Pustyń w Iranie jest kilka, jednak jak to z pustyniami bywa, czasem ciężko znaleźć taką ikoniczną, czyli z piaskiem i wydmami. Jedną z nich, znajdującą się stosunkowo blisko Isfahanu w kierunku Jazdu jest Varzaneh (per. ورزنه). To nie tylko erg, ale także solnisko, więc można zobaczyć dwie rzeczy na raz (i to w Iranie nie jest wcale takie nietypowe). Sama pustynia Varzaneh uchodzi za zdecydowanie najpiękniejszą w całym Iranie, przynajmniej jeśli mówimy o klasycznej, piaszczystej formie.
Spis treści
Varzaneh, irańskie wydmy
Pustynia Varzaneh znajduje się w trochę ponad 100 km od Isfahanu i dzięki temu stanowi dobre miejsce na wypad za miasto. Można tu przyjechać samemu i spróbować chodzić po wydmach, można też skorzystać z gotowych wycieczek. Turystyka się tu rozbudowuje. Na Google główny ośrodek jest oznaczony jako Varzaneh Sand Hills. Pustynia ta robi się popularna głównie dlatego, że tutejsze diuny należą do najwyższych w całym Iranie. Mierzą od 5 do 62 metrów wysokości, więc jest to idealne miejsce na poszukiwanie spektakularnych widoków jak również różnego rodzaju sporty pustynne. Oczywiście o ile dopisze nam pogoda (widoczność).
Zwiedzanie pustyni Varzaneh
Na pustynię nie ma zorganizowanego dojazdu publicznego, więc jeśli nie wycieczki, zostaje nam wzięcie taksówki lub wynajęcie samochodu. Nowy obiekt (kemping i cała infrastruktura) turystyczny jest naprawdę duży, ale to nie jest to, czego szukamy na pustyni (raczej szukamy noclegów w stylu tego, co doświadczyliśmy na Erg Chebbi, czy w Wadi Rum, czyli raczej tradycyjnych, małych namiotów).
Natomiast my podróżując samodzielnie samochodem, zatrzymaliśmy się przy głównej drodze, przeszliśmy kawałek i chodziliśmy po wydmach, tak zupełnie na dziko po swojemu i wszystko było w porządku. Są tu dwa zjazdy, pierwszy od strony Isfahanu prowadzi nas do obiektu, drugi w piasek i o to właśnie chodziło. Niestety duża ilość pyłu tego dnia, dawała się we znaki, zresztą widać ją na zdjęciach. Pył był już dostrzegalny w Isfahanie. Zaś poza widocznością, też niezbyt dobrze się w tym oddycha, chce się kaszleć. Cóż, nie zawsze na pustyni jest tak ładnie, jak mieliśmy w Wahiba Sands.
Solnisko Varzaneh
Za kolejny cel obraliśmy sobie słone jezioro (jedno z wielu) w Khara, na granicy ostanów Isfahan i Jazd, wciąż w ramach Varzaneh. Nie jest to jakieś turystyczne, specjalnie wyznaczone miejsce. Mieliśmy po prostu wyznaczoną jedną z tras wiodących na solnisko. Tam już kompletnie żadnej infrastruktury turystycznej nie ma, bo to jest czynna kopalnia soli. Dojechaliśmy do końca drogi, która prowadziła na brzeg słonego jeziora. Nie mogliśmy jechać dalej, gdyż na drodze stała brama i domek, jakby stróżówka, czy coś takiego. W końcu to przecież była czynna kopalnia.
Zaparkowaliśmy więc obok budynku, żeby się przywitać i zapytać, czy moglibyśmy zobaczyć sobie tę całą sól. Prawdę mówiąc już obejrzenie wartowni i jej okolic by nas satysfakcjonowało. Gdy tylko nasze auto się zatrzymało, wyszedł do nas pan, który tutaj sam jeden pracował. Zaprosił na herbatę do środka. Rozmawialiśmy trochę, podczas gdy grzała się woda na herbatę. I to jest właśnie typowy Iran z gościnnością i otwartością. Nie należymy do osób zbyt ufnych, które łatwo nawiązują kontakt z obcymi i dają się zamknąć w jednym pomieszczeniu z obcą osobą pośrodku pustyni, tu jednak jakoś to przeszło, mimo ewidentnej bariery językowej.
Niedługo siedzieliśmy, gdy przy budynku stanęła ciężarówka pełna soli, a z szoferki wyszli dwaj pracownicy. Zostaliśmy zaproszeni na stanowisko ważenia soli, gdzie mogliśmy podejrzeć, jak się waży ciężarówkę. Obowiązkowa była sesja fotograficzna wspólna i z samochodem. W końcu poinstruowali nas jak dojechać do właściwej części solniska. Owszem po drodze padła propozycja obiadu, ale poprzestaliśmy na herbacie. Po tej miłej przerwie, mogliśmy pojechać na połać soli. I tu warto pamiętać o tym, że zwiedzając Iran trzeba liczyć się z tym, że kontakty z ludźmi mogą sprawić, że posypie się plan. Z drugiej strony na tym także polega odkrywanie kultury tego kraju.
Utrudnienia i ciekawostki w okolicy
Musimy przyznać, że duża płaska powierzchnia, iskrząca się w słońcu, robi wielkie wrażenie. Szczególnie podobały nam się takie geometryczne wzory, które utworzyło błoto i sól. Samochód miał podwozie, opony i błotniki pełne soli, zbitej w grudy. Tak ściśle przyległa do pojazdu, że gdy oddawaliśmy naszego Persa (IKCO Samand), nadal był oblepiony solą. Swoją drogą sól była bardziej gorzka, niż słona. Owszem widzieliśmy już słone jeziora w Tunezji czy Turcji, ale nie takie duże, lub nie w ten sposób. Jezioro Tuz oglądaliśmy jedynie z brzegu. Tu ogrom robił wrażenie i nawet pył w powietrzu w tym miejscu tak nie przeszkadzał.
Same okolice Varzaneh są jeszcze ciekawsze, bowiem poza ergiem czy solniskiem, są tu jeszcze różne forty i inne budowle, w tym ceglany meczet. Co więcej, tak jak w Abjane widzieliśmy kobiety z kolorowymi chustami, tak tu nosi się białe czadory. To też dobre miejsce, by znaleźć pośredników, którzy pomogą nam eksplorować pustynię i okolicę. Nas jednak tym razem przede wszystkim interesował sól i piasek, czyli bardziej natura. I choć pogoda raczej nie dopisała, w szczególności solnisko wraz z dodatkowymi przeżyciami to jedno z najbardziej zapadających w pamięć miejsc w Iranie.
Jeśli spodobał Ci się wpis, polub nas na Facebooku.
Szlak irański | ||
Pustynia Varzaneh |