Dziś jedną z najpopularniejszych atrakcji Islandii jest kanion Fjaðrárgljúfur (Fjadrarfljufur). Do 2015 roku właściwie niczym się nie wyróżniał, ale pojawił się w teledysku Justina Biebera, co zaowocowało wzmożonym ruchem turystycznym. Mnóstwo zdjęć na Instagramie uczyniło z tego miejsca jedną z ważniejszych miejscówek południowej Islandii. Natomiast w okolic jest jeszcze jedna atrakcja – bazaltowa formacja Kirkjugólf.
Spis treści
Fjaðrárgljúfur, czyli kanion Justina Biebera
Zaczynając od Biebera, jest to swoisty turystyczny fenomen. W 2015 roku nakręcono teledysk do utworu „I’ll Show You”, częściowo nagrany w tym wąwozie i rozpoczął się boom na to miejsce. W okresie od lutego do maja 2019 roku władze zamknęły kanion, ogrodziły część przejść, wówczas wytyczono ścieżki, ale też zadbano o regenerację zdewastowanego terenu. Na teledysku uwieczniono także inne miejsca Islandii, często bardziej znane (jak wodospady Seljalandsfoss i Skógafoss). Więc wkrótce okazało się, że ten stosunkowo mało rozpoznawalny kanion został okrzyknięty wąwozem Biebera.
Fani muzyka zaczęli jeździć i tłumnie odwiedzać to miejsce oraz chwalili się nim w sieci. Znalazł się także na listach najpiękniejszych kanionów (np. portalu Where The Cool Things Happen) i tak się to rozkręciło. Instagramerzy i inni influenserzy przybywali tu, robili zdjęcia i popularność rosła już bez pomocy muzyka. Tym samym stało się kolejnym islandzkim fenomenem. Dziś jeszcze o artyście się pamięta, choć niestety duży przypływ turystów nie pomógł temu miejscu. Wręcz przeciwnie: ilość ludzi obecnie zagraża środowisku i jeśli tendencja się utrzyma, zapewne władze w jakiś sposób (pewnie płatny) ograniczą liczbę odwiedzających.
Kanion na krótko pojawia się także w serialu „Gra o tron”. Dokładnie w 8 sezonie, gdy Jon i Daenerys lecą na swoich smokach po raz pierwszy razem. Wówczas widać kanion w tle, oczywiście pokryty śniegiem.
Zwiedzanie kanionu Fjaðrárgljúfur
Jedno z miejsc z teledysku, gdzie Bieber wchodzi z rękami w kieszeniach po wąskiej grani nad wąwozem jest obecnie zamknięte. Można je podziwiać zza barierki. Sam kanion nie jest wielki. Ma zaledwie 2 kilometry długości. Ogląda się go najczęściej z góry, tak robi większość odwiedzających. Natomiast jak ktoś chce i nie straszna mu jest zimna woda, to może równie dobrze obejrzeć go z dołu, spacerując po dnie. Rzeka Fjaðrá także do głębokich nie należy. Kanioning praktykowaliśmy, ale w cieplejszych miejscach jak Wadi Mujib czy Saklikent. Tu w lipcu było na tyle chłodno, że nie chcieliśmy ściągać z siebie kurtek, a tym bardziej brodzić w zimnej wodzie. Choć oczywiście jest tu co oglądać. Zwłaszcza, że ściany kanionu mają wysokość do 100 metrów.
Oglądanie kanionu z góry, pomijając kwestię wejścia na nią (ale podejście nie jest trudne), jest przyjemne. Wszędzie są barierki, czasem też podesty. Nawet nie po to, by nie spaść, choć to również, ale przede wszystkim by ludzie nie rozdeptali tutejszej roślinności. Pamiętajmy, że cenne mchy są na Islandii lokalną świętością. O ile ludzie chodzić nie mogą, o tyle owce już tak. Pod koniec ścieżki wchodzi się na podest, z którego lepiej widać, nie tylko sam kanion, ale również niewielki wodospad.
Pochodzenie kanionu Fjaðrárgljúfur
Skały w kanionie Fjaðrárgljúfur, jak większość na Islandii, mają wulkaniczne pochodzenie. Szacuje się, że powstały jakieś 2 miliony lat temu. Sam wąwóz to efekt zlodowacenia 10 tysięcy lat temu: wraz z cofaniem się lodowca utworzyło się jezioro, a potem nanosząc piasek i inne drobne elementy wyżłobiło kanion, który mamy do dziś. Rzeka Fjaðrá wypływa z wąwozu i dalej przecina pole.
Parking jest darmowy. Wejście też. My byliśmy tu w lipcu i dużych tłumów nie było. Pewnie także dlatego, że dojechać tu bez samochodu jest dość ciężko, a może i popularność trochę opadła.
Posadzka kościelna Kirkjugólf
Wąwóz leży jakieś 6 kilometrów od miejscowości Kirkjubæjarklaustur (zwanej też Klaustur). Tu znajduje się jeszcze jedna atrakcja, Kirkjugólf, czyli tak zwana posadzka kościelna. Tak naprawdę to kolumny bazaltowe, które widzimy z góry. Są na ziemi, więc przypominają podłogę i kościelne skojarzenia nasuwają się same. Choć teren jest ogrodzony, wchodzi się na niego bez problemów. Furtka ma ograniczyć ruch zwierząt, nie ludzi. Zaparkować też bez problemu można w miarę blisko płotu. Wewnątrz przy kolumnach postawiono także niewielką tablicę informacyjną.
Dojazd do kanionu i Kirkjugólf
Sam wąwóz Fjaðrárgljúfur (czyli kanion Justina Biebera) nie zajmie nam wiele czasu. Jest on niewielki, przyjemny, acz nie powalający. Godzina powinna być wystarczająca, jeśli ktoś nie próbuje kanioningu. Jest dość blisko drogi numer 1, więc jadąc wokół Islandii lub nawet kierując się choćby do Jökulsárlón można się tu zatrzymać. Podobnie z Kirkjugólf, tu po prostu wystarczy się zatrzymać, bowiem posadzka znajduje się tuż przy drodze numer 1. W obu przypadkach to dobre miejsca na dodatkowy przystanek w podróży.
Jeśli podobał Ci się wpis, śledź nas na Facebooku.
Szlak islandzki | ||
Fjaðrárgljúfur |