Bazylea (Basel, Bâle): zwiedzanie i atrakcje szwajcarskiego miasta

Bazylea, ratusz

Bazylea (niem. Basel, fr. Bâle) to szwajcarskie miasto na trójstyku granic. Miejsce, gdzie łączą się wpływy niemieckie z francuskimi. Ale to też miasto o ciekawej historii, pełne zabytków, ważnych muzeów i przemysłu.

Historia Bazylei

Tereny te są zamieszkane od co najmniej 500 roku przed naszą erą, gdy osiedlili się tu Celtowie. W 44 roku, pod dzisiejszą Bazyleą założono rzymskie miasto Augusta Raurica. Dziś można tam dojechać z Bazylei i zobaczyć ruiny rzymskie. Natomiast w ramach wzmacniania rzymskiego miasta, na dzisiejszym wzgórzu katedralnym wybudowano zamek, który miał chronić rzymian. Z czasem wokół niego powstała samodzielna osada, która ostatecznie przeistoczyła się w miasto.

Pierwsze wzmianki o osadzie pochodzą z 374 roku, gdy nosiła nazwę Basilia. Po upadku cesarstwa rzymskiego przypadła początkowo Frankom, jednak był to dość burzliwy okres w historii miasta, które znajdowało się na terenach zajmowanych przez Francuzów i Niemców. Nie brakowało też innych problemów, choćby w 917 roku została zniszczona przez Węgrów. Od roku 1000 Bazylea była wolnym miastem, wkrótce jednak weszła w skład Świętego Cesarstwa Rzymskiego. To okres intensywnego rozwoju i ekspansji miasta. Powstają mury, pierwsze mosty. W 1356 roku zostaje poważnie zniszczona podczas trzęsienia ziemi.

I tu dochodzi do ciekawego zdarzenia: mieszkańcy dzisiejszej Wielkiej Bazylei w 1392 roku nabyli od biskupa tereny –  dzisiejszą Małą Bazyleę – co pozwoliło na dalszy rozwój miasta. Z ważniejszych wydarzeń historycznych warto wspomnieć, że miał tu miejsce choćby sobór w Bazylei, gdzie wybrano antypapieża Feliksa V. W XV wieku rozwinęła się tu produkcja papieru, druk, założono najstarszy w Szwajcarii uniwersytet. Zresztą wciąż jest on jedną z prężniej działających instytucji naukowych w kraju.

W 1499 roku trwała Wojna Szwabska, w efekcie której Bazylea przypadła Szwajcarom. Od 1501 roku jest to samodzielny kanton. Miasto rozwija się, bo okoliczności są dużo spokojniejsze, nie licząc nawracających epidemii dżumy. Warto zwrócić uwagę jedynie na dwa wydarzenia: w roku 1795 zawarto tu dwa pokoje w Bazylei, jeden między Prusami i Francją, drugi między Francją i Hiszpanią. Dla nas to tyle istotne wydarzenie, że Prusy dostały tu zgodę Francji na III rozbiór Polski. Druga rzecz to incydent, gdy podczas II wojny światowej zbombardowano towarowy dworzec kolejowy. Dziś to przede wszystkim centrum przemysłowe, ale też kulturalne Szwajcarii.

Bazyliszek w Bazylei

Z ciekawostek warto pamiętać, że z miastem związany jest bazyliszek. Jest to symbol Bazylei, który obecny jest nie tylko na godle, ale w mieście znajdziemy wiele mniejszych pomników i rzeźb bazyliszków. Niektórzy doszukiwali się w pochodzeniu nazwy miasta bazyliszka, ale chyba jest dokładnie na odwrót. Natomiast z czasem pojawiła się legenda, że bazyliszek mieszkał tutaj w okolicach obecnej fontanny Gerber-Brunnen.

Miasto nad Renem

Ren jest ważną częścią miasta. Wokół niego można spacerować, są niewielkie promenady (choć w starym mieście akurat jest z tym trochę problem, bo jest mocno zabudowane), ogrody, między innymi uniwersyteckie. Można też wziąć wycieczkę statkiem. Latem w niektórych miejscach mieszkańcy Bazylei się tutaj kąpią. Dzieli on też Bazyleę na dwie części: Wielką Bazyleę (Grossbasel) z najważniejszymi zabytkami oraz Małą Bazyleę (Kleinbasel), to prawobrzeża i północna część miasta. Kiedyś była zdecydowanie bardziej robotnicza, dziś rozwija się zarówno biznesowo jak i turystycznie.

Jest też kilka mostów. Najważniejszy z nich to Mittlere Brücke, łączący obie Bazylee. Co prawda obecna konstrukcja pochodzi z 1905 roku, jednak oryginalny most powstał tu w 1225 i była to pierwsza przeprawa przez Ren w tej okolicy. Jest też najbardziej zabytkowy, oświetlony nocą i widać z niego dobrze okolice katedry.

Bazylea: Ratusz i rynek

Ratusz (Basler Rathaus) pochodzi z XVI wieku, powstał wkrótce po włączeniu miasta do Szwajcarii. Dziś można go zwiedzać, umawiając wizytę wcześniej (tutaj) – uwaga: ilość osób ograniczona. Natomiast nawet bez tego warto wejść na dziedziniec i zobaczyć wewnętrzne zdobienia (rzeźby, malowidła – w tym freski). Bardzo mocno kontrastuje z budynkami wokół niego, głównie dzięki zastosowaniu czerwonej cegły.

Tuż przy ratuszu znajduje się rynek (Marktplatz). Prostokątny, stosunkowo niewielki.  Jako centrum miasta, jest to miejsce dobrze skomunikowane tramwajami. Stąd można zacząć zwiedzanie. W weekendy organizowany jest tu targ, ale bardziej dla mieszkańców niż turystów. Od rynku prowadzą ulice będące w centrum deptakami, jak przede wszystkim Freie Strasse. Przy niej jest sporo sklepików, ale też ładnych budynków historycznych, jak budynek poczty. Warto też zwrócić uwagę na restaurację Schlüsselzunft. Nie tylko to możliwość spróbowania kuchni szwajcarskiej (choć w centrum nie będziemy mieć z tym problemu), jednak to przede wszystkim pięknie zachowany budynek z historycznymi wnętrzami. Ceny niestety raczej wysokie.

Bazylea: Katedra

Jeśli chodzi o kościoły, to warto pamiętać, że zwiedzanie ich może być dość problematyczne. Wynika to w dużej mierze z sekularyzacji i tego, że Szwajcarzy nie praktykują zbyt wiele. Więc większość z nich jest otwarta zwykle w okolicy nabożeństw (o ile nadal pełnią swą pierwotną funkcję) i raczej nie należy wtedy zwiedzać, więc najczęściej da je się zobaczyć tylko z zewnątrz. Ewentualnie wtedy, gdy trwają tam jakieś próby i spotkania (my w sobotę mogliśmy zajrzeć na chwilę do kilku, gdy właśnie coś się tam działo).

Wyjątkiem jest katedra (Basler Münster), wzniesiona na wzgórzu Münsterberg. Powstawała w latach 1019 – 1500. W tym czasie zmieniał się trochę jej styl, widać więc tu zarówno wpływy romańskie jak i gotyckie. Prawdopodobnie świątynia istniała już w tym miejscu w czasach rzymskich. Dziś jest to główny kościół protestancki w mieście. Można go zwiedzać za darmo. Przy wejściu stoją dwie wysokie wieże – św. Jerzego i św. Marcina, na które można wejść i podziwiać panoramę miasta (ale już odpłatnie). Katedrę wzniesiono z piaskowca, który ma delikatnie czerwonawy kolor. Wewnątrz znajduje się między innymi grobowiec Erazma z Rotterdamu. Obok znajduje się plac katedralny (Münsterplatz), na którym organizuje się jarmarki. Warto jednak zwrócić uwagę na budynki wokół placu, choćby Gimnazjum w historycznym budynku.

Inne kościoły Bazylei

Jak wspominaliśmy, niektóre obiekty sakralne nie pełnią już dawnej roli. Dobry przykład to Lohnhof. Kompleks ten zaczęto budować w XII wieku, potem rozbudowywać. Był to dawny klasztor Augustynów wraz z ich szkołą. Dziś to przede wszystkim muzeum. Okolica zaś to bardzo dobry punkt widokowy na centrum Bazylei, gdyż znajduje się na wzgórzu.

Do kościoła katolickiego (Predigerkirche) udało się właśnie nam zajrzeć jedynie w trakcie prób chóru. Kościół świętej Elżbiety (Offene Kirche Elisabethen) pełni rolę otwartą i działa tu kawiarnia. Z kolei dawny Barfuesserkirche to dziś miejskie muzeum historyczne, przed którym znajduje się kolejny plac miejski Barfüsserplatz. W Małej Bazylei warto zwrócić uwagę na kościół św. Klary (Clarakirche), św. Teodora (Theodorskirche), czy pobliski Kartäuserkirche.

Brak wojen sprawia, że centrum naprawdę jest malownicze, pełne zaułków i wiekowej zabudowy. Bardzo przyjemnie chodzi się po nim, odkrywając przeróżne atrakcje. Jak choćby okolice fontanny Gemsberg (Gemsberg Brunnen). Fontann, małych i dużych, w mieście jest około 200, wiele z nich pełni rolę kraników z wodą, którą można pić. Zaś wśród wielu zabytkowych budynków warto też zwrócić uwagę na Biały Dom i Niebieski Dom.

Fundacja Beyeler

Bazylea słynie między innymi z muzeów. W mieście jest ich ponad 30, zwłaszcza jak się doda jeszcze stronę niemiecką. Oczywiście słynne jest Muzeum Sztuki, które jest najstarszym tego typu obiektem w Europie posiadającym państwową kolekcję. Jednak w miejscowości Reihen znajduje się jeszcze inny obiekt wart odwiedzenia. To Fundacja Beyeler, od 1997 roku działająca jako muzeum. Koncentruje się głównie na sztuce nowoczesnej z XIX i XX. Dziś kolekcja liczy ponad 250 dzieł między innymi Pabla Picassa, Edgara Degasa, Paula Cézanne’a, Claude’a Moneta, Henriego Rousseau, Vincenta van Gogha, Wassily’ego Kandinsky’ego, Henriego Matisse’a, Joana Miró, Pieta Mondriana czy Andy’ego Warhola.

Zbiór początkowo należał do małżeństwa Hildy i Ernsta Beyelerów. Przed powstaniem tego muzeum kolekcja była wystawiana między innymi w Madrycie, obecnie ma swój dom w Bazylei. Budynek zaprojektował Renzo Piano. Z jednej strony jest on przewidziany jako przestrzeń wystawiennicza, natomiast z zewnątrz został ciekawie wkomponowany w otoczenie, zwłaszcza park. Dojeżdża się tu tramwajem, w ogóle można nie zauważyć, że to nie jest Bazylea. Fundacja odpowiada także za inne dzieło, tak zwane 24 przystanki, czyli rzeźby Tobiasa Rehbergera, które tworzą ścieżkę łączącą to muzeum z muzeum Vitra w Weil am Rhein w Niemczech. Swoją drogą, aparat fotograficzny trzeba było zostawić w przechowali, wewnątrz można było robić zdjęcia jedynie komórką.

Weil am Rhein i muzeum Vitra

W Bazylei trochę zacierają się granice między krajami. Dlatego też szwajcarska firma Vitra, produkująca meble, zbudowała jedną ze swoich fabryk w Niemczech, w miejscowości Weil am Rhein, która praktycznie przylega do Bazylei. W latach 80. XX wieku postanowiono zrobić przy fabryce stałą wystawę mebli (głównie krzeseł), to z czasem przerodziło się w Muzeum Designu Vitra (Vitra Design Museum). Dziś jest to cały kompleks, na który składa się z kilku budynków. Służy nie tylko reklamowaniu marki, ale także zajmuje się architekturą i projektowaniem przemysłowym.

Sporo tu wystaw tematycznych (czasowych), ale też imprez czy przedstawienia historii. Budynki na terenie obiektu zaprojektowali między innymi Frank Gehry, Tadao Andō czy Zaha Hadid (budynek straży pożarnej). Do tego jeszcze ogrody. Efekt jest taki, że jest to dość ciekawe miejsce do zobaczenia, nawet jeśli nie wejdziemy do muzeów. Muzeów, bo bilety można kupować do różnych obiektów (zbiorczo lub osobno). Za darmo można zaś zwiedzać sklep, w którym także zaprezentowano wiele produktów Vitry.

Karnawał i Jean Tinguely

Jak wspominaliśmy, muzeów w Bazylei jest sporo, wartych uwagi są choćby koło uniwersytetu takie jak starożytności, historii naturalnej czy architektury. Słynne też jest Muzeum Zabawek. Natomiast niektóre z nich „wychodzą” do ludzi i są mocno związane z miastem. Taki przykład to fontanna Tinguely’ego zwana Karnawałem (Fasnachts-Brunnen, Tinguely-Brunnen lub Carnaval). Znajduje się ona na placu teatralnym. Powstała w latach 1975 – 1977 w miejscu sceny dawnego teatru. Składa z 10 metalowych figur, które poruszają się i są luźno powiązane z teatrem. Przede wszystkim jednak są bardzo charakterystyczne dla stylu twórcy. Jean Tinguely zasłynął jako autor rzeźb-maszyn, kontynuator tradycji dadaizmu. Jego najbardziej znane dzieło to fontanna Strawińskiego w Paryżu. Ta w Bazylei trochę ją miejscami przypomina. Natomiast tworzył nie tylko fontanny, w mieście znajduje się muzeum jego twórczości (Museum Tinguely). W zbiorach znajduje się sporo innych przykładów sztuki kinetycznej.

Natomiast nazwa Karnawał w Bazylei nie jest przypadkowa. Mają oni tu swoje własne tradycje. Jedną z nich jest tak zwana Poranna psota (Morgenstraich). Z niedzieli na poniedziałek, po Środzie Popielcowej o 4 rano przez miasto przechodzi procesja zamaskowanych osób, grających na bębnach i piszczałkach. Do tego dochodzą światła i platformy, na których nawiązuje się do wydarzeń z zeszłego roku. Tu warto dodać, że normalnie karnawał powinien się skończyć przed Wielkim Postem, ale w Bazylei ten najważniejszy zaczyna się później.

Bazylea: Dawne mury miejskie

Z ciekawych miejsc warto wspomnieć też Muzeum Papiernictwa, zlokalizowane w dawnej fabryce papieru z młynem (Basler Papiermühle). Fabryka działała tu już 500 lat temu, więc jest to zabytkowy budynek, który można obejrzeć tak z zewnątrz, jak i w środku, wziąć udział w warsztatach tworzenia papieru (atrakcja bardziej przyciąga dzieci). Cały kompleks budynków wokół jest dość zabytkowy.

Jednak okolica jest już bardzo ciekawa, bowiem znajduje się tu fragment oryginalnych murów miejskich, w tym brama świętego Albana. Mury można podziwiać za darmo. Choć od XIV wieku centrum Bazylei w praktyce nie było niszczone przez wojny, to jednak mury wyburzono w XIX wieku, więc pozostała ich zaledwie część. Inne możliwe do zobaczenia fragmenty to choćby wieża św. Jana (St. Johanns-Tor), dalej od centrum, przylega do niej park. Najważniejsza brama to Spalentor, czyli brama królewska z XV wieku. Dziś to jeden z najbardziej charakterystycznych punktów i symboli miasta.

Nowoczesna Bazylea

Bazylea to także miejsce, gdzie zlokalizowany jest wielki biznes. Pomijając Vitrę, jest tu także przemysł chemiczny i farmaceutyczny, a także banki. Więc poza starym miastem wznoszą się starsze i nowsze wysokościowce i centra. Jedne można zobaczyć z bliska, inne nie. Takim, który mogliśmy zobaczyć jedynie przez płot jest Novartis Campus, który słynie z budynków Franka Gehry’ego.

Wśród najbardziej charakterystycznych drapaczy chmur Bazylei jest Roche-Turm. Ma 178 metrów wysokości i obecnie to najwyższy budynek w całej Szwajcarii. Doskonale widać go spacerując nad Renem. Wśród wieżowców warto wspomnieć o budynku Botta, w którym ma swoją siedzibę Bank Rozrachunków Międzynarodowych. O ile konstrukcja dziś raczej straszy, o tyle jest ważna w historii miasta. Bazylea ma bardzo długą historię, jeśli chodzi o bankowość. Lokalne banki stały się jedną z podstaw największego bankowego giganta Szwajcarii, czyli UBS. Jednocześnie wspomniany Bank Rozrachunków jest jedną z ważniejszych instytucji finansowych zajmującą się bardziej nadzorem. Do tego należy dodać Bazylejski Komitet Nadzoru Bankowego, międzynarodową organizację odpowiadającą za wytyczne dotyczące postępowania z ryzykiem i monitorowania go. Regulacje jak Basel I i Basel II do dziś pełnią ważną funkcję w ocenie instytucji finansowych.

Targi w Bazylei

Niejako w uzupełnieniu części biznesowej, blisko centrum znajduje się kompleks targowy (Messe Basel). To dość nowoczesne budynki, gdzie n odbywają się różnej maści targi. Jednak poza nimi warto zatrzymać się tu ze względu na rozwiązania architektoniczne. Wieża targowa ma 105 metrów wysokości i wciąż jest jednym z najwyższych biurowców w całej Szwajcarii.

Alternatywna Bazylea

Bazylea to nie tylko muzea, stare miasto i biznes. W centrum jest też trochę miejsca na alternatywne klimaty. Warto zajrzeć na ulicę Steinenbachgässlein czy Gerbergässlein, która jest trochę z boku centrum. Jest pełna graffiti i steet artu. Można znaleźć też polskie akcenty jak wizerunek Marii Curie-Skłodowskiej.

Markthalle Basel

Może nasze oczekiwania wobec tego miejsca były zbyt duże, albo widzieliśmy wiele. W sieci ludzie sobie ją bardzo chwalili, natomiast hala sama w sobie architektonicznie jest przeciętna, ale wykorzystanie jej w tej formie także nie robi wrażenia. Raczej wygląda to jak kilka budek z jedzeniem na krzyż, tyle że pod dachem.

Pierniczki i czekolada w Bazylei

Będąc w Bazylei warto spróbować jednego z lokalnych specjałów, jakim są pierniczki leckerli. Jak to z takimi atrakcjami bywa, czytaliśmy, że sporo tego jest w Bazylei, ale na pierwszy rzut oka wcale tego tak dużo nie było. Jest małe zagłębie przy ulicy  Gerbergasse w centrum, tam jest między innymi Läckerli Huus. Można tam też kupić wiele lokalnych czekolad. Z lokalnych zwyczajów warto pamiętać, że karnawał to nocne parady z piszczałkami i światłami, ale też okolicznościowe dania jak zupa mączna czy placek cebulowy. Jest też browar z lokalnymi piwami – Zum Braunen Mutz.

Zwiedzanie Bazylei

Warto wspomnieć o jednej rzeczy w związku z nocowaniem w Bazylei. Otóż, większość hoteli oferuje za darmo kartę Basel Card, która daje zniżki do atrakcji i umożliwia przejazdy komunikacją miejską, także z lotniska. Tyle że wszystko niestety trzeba przekalkulować. Nam zależało na muzeum Vitra, które już jest poza Bazyleą (tym samym poza kartą), więc po skalkulowaniu wejściówek okazało się, że lepiej (czyli taniej) było mieć hotel w Weil am Rhein, gdyż różnice w cenach były zauważalne. Dziś Bazylea to w pełni europejskie miasto, z prostej przyczyny – granicę przechodzą przez teren zabudowany. Po niemieckiej stronie znajduje się choćby Weil am Rhein, gdzie dojeżdża się tramwajem z Bazylei. Po francuskiej jest Saint-Louis i lotnisko (BSL) – Bazylea-Miluza-Fryburg, zwane też EuroAirport. Wszystko jest jednak pięknie zintegrowane.

Na lotnisku są wyjścia na stronę szwajcarską i francuską (doskonale oznaczone). Ze szwajcarskiej jeździ autobus, który zawozi nas pod dworzec. Za bilety dało się zapłacić kartą. Trochę gorzej jest z biletami miejskimi, niektóre automaty nie obsługują kart. Alternatywą do dotarcia tu samolotem jest przede wszystkim samochód (lub połączenia autobusowe). W przypadku samochodu jest kilka parkingów bliżej obrzeży centrum i tam warto je zostawić. Cała Szwajcaria jest też dobrze połączona koleją, więc to także jest jakaś opcja. Samo centrum spokojnie można obejść piechotą, wliczając to Małą Bazyleę. Warto wziąć pod uwagę, że w mieście faktycznie jest sporo do zobaczenia, a jak doda się do tego muzea, jeden weekend to może być za mało.

Jeśli spodobał Ci się wpis, śledź nas na Facebooku.

Szlak szwajcarski
Bazylea
Share Button

Komentarze

Rekomendowane artykuły