Cartagena de Indias lub potocznie samo Cartagena to trzecie największe miasto w Kolumbii. Położone nad Morzem Karaibskim uchodzi za najładniejsze z dużych kolumbijskich miast. Nie bez powodu: historyczne zabytki, kolonialne centrum znajduje się na liście UNESCO i faktycznie sporo oferuje. Zaś sama Cartagena ma też filmową historię.
Co zobaczyć w Cartagenie de Indias?
Cartagena de Indias: Historia
Jest to miasto kolonialne. W okolicy mieszkały ludy karaibskie, różne niewielkie osady istniały między 4000 a 3000 rokiem przed naszą erą. Mniej więcej w roku 1500 przybyli tu Hiszpanie. Początkowo raczej badali okolicę, utrzymując stałe kolonie na Kubie i Hispanioli. Pierwsze podejście do kolonizacji (wioska Calamari) okazało się fiaskiem. Dopiero 14 stycznia 1533 roku przybył tu Pedro de Heredia na trzech statkach ze 150 osobami. Heredia zaczął eksplorować okolicę, znalazł nawet złoto, stoczył też walki z tubylcami. W dniu 1 czerwca 1533 tego samego roku założył na ruinach wioski Calamari nową osadę. Nazwa została nadana na cześć hiszpańskiego miasta Kartagena (hiszp. Cartagena), bo stamtąd wywodziło się większość jego podwładnych. Ta hiszpańska z kolei wiążę się z historią Kartaginy.
Cartagena szybko stała się ważnym portem, stąd eksportowano do Hiszpanii srebro z Peru. Sprawiło to jednak, że miasto było narażone na ataki, najczęściej piratów i później oficjalnie już angielskich korsarzy. Jeden z nich, słynny brytyjski korsarz Francis Drake zdobył Cartagenę i okupywał ją przez 2 miesiące w 1586 roku. Pod koniec XVI wieku zaczęto więc myśleć o obronie portu i fortyfikacji miasta, jako jednego z 10 najważniejszych hiszpańskich miast Nowego Świata. Jego znaczenie wzrosło tym bardziej, że stało się najważniejszym w regionie portem skupiającym handel niewolnikami. Warto pamiętać, że Hiszpanie nie posiadali swoich faktorii w Afryce, niewolników przywozili handlarze z innych krajów, ale handel nimi był bardzo ważny dla rozwoju kolonii.
Jednocześnie wciąż trzeba było rozwijać fortyfikacje. W 1697 roku miasto zajął francuski baron de Pointis (miał w dyspozycji 22 okręty). Obronę tak uskuteczniono, że w roku 1741 Cartagena przetrwała atak Anglików (50 okrętów wojennych, 130 transportowych), choć udało im się zająć jeden z fortów. Siły angielskie były prawie 10 razy większe, jednak rozbudowane fortyfikacje zdały egzamin. Hiszpanie jednak nie spoczęli na laurach, wciąż umacniali swoją obronę. Niestety Cartagena ucierpiała dość mocno w czasie wojny o niepodległość. Hiszpanom było dużo łatwiej lądować w okolicy miasta i je oblegać, niż Bogotę. Swoją drogą do dziś Cartagena jest określana czasem jako miasto obmurowane (Ciudad Amuralla). Przez wiele lat nie rozwijała się poza murami, dziś sięga daleko za nie.
Fort św. Filipa
Fortyfikację Cartageny zwiedza się w kilku miejscach. Chyba najbardziej widowiskowy jest fort św. Filipa (Castillo San Felipe de Barajas), zwany czasem zamkiem. Fortecę budowano w latach 1536 – 1767 na wzgórzu San Lázaro, ale trzeba pamiętać, o czym pisaliśmy wyżej. Był to raczej okres, w którym ją rozbudowywano i przebudowywano. Po wojnie o niepodległość fortyfikacja stopniowo zaczęła tracić na znaczeniu. Gdy przestała mieć wojskowe znaczenie, porzucono ją, zaczęła popadać w zapomnienie, a natura upominać się o swoje. Obecnie zamek jest w średniej kondycji. Od 1984 roku, podobnie jak całe historyczne centrum, znajduje się na liście UNESCO. Natomiast jego bardziej turystyczne i komercyjne wykorzystywanie zaczęło się w latach 90. Wynika to też wprost z zmiany sytuacji w Kolumbii, gdy wojna domowa nie miała już takiego dużego wpływu na Cartagenę.
Obecnie bywa miejscem większych imprez, ale przede wszystkim jest udostępniony turystom. W ograniczonym zakresie. O ile część zewnętrzna, czyli mury, jest całkowicie dostępna, można sobie spokojnie chodzić po niej, o tyle część wewnętrzna, przede wszystkim tunele, są najczęściej niedostępne, z drobnymi wyjątkami. Wejście na zamek jest biletowane. Można też wynająć sobie przewodnika. Opisy na tabliczkach w środku są, ale najczęściej bardziej ogólne. O godzinach otwarcia można przeczytać na stronie.
Mury i pozostałe fortyfikacje
W Cartagenie jest też udostępniony fort św. Sebastiana, mniejszy i mniej popularny. Natomiast pozostało całkiem sporo z dawnych murów miejskich. Wejście na nie jest dostępne za darmo, można spokojnie nimi spacerować. Czasem nawet w niektórych miejscach są knajpki. To dość przyjemne miejsce, by z jednej strony spoglądać na Morze Karaibskie (na północy Cartageny), z drugiej na centrum miasta. Spacerując murem lub wzdłuż muru, mija się niewielkie bastiony i bramy.
Centrum Cartagena de Indias
Obszar historycznego centrum od strony wschodniej został trochę zabudowany nowszą, nieklimatyczną architekturą. Ale nawet tutaj da się znaleźć urocze, turystyczne zakątki. Jak choćby ulica Calle de Las Sombrillas i okolice Plaza de la Trinidad. Są murale, dużo street artu, kolorowe domki, ale też wiszące parasolki nad ulicą i inne dekoracje. Tu też (podobnie jak w innych miejscach centrum) można spotkać kobiety w tradycyjnych strojach, które oferują możliwość zrobienia sobie z nimi zdjęć, oczywiście odpłatnie. Warto zwrócić uwagę na architekturę centrum, owszem jest ona kolonialna, ale w wielu miejscach wypracowano lokalne rozwiązania, wynikające z ograniczeń. Część starych budynków wzniesiono z wykorzystaniem korali, gdyż nie ma zbyt wielu skał w pobliżu. Kraty często były robione z drewna, zaś budynki rzadko kiedy mają więcej niż dwa piętra.
Dalej dochodzi się do parku centralnego i portu, skąd wyrusza wiele wycieczek po okolicy. Jest w czym wybierać, choćby można popłynąć na Wyspy Różańcowe. Przechodzi się też przez bramę Puerta del Reloj do ścisłego centrum, już za murami. Jest ona jednocześnie wieżą zegarową pochodzącą z XVIII wieku. To dość charakterystyczny punkt Cartageny. Tu kręci się wielu sprzedawców, naganiaczy, ale też przewodników. Kiedyś była to główna brama miasta prowadząca do portu. Dalej można się przejść przez place Plaza de Los Coches czy Plaza de la Aduana, gdzie czasem odbywają się różne imprezy plenerowe.
Sanktuarium św. Piotra Klawera
Cartagena była ważnym portem w handlu niewolnikami. Nie ma tu jednak wiele informacji na ten temat (jak to miało miejsce na Zanzibarze, czy nawet w Liverpoolu). Jednak jest jedno miejsce, w którym się wspomina o tym procederze, acz w zupełnie innym kontekście. To Sanktuarium św. Piotra Klawera (Santuario de San Pedro Claver). Kościół i klasztor jest raczej niepozorny, zbudowany w kolonialnym stylu między 1580 a 1654 roku (były przebudowy). Początkowo był pod wezwaniem Jana Bożego, później Ignacego Loyoli, obecnie Piotra Klawera. W 1921 roku zbudowano mu nową kopułę. Dziś można na nią wejść i z niej oglądać miasto (dodatkowo płatna atrakcja). Do kościoła przylega klasztor, w większości zmieniony na muzeum. Wstęp jest płatny i jak na kolumbijskie warunki dość drogi (ale Cartagena i Karaiby są bardziej turystyczne i droższe).
Wewnątrz można zwiedzić między innymi dawną celę św. Piotra Klawera i przy okazji dowiedzieć się o tej postaci. Jezuita ten jest znany jako opiekun niewolników i apostoł Murzynów amerykańskich. Kształcił się w Barcelonie, Palmie de Mallorce i Sewilli, gdzie przygotowywał się do pracy misyjnej. Dotarł do Nowej Granady (czyli dzisiejsza Kolumbia). Był pierwszym wyświęconym jezuitą w Cartagenie. Zajął się posługą wśród czarnoskórych, których tu sprowadzano. Witał ich w porcie, opiekował, karmił, pocieszał i nawracał.
Katedra w Cartagenie
Drugim ważnym miejscem religijnym jest oczywiście katedra – bazylika św. Katarzyny Aleksandryjskiej (Catedral Basílica Metropolitana de Santa Catalina de Alejandría). Powstawała w latach 1577 – 1612, w 1908 dodano kopułę i wieżę. Katedrę można oglądać za darmo. Obok niej znajduje się plac Plaza de la Proclamación, z bardzo ładną zabudową, ale pod arkadami sporo jest bezdomnych i żebrzących ludzi.
Blisko znajduje się też plac Bolivara, a przy nim Pałac Inkwizycji (Casa de la Inquisición), płatna atrakcja. Jeśli chodzi o świątynie, warto rzucić okiem też na kościół św. Dominika i plac wokół. Znajduje się tam rzeźba Botero, czyli dość charakterystyczny element miast Ameryki Południowej. Wokół jest sporo kawiarni, sklepów i restauracji.
Muzea i życie turystyczne Cartageny de Indias
Muzealna oferta to przede wszystkim Muzeum Morskie Karaibów, podzielone na sekcje, z której część to historia miasta. Nabraliśmy się też na opisy w sieci o „muzeum szmaragdów”. W Bogocie było Muzeum Złota, więc myśleliśmy, że tu może być podobnie. Okazało się, że to sklepy nazywają siebie „muzeum”. Często mają małą wystawkę i faktycznie udają coś więcej (na przykład replika korytarza kopalni), jednak sprowadza się to tylko i wyłącznie do ściągnięcia turystów do środka, by coś kupili.
W samym centrum znajdziemy sporo knajpek i hoteli. Natomiast turyści często wybierają też okolice Getsemani i Bocagrande, które także uchodzą za bezpieczne. Można stamtąd spokojnie dojść do centrum, ale budynki wyglądają zdecydowanie bardziej nowocześnie. Bocagrande to przede wszystkim drapacze chmur i zupełnie inne oblicze miasta. Cartagena to także plaże, nawet przy starym mieście jest ich sporo. Popularną jednodniową lub dłuższą wycieczką są Wyspy Różańcowe. Dobrym punktem widokowym na miasto, poza wspomnianym zamkiem św. Filipa, jest też klasztor św. Krzyża na górze Popa (Santa Cruz de la Popa).
W porównaniu do centrów innych dużych miast Kolumbii, Cartagena de Indias jest zdecydowanie bezpieczniejsza, bo turystyczna. Sporo tu naganiaczy i wiele osób handlujących na ulicy. Niemniej jednak wszędzie wciąż informują o działalności kieszonkowców. Natomiast pomijając kilka wąskich przejść, w większości miasta ludzie są rozchodzą, więc można mieć na uwadze osoby, które się do nas zbliżają.
Cartagena de Indias na filmowo
Jeśli chodzi o filmy, to warto wspomnieć, że Cartagena de Indias to miasto festiwalowe. Natomiast chyba najbardziej znany obraz kojarzony z Cartageną to „Miłość w czasach zarazy” (2007) Mike’a Newella. To adaptacja powieści o tym samym tytule, której autorem jest Gabriel García Márquez, chyba najbardziej znany pisarz kolumbijski, laureat literackiej Nagrody Nobla. Cartagena to miasto, w którym pisarz zaczynał swoją karierę literacką. Uczynił z niej także tło wspomnianej powieści, choć nie wprost. Nazwa nie pada, ale wiele rzeczy się zgadza, więc nawet jeśli to nie jest bezpośrednio Cartagena, to była ona wyraźną inspiracją. Następnie nakręcono tu film. W starym mieście znajduje się dom, w którym mieszkał autor. Obok jest nawet mural mu poświęcony. W książce wspomniana jest między innymi ulica słodyczy, można ją znaleźć między placem de la Aduana i bramą zegarową, pod arkadami. Faktycznie nadal sprzedawano tam sporo słodyczy rozłożonych na stolikach, więc inspiracja wciąż jest aktualna.
Inne filmy kręcone tutaj to choćby: „Burn!” (1969) z Marlonem Brando, czy „Misja” (1986) Rolanda Joffe. Zdjęcia do tego drugiego rozpoczęto właśnie w tym mieście, a Cartagena udaje Asuncion, obecną stolicę Paragwaju. Większość ujęć z kolonialna zabudową w filmie powstało właśnie tutaj. Jednak od tego czasu miasto sporo się zmieniło, a i w filmie zostało ucharakteryzowane. Zdecydowanie nowszą produkcją jest „Bliźniak” (2019) Anga Lee. Tu przede wszystkim warto zwrócić na ogólne ujęcia Cartageny, pościg wzdłuż murów starego miasta i na koniec kilka scen w forcie św. Filipa.
Warto też wspomnieć film „Miłość, szmaragd i krokodyl” (1984) Roberta Zemeckisa. Spora część akcji filmu dzieje się w Kolumbii, a finał ma miejsce właśnie w Cartagenie. Jednak w tym wypadku zdjęcia powstały w Meksyku.
Zwiedzanie Cartageny
Cartagena na tle dużych miast Kolumbii (widzieliśmy Bogotę i Medellin) wyróżnia się na plus. Zarówno jeśli chodzi o kolonialny klimat, jak i ogólne poczucie bezpieczeństwa, czy turystyczne atrakcje. Wciąż jednak jest trochę zaniedbana. Jeśli mielibyśmy ją porównać z brazylijskim kolonialnym Salvadorem, czy nawet mniejszymi miastami w Meksyku jak Oaxaca, to przemawia ona do nas mniej. Jest niby bardziej kolorowe niż ekwadorska Cuenca czy peruwiańskie Cuzco, ale przy tym bardziej zaniedbane. Fakt, skoncentrowaliśmy się na centrum i zabytkach, duża część karaibskiej Kolumbii to także plaże, relaks i odpoczynek oraz bogate życie nocne. Wówczas może odbiór byłby inny. Nie dopisała nam też pogoda, a ta w przypadku kolorowych miasteczek zdecydowanie polepsza odbiór. Wiele osób wraca oczarowanych tym miastem, my tego nie doświadczyliśmy, niemniej jednak wciąż z odwiedzenia Cartageny byliśmy zadowoleni.
Jeśli podobał Ci się wpis, śledź nas na Facebooku.
Szlak kolumbijski | ||
Cartagena de Indias | ||
Szlak filmowy | ||
Cartagena de Indias |