielkości. Ten punkt widokowy jest biletowany.

Jeśli chodzi o Cesara Manrique, to w kilku miejscowościach można na rondach zobaczyć jego rzeźby. Jest też dom – muzeum – fundacja artysty w Haría niedaleko Teguise. Tym razem bilety są osobne. W Teguise znajduje się też muzeum Lagomar, to kolejna willa, tym razem należąca przez krótki okres do Omara Shariffa, który przegrał ją w karty. Z powodu niecodziennej architektury dziś pełni rolę muzeum, a incydent z Omarem rolę reklamy – mitu.

Zamek San José

Ostatnią atrakcją, którą można obejrzeć z karnetem jest zamek św. Józefa (Castillo de San José)., który jest dziś przerobiony na muzeum sztuk pięknych (Museo Internacional de Arte Contemporáneo, MIAC). Znajduje się on na obrzeżach Arrecife, tuż przy porcie, oddalony od ścisłego centrum. Zamek jest stosunkowo niewielki i średnio zachowany, natomiast sztuka tu eksponowana raczej nie zapada w pamięć. Zamek jest dość mały, miasteczko prowincjonalne, a cała wyspa jest wypełniona dziełami Césara Manrique, więc muzeum przechodzi się dość szybko.

Jak już ma się karnet na inne atrakcje, można wejść, ale właściwie jest to pierwsza rzecz do wycięcia z listy. Podjechać, zobaczyć z zewnątrz i pojechać dalej. Sam zamek zaczęto budować w 1771 roku, ukończono w 1779 roku, nazywano go wówczas Twierdzą Głodu. Głównie dlatego, że z powodu aktywności wulkanicznej ograniczone zostały miejsca na pola uprawne. Ludzie przenosili się do miasta, a tam byli narażeni na ataki piratów. Nowa forteca miała przede wszystkim ostrzegać przed potencjalnymi atakami i dać więcej czasu na ewentualną ewakuację. Warto zwrócić uwagę na jej półokrągły plan.

Stolica Lanzarote, czyli Arrecife

Arrecife to stolica Lanazorte. Te miasta raczej niewiele oferują. Historycznie warto wspomnieć, że początkowo była to osada Guanczów (a nawet trzy oddzielne). Hiszpanie pojawili się tu w XVI wieku, jednak miejscowość nie mogła się zbytnio rozwijać ze względu na częste napady piratów. W 1852 roku Hiszpanie zdecydowali przenieść stolicę Lanzarote z Teguise właśnie tutaj, głównie ze względu na port. To spowodowało rozwój miasta, zarówno w rybołówstwie jak i usługach. Rybołówstwo jednak w dużej mierze załamało się w 1975 roku, kiedy to Maroko najechało Saharę Zachodnią. Część łowisk jest niedostępna do dziś. Nazwa po hiszpańsku oznacza tyle co rafa, względnie skały podmorskie. Tych jest tu sporo przy brzegu.

Obecnie to największe miasto na wyspie i mieszka tu połowa jej ludności. Za to w Arricife dobrze rozwinęła się turystyka, podobnie jak na całych Wyspach Kanaryjskich. W centrum miasta znajduje się kościół św. Genezjusza (San Ginés), patrona wyspy. Zbudowano go w 1667 roku. Wcześniej znajdowała się tu kapliczka z 1574 roku. Architektonicznie wyróżnia się w Arricife. Wewnątrz na ołtarzu są dwie figury – świętego Genezjusza i Matki Bożej Różańcowej, obie pochodzą z Kuby.

Pomijając wspomniany już zamek na obrzeżach, jest jeszcze jedna twierdza – zamek św. Gabriela (Castillo de San Gabriel), która pierwotnie powstała w 1574 roku i również wielokrotnie była przybudowywana. Choćby dlatego, że w roku 1586 korsarze zrównali go z ziemią. Za odbudowę odpowiadał Leonardo Torriani, a pomimo wielu późniejszych zmian, wygląd zewnętrzny niewiele różni się od jego projektu. Dziś pełni rolę niewielkiego muzeum ukazującego historię tego miejsca, a także muzeum archeologicznego i etnograficznego. Zamek jest malowniczo położony nad brzegiem i oprócz kościoła św. Genezjusza to chyba najważniejszy zabytek w centrum. Znajduje się on na wyspie, do której prowadzi Most Kul. Natomiast jak jest odpływ, można do niego podejść także z boku. Zazwyczaj wejście jest biletowane, ale nam się udało załapać na dzień darmowej wejściówki. Można też wejść na dach i z niego oglądać okolicę.

Oczywiście są tu plaże, jak choćby Playa de Reducto. Blisko kościoła jest centrum, tam znajdziemy knajpy, sklepy, ale też ratusz. Arrecife to jedno z tych miejsc, gdzie można spokojnie nocować na Lanzarote, ale jest też kilka innych miejscowości, które warto rozważyć, jak Puerto del Carmen, Playa Honda czy Costa Teguise, a nawet Playa Blanca (gdzie zatrzymuje się prom z Fuerteventury). Właściwie wszystkie są dość podobne. Domki, niewielkie hotele i jakieś centrum z restauracjami, oferującymi także lokalne przysmaki, z ziemniaczkami gotowanymi w słonej wodzie na czele. Wszystko spokojnie nastawione na turystykę.

Solnisko Salinas de Janubio

Na zachodnim wybrzeżu znajduje się solnisko Salinas de Janubio. Jest tu zarówno punkt widokowy, z którego widać całość z góry, jak i można podjechać do samego solniska, by oglądać panwie solne. Wejście na jego teren jest zabronione, ale zbudowano mały pomost, z którego ogląda się ten teren. Znajduje się tu także sklep. Solnisko nie jest duże, jak to w Alicante, nie wykorzystują tu kąpieli jak w Burgas, no i przede wszystkim nie ma tu czynnego muzeum, jak w Tarpani. Natomiast jest to pewna pozostałość z przeszłości wyspy. Kiedyś wykorzystywanie zatoczek do produkcji soli było tu dość popularne, dziś większość przedsiębiorstw zbankrutowała i ostały się nieliczne. Salinas de Janubio uchodzi za największe na całych Kanarach – 440 tysięcy m2. Pewnie zainteresowanie turystów i niewielki sklep mu pomaga. Są chronione jako dobro naukowe i kulturowe, powstały jeszcze w XIX wieku. To także obszar Natura 2000.

Plaże na Lanzarote

Za solniskiem znajduje się jedna z plaż Lanzarote. To Playa del Janubio, słynna z czarnego piasku, w którym można wyszukać kryształy oliwinu – zielonego półszlachetnego kamienia, używanego chętnie w jubilerstwie. Warte odwiedzenia są też inne plaże. Na El Golfo znajduje się jedno z najsłynniejszych miejsc wyspy, zielone jeziorko Chaco Verde otoczone czarną plażą, które wykorzystał Ron Howard w filmie „W samym sercu morza” (2015) oraz Pedro Almodovar w „Przerwane objęcia” (2009). Tu też powstawało „Milion lat przed naszą erą” (1966) Dona Chaffeya. Tam niestety nie udało nam się dojechać, gdyż droga była zamknięta.

Za to zatrzymaliśmy się przy naturalnym basenie skalnym – Piscina Natural Coloseo, który znajduje się na wschodzie wyspy – ale warto dodać, że duża część miejscowości Charco del Paco jest zajęta przez hotele i plaże dla naturystów.

Los Hervideros

Jedną z bardziej popularnych atrakcji Lanzarote jest Los Hervideros. To skaliste, wulkaniczne wybrzeże oceanu, które łączy niewielkie klify i jaskinie. Jego powstanie łączy się z wybuchem wulkanu, spływającą lawą i morską erozją. Dość strome wybrzeże pełne jest zastygniętej lawy w różnej formie, niewielkich jaskiń, tak lawowych jak i drążonych przez wodę. Powstało po erupcjach w XVIII wieku. To dość malownicze miejsce, z dużym parkingiem. No i darmowe. Wiele osób przyjeżdża tu oglądać zachody słońca.

Zwiedzanie Lanzarote

Lanzarote to miejsce dobre na wakacje. Pogoda jak na całych Wyspach Kanaryjskich przez większość roku sprzyja odpoczywaniu, ciepło, ale nie za gorąco. Do tego sporo plaż. No i są atrakcje dla bardziej aktywnych, wulkaniczne które warto zobaczyć i inne, którym można poświęcić czas. Najlepiej, jak to z wyspami bywa, zwiedza się ją samochodem. Wówczas nie jesteśmy zdani na uroki wycieczek czy komunikacji zbiorowej, którą nie dojedziemy wszędzie. Na najważniejsze punkty Lanzarote wystarczą dwa – trzy dni, choć niektórzy przyjeżdżają tu z Fuerty na jeden dzień, by zobaczyć tylko Timanfayę. Na wolniejsze, spokojniejsze oglądanie połączone z odpoczynkiem można planować nawet tydzień.

Jeśli podobał Ci się wpis, śledź nas na Facebooku.

Szlak hiszpański
Lanzarote Walencja
Share Button

Komentarze

Rekomendowane artykuły