Spośród wielu ruin miast Majów, jedno jest naprawdę szczególne. To gwatemalskie Tikal (Tikál, Tical). Przepięknie zachowane, położone w dżungli, a dodatkowo filmowe, dzięki krótkim występom w „Gwiezdnych Wojnach: Nowej nadziei” i „Moonrakerze”. Dziś to jedno z największych stanowisk archeologicznych w tej części świata, zaś starożytne miasto było z pewnością dużo bardziej znaczące niż popularna i uznana za nowy cud świata Chichén Itzá.
Spis treści
Historia Tikal
Najstarsze budowle w Tikál datuje się na rok mniej więcej 300 przed naszą erą, jednakże ludzie mieszkali tu co najmniej 300 lat wcześniej, zaś wcześniejsze pierwotne osadnictwo może sięgać I tysiąclecia przed naszą erą. Z czasem stała osada przerodziła się w miasto. Mniej więcej między 300 a 900 rokiem naszej ery, był to najważniejszy ośrodek kultury Majów, jednak aż do mniej więcej 400 roku pozostawało pod silnym wpływem kulturowym Teotihuacán, które wówczas pełniło podobną rolę co kiedyś Rzym w Europie, tyle że w Mezoameryce. Później Tikal samo stało się centrum kultury Majów. Jego największy rozwój przypada na VII i VIII wiek, potem zaś zostało opuszczone w IX wieku z nieznanych powodów. Niektórzy twierdzą, że z powodu ziemi, która w dłużej perspektywie nie nadawała się do upraw. W każdym razie ostatnia znana stela pochodzi z 889 roku.
Porzucone Tikal szybko zarosło dżunglą, jak wiele innych opuszczonych stanowisk Majów. Warto pamiętać, że wraz z roślinami na świątyniach i budynkach pojawiała się ziemia, więc z biegiem czasu przypominały one wzniesienia. Do dziś nie wszystkie fragmenty wydobyto spod ziemi, a nawet część świątyń jest lekko zarośniętych. Choć oczywiście główne atrakcje zostały dość dobrze oczyszczone i zadbane. Podobno w okolicy Tikal przebywał Hernán Cortés, ale raczej nie dotarł do samego miasta. Na nowo odkryli je hiszpańscy misjonarze w XVII wieku. Pierwsza ekspedycja naukowa miała miejsce jednak dopiero w 1848 roku. W poszukiwaniach zaginionego miasta pomagali lokalni mieszkańcy, tu pamięć o Tikal nigdy nie umarła do końca. Z czasem organizowano kolejne wyprawy, później otwarto stanowisko archeologiczne dla zwiedzających. W 1979 park archeologiczny został wpisany na listę UNESCO.
Nazwa i dawne miasto
Nazwa Tikal jest nazwą zwyczajową. Spory czy coś znaczy, nie zostały rozstrzygnięte. Według jednej z teorii, nic nie znaczy. Według innej, w języku Majów oznacza miejsce, gdzie słychać głosy duchów Kolejna teoria używa tych samych słów języka Majów i tłumaczy jako „miejsce odliczania K’atun”. K’atun był to 20-letni okres. Nowsze badania sugerują, że miasto mogło nosić nazwę Yax Mutal lub Yax Mutul. Całe państwo nazywało się Mutul. Warto jednak pamiętać, że Majowie, podobnie jak inne ludy Mezoameryk,i nie tworzyły dużych państw, raczej były to państwa miasta, lub jak w tym przypadku raczej aglomeracje, czy niewielkie państwa (często na zasadzie miasto plus okoliczne zdominowane). Tak więc Majowie konkurowali przede wszystkim ze sobą.
Dawne miasto zajmowało obszar blisko 16 km2. Powstało tu jakieś 3000 budowli, jednak po większości z nich śladów już nie ma. Miasto mogło zamieszkiwać nawet 90 tysięcy osób w szczytowym okresie. Na obszarze kolejnych 60 km2 znajdowały się wioski i tereny rolnicze, zaopatrujące gród w potrzebne pożywienie. Choć oddaje to skalę wielkości samego Tikal, to jednak do tego dochodzą kolejne miasta (jak Uaxactún, do którego można dotrzeć z Tikal, ale na pieszo to trasa na co najmniej 5 godzin). Razem tworzyły swoistą aglomerację. Natomiast warto pamiętać, że miastem rządziła jedna dynastia, władców było w sumie 39, przynajmniej według znanych obecnie zapisków.
Wejście do Tikal
Przy Visitor’s Center znajduje się kilka hoteli, ale również miejsc, w których można coś zjeść. Warto o tym pamiętać, bo wewnątrz samego parku obecnie nie ma ani sklepików, ani barów. Jest parę toalet i zadaszonych miejsc, gdzie można odpocząć bądź coś zjeść, jeśli przyniosło się to ze sobą. Obok wejścia znajdują się też muzea, wstęp jednak jest dodatkowo płatny. Przy wejściu dostajemy opaskę na rękę, to pozwala potem wchodzić i wychodzić z terenu parku, co jest wygodne. Można dzięki temu (mając więcej czasu) wyjść, zjeść coś w barze i wrócić. Jest tu też sklepik z pamiątkami oraz możliwość załapania się na podwózkę (w szczególności dla osób starszych czy niepełnosprawnych) przez fragment drogi.
Pierwszy przystanek to puchowiec (Ceiba), masywne drzewo, które miało ważne znaczenie w mitologii Majów. Było to w ich mniemaniu axis mundi, czyli oś świata. Miejsce, w którym łączyły się zaświaty z naszym światem. Drzewa te wciąż są ważne dla współczesnych Majów. Swoją drogą rosną także w innych stanowiskach archeologicznych, a ludzie wciąż przy nich przystają.
Wielki plac i świątynie
Idąc samemu warto najpierw zobaczyć Wielki Plac, będący najbardziej rozpoznawalną i centralną częścią całego parku archeologicznego. Przy nim są dwie świątynie oraz akropole (północny i centralny). To jedna z najbardziej rozpoznawalnych i tym samym obleganych atrakcji w Tikal, więc może tu być sporo ludzi. Gdy byliśmy tu przed świtem, przewodnik zademonstrował nam jak dobrze rozchodzi się tu dźwięk. Akustyka jest naprawdę świetna, Majowie dobrze to rozplanowali. Plac jest spory, w czasach gdy miasto żyło, tu właśnie odbywały się najważniejsze wydarzenia. Ludzie siedzący na schodach akropoli doskonale wszystko słyszeli. Na Wielkim Placu można też zobaczyć kilka steli.
Świątynia I, albo też Świątynia Wielkiego Jaguara. Mianem Jaguara określano władcę Majów. Ma ona wysokość 47 metrów, powstała zaś około 730 roku. Poza funkcją świątynną, był to także grobowiec, co akurat w przypadku Mezoameryki nie jest normą. Obecnie piramidę można oglądać jedynie z dołu, nie da się na nią wejść. Gdy prowadzono prace archeologiczne, naukowcy starali się wywieźć fragmenty, choćby nadproża, do swoich krajów. Stąd pewne elementy tej świątyni znajdują się dziś w British Museum w Londynie. Jeszcze parę lat temu można było wejść na tę piramidę, dziś niestety jest to zabronione.
Po drugiej stronie placu znajduje się Świątynia II, czyli Świątynia Masek. Jest niższa, mierzy 38 metrów wysokości. Obie świątynie kazał zbudować Jasaw Chan Kʼawiil I, pierwszą dla siebie, drugą dla jego żony Kalajuun Une’ Mo’. Powstała więc w podobnym okresie. Kiedyś można było na nią wejść po schodach, obecnie na szczycie nadal znajduje się punkt widokowy, ale wejście to już drewniane schody. Wprost wynika to ze zniszczeń, jakich dokonano, szczególnie w 2012 roku, gdy Tikal oblegali turyści, by świętować „koniec świata”. Warto dodać, że w kalendarzu Majów, grudzień 2012 jedynie zamykał pewną epokę, więc nawet współcześni Majowie niespecjalnie się tą zmianą przejmowali. Natomiast wiele osób wiedziało swoje. Fragmenty świątyni są wystawione w Nowym Jorku.
Najwyższa piramida w Tikal
Idąc dalej w kierunku Świątyni IV, można zatrzymać się przy Świątyni III, czyli Świątyni Kapłana-Jaguara. Ma 55 metrów wysokości, powstała około roku 810, a jej głównym twórcą był Chi’taam. Jest to najnowsza świątynia, ukończono ją w okresie, gdy Tikal powoli zaczynało chylić się ku upadkowi. Niestety także nie można na nią wchodzić.
Świątynia nr IV, czyli Świątynia Dwugłowego Węża to z kolei drugie najbardziej rozpoznawalne miejsce w parku archeologicznym. Piramida liczy prawie 65 metrów wysokości, co czyni ją obecnie drugą najwyższą budowlą prekolumbijskich Ameryk. Wyższa jest Tonina w Meksyku. Prawdopodobnie Piramida Słońca w Teotihuacan również na pewnym etapie istnienia była wyższa. Tę zbudował Yikʼin Chan Kʼawiil, 27. władca Majów w Tikal. Jest najdalej wysuniętą na zachód częścią parku. Właśnie tutaj ogląda się wschód słońca. Widać stąd też dość dobrze cały kompleks, wystający ponad drzewa. Fragment piramidy można oglądać w muzeum w Bazylei.
Zaginiony Świat
Następnie wracamy innym szlakiem, by zobaczyć Plac Zaginionego Świata (Mundo Perdido). To z kolei stosunkowo stary fragment miasta. Budowle powstały tutaj mniej więcej w latach 250 – 300 naszej ery, pod silnym wpływem, także architektonicznym, Teotihuacán. Było to w tamtym okresie miejsce pochówku władców Tikal. Dziś też na jedną z platform można wejść.
Dość ciekawym miejscem jest też Plac Siedmiu Świątyń. Są one stosunkowo niewielkie, powstawały w latach 600 – 900. Nie można na nie wchodzić, ale wyglądają całkiem interesująco. Przede wszystkim wrażenie robią jako kompleks. Swoją drogą nie jest to miejsce, gdzie docierają wszystkie wycieczki, więc jest tu spokojniej. W ramach kompleksu są też boiska do gry.
Świątynia V powstała około 700 roku, ma 59 metrów wysokości. Tak naprawdę nie do końca wiadomo, któremu władcy była poświęcona. Jedna z teorii mówi, że mógł to być najstarszy syn Jasawa Chana Kʼawiil I, ale nigdy tego nie potwierdzono.
Dalej położona jest Świątynia VI, czyli Świątynia Inskrypcji. Nie jest znana dokładna data jej powstania. Szacuje się, że było to gdzieś między 520 – 770 rokiem, acz bliżej pierwszego tej starszej daty. Jej twórcą był Yik’in Chan K’awiila, choć nie jest to do końca jasne. Wewnątrz znajdują się inskrypcje datowane właśnie na 766 rok. Prawdę mówiąc, inskrypcje mówią, że Tikal powstało gdzieś w 1139 roku przed naszą erą, ale prawdopodobnie jest to legendarna data założenia miasta. Piramidę odkryto dopiero w 1951 roku, wcześniej pozostawała zakopana. To kolejne z tych miejsc, do których wycieczki najczęściej nie docierają, do piramidy także nie można wejść.
Mniejsze atrakcje Tikal
Poza głównymi obiektami jest też kilka mniejszych. Wyróżnia się Pałac Rowków, nazwany tak z powodu zdobienia ścian. Jest tam fragment, w którym się przechodzi przez pałac, by wejść na dziedziniec. Przypomina to trochę przejście do Yaxchilan, acz zdecydowanie mniejsze. Ciekawy jest też kompleks P i grupa H z kolejną piramidą. Tam już nie docierają specjalnie nawet samodzielni turyści, ale i droga do pokonania jest trochę trudniejsza.
Przyroda w Tikal
W przypadku Tikal nie można pominąć przyrodniczych aspektów. Dżungla, w której znajduje się miasto, to rezerwat, który rozciąga się dalej w Park Narodowy, a także rezerwat po stronie meksykańskiej i obszar chroniony w Belize. Większość zwierząt, które spotkaliśmy, to przede wszystkim różne gatunki ptaków, wliczając w to dzikie indyki. Z oddali też widzieliśmy tukany. Jeśli chodzi o ssaki, sporo tu ostronosów, zobaczyliśmy jednego szakala, a także kilka małp z gatunku czepiak trójbarwny. Stosunkowo mało tu gadów, przynajmniej z tych łatwych do wypatrzenia.
Zwiedzanie Tikal
Tikal można zwiedzać zarówno z przewodnikiem (grupowo i prywatnie), jak i samodzielnie. Ceny biletów i godziny otwarcia można sprawdzić tutaj. Bilety kupione po godzinie 15:00 są ważne na kolejny dzień, o kwestii organizacyjnej piszemy niżej przy dotarciu do Tikal. Przy wejściu na teren parku można zabrać mapkę. Przydaje się, bo rozgałęzień jest kilka, a tablic informacyjnych czy drogowskazów jest dość niewiele. Niestety dotyczy to także opisów. Są w niektórych miejscach, ale niestety raczej nie wyczerpują tematu. Do Wielkiego Placu można dojść dobrą drogą, przygotowane jest to na rodzinne przyjazdy. Jednak dalej chodzimy po ścieżkach leśnych. Kilka z nich jest bardziej dzikich. Nie są to ciężkie podejścia, ale z wózkiem raczej się nie podejdzie.
Ważne jest to, że w Tikal wciąż można wejść na część piramid i innych budowli. W większości przypadków są tu zbudowane drewniane schody, zazwyczaj z poręczami. Natomiast nie na wszystkich piramidach są barierki. Na przykład na świątyni IV nie ma. Po kamiennych schodach można wejść jedynie na pomniejsze budynki, w tym akropol północny.
Tikal i „Gwiezdne Wojny”
Tikal zagrało w „Gwiezdnych Wojnach”, dokładniej w pierwszym nakręconym filmie, czyli „Nowej nadziei”. Tak naprawdę w ostatecznym filmie widać je przez kilkanaście sekund, wszystko z jednego miejsca. George Lucas zobaczył Tikal na plakacie reklamowym biura podróży i stwierdził, że to jest to, czego potrzebuje. Wysłał tu jedynie minimalną drugą ekipę do zrobienia kilku zdjęć. Było to w marcu 1977 roku, czyli niedługo przed premierą. Tyle że był to okres wojny domowej w Gwatemali, więc dotarcie nie było tu łatwe, zwłaszcza jak ma się pół tony sprzętu. Na domiar złego powoli zaczynała się pora deszczowa. Ekipie przewodził Richard Edlund. Na szczycie świątyni IV filmowcy znaleźli idealne ujęcie zgodnie ze scenopisem, który dostali od George’a. Na zdjęcia dojechał jeszcze modelarz Lorne Peterson, którego widzimy w filmie. Zdjęcia trwały 5 dni. Widać na nich świątynię I, II i III pośród dżungli.
W „Nowej nadziei” Tikal udaje porośnięty dżunglą księżyc Yavin 4, który orbitował wokół gazowego giganta Yavin Prime. Znajdowała się tu baza rebeliantów. Yavin 4 pojawił się także w filmie „Łotr 1”, aczkolwiek wówczas nie wrócono już do Gwatemali. Zdjęcia powstawały w studiu w Wielkiej Brytanii i zostały wzbogacone komputerowymi efektami. Nasz przewodnik mówił, że wrócili tu na potrzeby spin-offa, ale nie jest to zgodne z prawdą. Więcej o sadze „Star Wars” i Tikal przeczytacie tutaj.
James Bond i Tikal
„Gwiezdnymi Wojnami” zainspirowali się twórcy Jamesa Bonda. W filmie „Moonraker” (1979) nie tylko Bond leci w kosmos, mamy bitwę kosmiczną, ale też wykorzystano piramidy w Tikal. To dość krótkie ujęcie. W filmie widzimy ukrytą w dżungli piramidę należącą do Draxa. Zdjęcia nagrano na Wielkim Placu i widać przede wszystkim Świątynię I. Nie do końca wiadomo, gdzie w świecie Bonda znajdują się te piramidy, raczej jest to gdzieś w Amazonii (Brazylia lub Peru). Dotarcie do nich następuje po sekwencji nagrywanej nad wodospadem Iguazu. Swoją drogą ujęcie Tikal w filmie jest kilkusekundowe. Z innych ciekawostek, istnieje też gra planszowa „Tikal” nawiązująca do tych ruin.
Dotarcie do Parku
Największą trudnością w dotarciu do Tikal jest to, że jest ono słabo skomunikowane. Najpierw trzeba dotrzeć do Flores, które jest bazą wypadową i turystyczną dla Tikal. Właściwie jest tu kilka opcji dojazdu. Najwygodniejszy jest samolot. Linie TAG latają tu codziennie z Gwatemali (stolica) i raz na parę dni z Cancun. Taniej będzie busami, ale to już jest praktycznie całodniowa wyprawa. Niezależnie, czy przyjedziemy tu z Gwatemali, czy ze strony meksykańskiej – można jechać z Palenque albo Chetumal (przez Belize), samego Belize bądź Hondurasu lub Salwadoru. W przypadku przyjazdu ze stolicy Gwatemali można skorzystać z nocnych autobusów. Do tego prawie cały dzień potrzebujemy na zwiedzanie, więc z dojazdem trzeba liczyć jakieś trzy dni (niepełne, jeśli zdecydujemy się na transport lotniczy). Flores jest dobrym miejscem do nocowania, ale nie jedynym (innym jest na przykład El Remate).
Kolejna sprawa to dojazd z Flores do samego Tikal. Tu kursują busy, najczęściej startujące z wyspy we Flores (blisko napisu „Kocham Peten”). Pierwsze wyruszają ok. 4:30, by dotrzeć na wschód słońca. Najlepiej transport jest zamówić w biurze turystycznym minimum dzień wcześniej. Ograniczenie wiąże się z tym, że często zbierają ludzi na busa na jedną godzinę, a potem tym samym busem wraca się po jakiś 4 godzinach.To ograniczenie 4 godzinne było powszechne w trakcie naszej wizyty, ale możliwe, że to efekt postcovidowy ze zmniejszonym ruchem. Acz za opłatą można to objeść. Można próbować też załatwiać transport rano, ale już nie na wschód słońca, tylko na późniejsza godzinę. Przejazd między Flores a Tikal trwa około godziny. I tu jedna rzecz, te same agencje pośredniczą w sprzedaży biletów, najczęściej to transakcja łączona.
Zwiedzanie Tikal
Trochę wcześniej trzeba załatwić wejście na wschód słońca i ono już odbywa się tylko z przewodnikiem. To oczywiście jest dodatkowo płatne, podobny rygor jest przy zachodzie słońca. Podstawowy problem polega na tym, że wschód słońca ogląda się ze Świątyni IV, więc trzeba do niej wpierw dotrzeć, a po ciemku nie znając terenu jest to trudne. Więc konieczny jest przewodnik (pilnują tego). My wybraliśmy taką opcję. W teorii niby mamy trochę więcej czasu niż te cztery godziny, ale po pierwsze przewodnik nie prowadzi nas wszędzie, po drugie czekanie na wschód słońca również zajmuje czas. No i nigdy nie ma gwarancji pogody, rano może być pochmurno.
Wschód i zachód słońca
My chcieliśmy zobaczyć wschód słońca, ale mieć jeszcze czas na samodzielne chodzenie po Tikal, także po to, by zajrzeć do różnych zakamarków. Za drobną dopłatą dostaliśmy dodatkowy czas (tak naprawdę chodzi tylko o transport, bilet do parku jest ważny cały dzień), z tym że załatwialiśmy wszystko wcześniej online przez pośrednika, wliczając to bilety, bo trochę baliśmy się, że mając jeden dzień na Tikal i przybywając do Flores wieczorem możemy nie załapać się na ranne zwiedzanie. Było oczywiście trochę kombinowania z busem powrotnym, ale wszystko zostało ogarnięte.
Warto pamiętać, że Tikal jest naprawdę turystycznie oblegany. Więc te 4 godziny to i dużo i mało. Na najważniejsze rzeczy starczy bez problemu, ale jest kilka miejsc, które są bardziej odległe, więc byliśmy zadowoleni, że mieliśmy dodatkowy czas. Natomiast jeśli chodzi o zwiedzanie z przewodnikiem, to choć starają się tu pilnować poziomu, robić im szkolenia, to wiele zależy, na kogo się trafi. Przewodnik opowiada trochę, ale też odpowiada na pytania, co czasem może zabrać czas. Stąd prowadzi nas do głównych miejsc. Poranne wejście ma jeszcze tę zaletę, że gdy już słońce wzejdzie, w parku wciąż jest niewiele osób, więc zwiedzanie jest w miarę kameralne. My byliśmy zadowoleni, ale dodatkowo mieliśmy czas na resztę Tikal i samodzielne zwiedzanie. Z naszego punktu widzenia to najlepsze rozwiązanie. Zwłaszcza, że miejsca mniej istotne nie są też tak oblegane.
Sam wschód słońca to także możliwość słuchania budzących się do życia ptaków i małp. I to robi wrażenie. Alternatywą jest też zachód słońca, ale ten zdecydowanie lepiej wygląda na otwartych przestrzeniach, jak morza lub pustynia. Widzieliśmy zachód w Angkor i tam pośród drzew nie robi takiego wrażenie, zwłaszcza, że od razu się nie ściemnia. Wschód jest również wizualnie ciekawszy, gdy robi się coraz jaśniej. Można też próbować oba, w tym celu chyba lepiej poszukać noclegu bliżej Tikal. Jest ich kilka, acz wybór już nie jest tak bogaty jak we Flores.
Informacje praktyczne
Z informacji praktycznych warto pamiętać o repelentach, ale także kremie przeciwsłonecznym czy nakryciu głowy. W wielu miejscach chodzi się po dżungli, ale okolice świątyń to otwarte tereny. Przy całodniowej wyprawie warto mieć oczywiście dobre obuwie do chodzenia, zapas wody, ale także coś przeciwdeszczowego. Jeśli nie wybieramy się na wschód lub zachód słońca, przewodnik nie będzie potrzebny. Można go jednak wynająć, zarówno w ramach większej grupy, jak i zwiedzania indywidualnego. Szczęśliwie jest tu sporo tablic z informacjami, także w języku angielskim.
Tikal robi fenomenalne wrażenie. To świetnie zachowane miasto Majów, częściowo skryte w dżungli, a przede wszystkim spore. I chyba obok Teotihacuán robiące największe wrażenie. A co jeszcze ważniejsze, prace archeologiczne w okolicy wciąż trwają. Obecnie dzięki mapowaniu laserowemu postępują szybciej. Mezoameryka wciąż skrywa tajemnice.
Jeśli podobał Ci się wpis, śledź nas na Facebooku.
Szlak gwatemalski | ||
Tikal | ||
Szlak filmowy | ||
Tikal |