Husavik: oglądanie wielorybów na Islandii

Ogon wieloryba w Husavik

Dość niepozorne miasteczko Húsavík na północy Islandii to dziś najlepsza, jak twierdzą przewodniki, miejscówka w całym kraju do oglądania wielorybów. Obecnie Husavik to największe centrum obserwacji tych ssaków w całej Europie. Turystycznie stało się atrakcją w 1998 kiedy zaczęto organizować wyprawy na wieloryby nie tylko dla naukowców. Dziś działa tu kilka firm, więc właściwie można przyjechać i jeśli pogoda odpowiada, wypłynąć na wieloryby.

Husavik – krótka historia

Nazwa Husavik znaczy tyle co zatoka domów. Najstarszy obiekt to kościół z 1907 roku, ale prawa miejskie Husavik dostało w 1950 rok i przeważnie istniejąca zabudowa jest tylko niewiele starsza. Kościół wzniesiono z drewna przywiezionego tu specjalnie z Norwegii. Wcześniej była to osada rybacka. Miasto ma jednak swoją dawną historię, która sięga okolic roku 870, kiedy to szwedzki wiking Garðarr Svavarsson, właściciel ziemski w Zelandii (dziś Dania), przybył na Islandię i właśnie w tym miejscu przezimował. Był to drugi wiking, który dotarł do Islandii. Obecnie jest bohaterem sag islandzkich.

Warto wspomnieć także o filmowej historii miasteczka. W filmie „Eurovision Song Contest: Historia zespołu Fire Saga” (2020) Davida Dobkina główni bohaterowie pochodzą właśnie z Húsavík i wykonują nawet piosenkę pt. „Husavik”. W nagraniu prezentującym tą piosenkę na Oskarach widać dość dobrze port.

Atrakcje i okolica Husavik

Husavik znajduje się w zatoce Skjálfandi, obok wznoszą się szczyty Víknafjöll i Kinnarfjöll. Na północy zaś rozciąga się Morze Grenlandzkie. Osada leży w północnej części Islandii i choć nie najbardziej wysuniętej to już blisko koła podbiegunowego. Dzięki temu latem praktycznie słońce tu nie zachodzi. I to właśnie sprawia, że przebywają tu wieloryby. Dzięki słońcu spokojnie rozwija się tu latem plankton, więc pokarmu jest pod dostatkiem.

Odkąd Husavik stało się centrum turystycznym, powstało tu wiele hoteli i firm zajmujących się wycieczkami wielorybniczymi. Odbywają się one jedynie latem. Zimą zaś bliskość koła podbiegunowego sprawia, iż ludzie przybywają tu dla zorzy polarnej (podobnie jak do Tromso), choć raczej nie jest to islandzkie centrum zorzy. Dziś poza wspomnianym kościołem znajdują się tu dwa muzea: jedno poświęcone wielorybom, drugie to muzeum fallologiczne, gdzie wystawione są penisy ssaków, w tym niedźwiedzia polarnego czy wielorybów. Ponadto znajduje się tu basen i niewielkie lotnisko. Okolice zaś to dobre szlaki do wędrówek.

Oglądanie wielorybów na Islandii (w Husavik)

My przybyliśmy do Husavik dla wielorybów. W samym centrum miasteczka znajduje się kilka budek, w których można kupić wycieczki. Nie trzeba ich specjalnie szukać. Ceny są podobne, standard w sumie również. Za to dzięki konkurencji można spokojniej wybrać coś, co lepiej pasuje pod kątem czasu i dostępności. Płatności oczywiście najlepiej dokonać kartą, jak na całej Islandii. W przeliczeniu na polskie złote taka wyprawa jest dość droga, ale gdy porówna się to z innymi cenami na Islandii to nie wypada to źle. Pamiętajmy, że tam atrakcje są drogie. Plusem jest to, że duża konkurencja w Husavik daje elastyczność wyboru. Byliśmy tam w lipcu, czyli w samym środku sezonu. Przyjechaliśmy i kupiliśmy bilety bez problemu. Natomiast jak zwykle bezpieczniej jest zarezerwować to online. Tu warto dodać, kiedy najlepiej obserwować wieloryby na Islandii. Latem, nie tylko z powodu widoczności, ale światło sprawia, że rozwija się plankton, więc walenie mają pożywienie. Zatem środek naszego lata to idealny termin na oglądanie wielorybów. Jest ich tu wówczas sporo.

Blisko godziny wypłynięcia należy się zgłosić w porcie. Wówczas wchodzimy na statek, gdzie pierwszą rzeczą, jaką się robi, jest przebranie się. Dostajemy specjalne ciepłe kombinezony, które mają nas chronić od wiatru i deszczu. No i wyglądamy jak wielorybnicy. Kombinezony się sprawdziły, ponieważ nasza wyprawa na wieloryby faktycznie obfitowała w deszcz i wiatr.

Organizacja i przebieg whale watching

Wypłynęliśmy z portu w poszukiwaniu wielorybów. Po drodze dało się dostrzec wiele różnych ptaków, przede wszystkim maskonurów i alek. Wieloryba wcale nie jest tak łatwo wypatrzeć. Nasza przewodniczka, która bardzo dużo tłumaczyła (po angielsku), wdrapała się na bocianie gniazdo, by wypatrywać tych wielkich ssaków. Z dzikimi zwierzętami zawsze jest loteria, nigdy nie wiadomo, co się uda wypatrzeć. To przypomina nam rejs po Zatoce Omańskiej, gdzie szukaliśmy delfinów i wielorybów. Szansa na te drugie była, acz nic z tego nie wyszło.

Organizatorzy rejsu robią wszystko, by znaleźć przynajmniej jednego wieloryba, by ludzie byli zadowoleni. Ale trzeba się liczyć z tym, że można mieć zwyczajnie pecha. My mieliśmy szczęście, zdaniem naszej przewodniczki to był najlepszy rejs tamtego dnia. Udało nam się dostrzec kilka osobników z dwóch gatunków. Pierwszy to płetwal karłowaty (Balaenoptera acutorostrata), zwany z angielska Minke. Drugi to długopłetwiec oceaniczny (Megaptera novaeangliae), czyli inaczej humbak. Tych było mniej, ale za to były większe.

Wielorybów nie widać ani w całości, ani długo. Raczej jest to powolne odkrywanie. A to widać kawałek płetwy, przed nurkowaniem, a to wypuszcza fontannę wody. A to wystawi głowę, by nabrać powietrza i zanurkować na kilka minut. Same stworzenia też są trochę ciekawe statków, przyglądają się nam, przepływają pod nami. Jest napięcie, ale potrzeba było też zdecydowanie więcej cierpliwości, niż w przypadku delfinów.

Nasza wyprawa

Pogoda nam nie dopisała, pod koniec nasze kombinezony zaczynały już przeciekać, a my trochę przemarzliśmy. Szczęśliwie i na to była rada, czyli gorąca czekolada plus ciastko. Wróciliśmy do portu i mogliśmy ruszać w dalszą drogę. Tu należy dodać, że Husavik nie jest jedynym miejscem na Islandii, gdzie organizowane są wycieczki w poszukiwaniu wielorybów. Można takie znaleźć nawet w Rejkiawiku. Husavik natomiast szczyci się 98% skutecznością, podobno szanse na zobaczenie tych morskich ssaków są tu spore. Oczywiście w takich przypadkach zawsze należy brać poprawkę na marketing. Aż tak dużych szans nie ma, ale prawdopodobnie jest to najlepsze miejsce do ich oglądania na Islandii. No i część firm oferuje zniżki na następny dzień, jeśli nie uda się zobaczyć wielorybów. Haczyk polega na tym, że mało kto przebywa do Husavik na dłużej.

Wieloryby i diamentowy krąg

Blisko portu znajdziemy także dodatkowe tablice informacyjne, które uzupełniają wiedzę o wielorybach. Warto dodać, że Husavik znajduje się na Diamentowym Kręgu Islandii. To trasa turystyczna z atrakcjami na północnym-wschodzie Islandii. Oficjalnie to punkt startowy i końcowy, ale najczęściej ludzie i tak robią tę trasę w swojej kolejności.

Wieloryby można oglądać w wielu miejscach na świecie. Nam właśnie po raz pierwszy udało się je zobaczyć na żywo w okolicy Husavik. Bez wątpienia była to jedna z ciekawszych atrakcji Islandii i z pewnością kiedyś postaramy się to powtórzyć także w innych częściach świata.

Jeśli podobał Ci się ten wpis, polub nas na Facebooku.

Szlak islandzki
Husavik
Share Button

Komentarze

Rekomendowane artykuły