Słynny dziś głównie turniejom narciarskim Innsbruck to miasto wielkości Opola, ale przy tym wyróżniające się ciekawą historią, zabytkami i architekturą. A także niesamowitym położeniem w dolinie otoczonej z obu stron górami, choć sam znajduje się na wysokości 574 m n.p.m. W okolicy są trasy narciarskie, a sam Innsbruck jest idealnym miejscem, by rozpocząć zwiedzanie austriackiego Tyrolu. Jednocześnie jednym z największych i najważniejszych miast Austrii.
Spis treści
Historia Innsbrucka
Innsbruck jest stolicą Tyrolu, a w XV i XVI wieku mieścił się tutaj dwór cesarski Habsburgów. Miasto leży w dolinie rzeki Inn (stąd nazwa – Most nad Inn), w odległości 30 kilometrów od przełączy Brenner. Ze względu na jej niewielką wysokość (1374 m n.p.m) jest najbardziej dogodną trasą do Włoch i przebiega tędy trasa europejska E45 oraz linia kolejowa. Bliskość tak ważnej przełęczy sprawiła, że już w IV wieku naszej ery Rzymianie założyli tutaj osadę wojskową Veldidena (obecnie dzielnica Wilten) przy przeprawie przez rzekę Oenus (Oeanipons – Most nad Oenus).
Pierwsze wzmianki o mieście, które dało początek późniejszemu Innsbruckowi, pochodzą z połowy XII wieku i wspominają zlatynizowaną rzymską nazwę Oeni Pontum lub Oenipons. Ze względu na położenie nieopodal wspomnianej już przełęczy Brenner, w średniowieczu miasto szybko nabierało znaczenia i się bogaciło; przebiegała przez nie jedna z głównych dróg Świętego Cesarstwa Rzymskiego – Via Imperii (ta ciągnęła się od Rzymu przez Florencję, Weronę z odgałęzieniem do Wenecji, Innsbruck, Norymbergę, Lipsk, Berlin aż do Szczecina). Z czasem łacińskie Oenus przekształciło się w Inn, zaś miasto nazywano Inns. W XV wieku arcyksiążę Zygmunt Habsburg, władca Tyrolu, nadał miastu właściwe prawa miejskie, zapisując niemiecką wersję nazwy jako Innsbruck, od tamtej pory będącą w użyciu.
Jego następca, król Niemiec, a później arcyksiążę Austrii i cesarz rzymski Maksymilian I, przeniósł pod koniec XV wieku swój dwór do Innsbrucku. Tym samym była to najważniejsza siedziba dynastii Habsburgów, której potęga coraz bardziej wzrastała. Także z tego okresu pochodzą oba zamki miejskie – Ambras i Hofburg. W połowie XVII wieku cesarz Leopold I przeniósł rządy z powrotem do Wiednia, a w ramach rekompensaty ufundowano Uniwersytet w Innsbrucku. Natomiast z zamków dalej korzystali Habsburgowie, ale już jako jednych z wielu rezydencji poza stolicą, które posiadali.
Nowsze dzieje
Podczas wojen napoleońskich Tyrol był częścią Bawarii, sprzymierzonej z Francją. Nie podobało się to lokalnym mieszkańcom, którzy próbowali wywalczyć niepodległość. Jednym z przywódców powstania był Andreas Hofer, który po wygranej z Bawarczykami rządził krótko Tyrolem. Nie dał rady Francuzom, choć w tej walce wspierała go Austria, acz tylko zapewnieniami; został pojmany i rozstrzelany. Niepokoje ustały wraz z kongresem wiedeńskim, na którym ponownie przyłączono Tyrol do Austrii. Ciało Hofera pochowano ostatecznie w kościele dworskim. Do dziś uchodzi za lokalnego bohatera.
Innsbruck był areną walk w obu wojnach światowych. W pierwszej miasto nie ucierpiało zbytnio. Walki zaledwie miały tu miejsce tylko pod koniec wojny. Natomiast podczas drugiej wojny Alianci bombardowali go dwadzieścia dwa razy, co wiązało się z olbrzymimi zniszczeniami.
Innsbruck: Kolorowe domy
Jednym z symboli Innsbrucku są kolorowe domy, które znajdują się nad brzegiem rzeki Inn. Prawdę mówiąc nie wyróżniają się ani historycznie, ani architektonicznie. Niemniej jednak są kolorowe, znajdują się przy rzece, a za nimi wznoszą się góry. To bardzo ładny i charakterystyczny widok. Prawdę mówiąc najczęściej w ogóle się ich nie zwiedza, jedynie ogląda z drugiej strony rzeki. Ta jednak najładniejsza jest zimą, latem ma trochę mulisty kolor. Obok jest most Innbrücke, który także jest dobrym punktem widokowym na rzekę i góry, oraz dawny plac handlowy (Marktplatz), gdzie obecnie znajduje się parking podziemny, i który stanowi obecnie miejsce spotkań i różnych imprez plenerowych.
Złoty Dach
Stamtąd można spokojnie podejść do jednego z symboli miasta. Goldenes Dachl, czyli Złoty dach to określenie na wykusz średniowiecznej kamienicy, ongiś rezydencji Fryderyka IV. Z okazji zawarcia małżeństwa Maksymiliana I z Bianką Marią Sforzą dach wykuszu pokryto ponad dwoma tysiącami miedzianych pozłacanych dachówek. Dekorację wykusza zakończono w 1500 roku, z tego miejsca cesarz z cesarzową mogli obserwować zabawy i turnieje, które odbywały się na placu poniżej. Chociaż zwraca uwagę przede wszystkich połyskująca w słońcu dachówka, warto zauważyć, że cały wykusz pokryty jest ornamentami: płaskorzeźbami i freskami. Natomiast płytek na dachu podobno jest 2657 (acz inne źródła mówią o 2738). Obecnie jest to wizytówka Innsbrucka i jego świetnie zachowanego średniowiecznego Starego Miasta, a także jedno z najczęściej fotografowanych miejsc. Wewnątrz znajduje się muzeum, acz główną atrakcję ogląda się z zewnątrz. Oczywiście podziwianiu dachu sprzyja słoneczna pogoda.
Innsbruck: Stare Miasto
Stare Miasto jest raczej niewielkie. Rynek ma plan podłużny, przechodzi w ulicę Marii Teresy (Maria Theresien Strasse), jest też tym samym głównym deptakiem miasta. Wokół jest sporo sklepów, ale też i knajp, oraz zabytkowa architektura. Jednym z bardziej charakterystycznych punktów jest kolumna św. Anny (Annasäule) z 1706 roku, na której szczycie znajduje się figura Matki Boskiej. Święta Anna to jej matka, jej figura znajduje się w dolnej części kolumny. Dziś to charakterystyczne miejsce, przy którym spotykają się ludzie. Dość blisko znajduje się modernistyczny dom handlowy (Kaufhaus Tyrol), który choć popularny, jednak psuje trochę odbiór reszty zabytkowego miasta. Niemniej jednak obecnie jest już zabytkiem. To nie jedyna galeria handlowa w centrum, ale inne nie rzucają się tak w oczy.
Za rynkiem ulica cesarzowej Marii Teresy przechodzi w ulicę Herzog Friedrich Strasse. Jest bardziej wąska i chyba jeszcze bardziej zabytkowa. Budynki są kolorowe, zadbane, a całość robi bardzo dobre wrażenie. Niektóre wyróżniają się szczególnie jak Hölbling Haus (inny zapis Helblinghaus), z późnogotycką i wczesnobarokową, a potem poprawioną w stylu rococo fasadą. Budynek nazwano na cześć Sebastiana Helblinga, który był jej właścicielem w XIX wieku. Można też skorzystać z klimatycznych restauracji, które mieszczą się w piwnicach budynków. Jedna z nich to Goldenen Adler (to także hotel), w którym dwukrotnie gościł Johann Wolfgang von Goethe, czym oczywiście się szczycą. Jak ktoś lubi oglądać miasto z góry, to w samym centrum znajduje się wieża miejska (Stadturm), która jest dobrym punktem widokowym na dachy centrum. Wejście jest jednak płatne. Trzeba pokonać jakieś 130 schodów i widzi się wszystko z wysokości 56 metrów. Trochę dalej jest Ottoburg, jeden z najstarszych budynków w mieście, w którym obecnie znajduje się restauracja. Warto także pochodzić pośród pobliskich mniejszych, acz klimatycznych uliczek.
Innsbruck: Łuk Triumfalny
Łuk Triumfalny (Triumphphorte) w Innsbrucku został wybudowany w 1765 roku z okazji zawarcia małżeństwa przez arcyksięcia Leopolda II i Marię Ludwikę Hiszpańską w tymże roku. Ojciec Leopolda, Franciszek I Lotaryński zmarł nagle jakieś dwa tygodnie po tym wydarzeniu, dlatego w łuk wmurowano memoriał jemu poświęcony. Łuk znajduje się w miejscu, gdzie właściwie kończy się już zabytkowe stare miasto i zaczynają zwykłe budynki.
Kościoły Innsbrucka
Choć kościołów w Innsbrucku jest sporo, niestety większość trudno jest zwiedzić, gdyż przez dużą część dnia pozostają zamknięte. Jednym z wyjątków jest katedra św. Jakuba (Dom zu St. Jakob). To barokowy kościół pochodzący z XVIII wieku, znajdujący się tuż przy pałacu Hofburg. Nie jest to pierwsza świątynia w tym miejscu, ale z powodu między innymi trzęsień ziemi zastąpiono ją bardziej trwałą konstrukcją. Dziś poza mszami katedrę można zwiedzać za darmo. Opłatę należy uiścić za robienie zdjęć. Wewnątrz jest on ładny, bogato zdobiony i zadbany. W katedrze spoczywa Maksymilian III Habsburg, Wielki Mistrz Zakonu Krzyżackiego, a także pretendent do tronu polskiego. Kilku szlachciców wybrało go na króla Polski i używał tego tytułu, ale większość elektorów wybrała Zygmunta III Wazę. Maksymilian próbował zagarnąć tron, acz bezskutecznie.
Z pozostałymi kościołami już nie jest tak dobrze. Barokowy kościół dworski (Hofkirche) z XVI wieku, w którym znajdują się grobowce między innymi Maksymiliana I, jest obecnie muzeum sąsiadującym z Muzeum Ludowym (Tiroler Volkskunstmuseum). Ciało Maksymiliana zostało jednak stąd zabrane i spoczywa we Wiedniu, za to jest tu grób Andraesa Hofera. Obiekt bardziej pełni rolę panteonu. Zwiedzanie jest płatne i ograniczone godzinowo. Kościół jezuicki (Jesuitenkirche) jak również bazylika (Wiltener Basilika – Pfarrkirche und Basilika Mariae Empfängnis) i opactwo (Stift Wilten) w dzielnicy Wilten również wyglądają interesująco z zewnątrz, kryjące ciekawe wnętrza, ale zobaczenie ich jest już problematyczne. Zwłaszcza z doskoku, gdy nie ma się dużo czasu dla Innsbrucku. Najczęściej są albo zamknięte, albo można oglądać je jedynie z przedsionków.
Wioska Olimpijska i tereny sportowe
Warto pamiętać, że Innsbruck był gospodarzem zimowych igrzysk olimpijskich w 1964 i 1976 roku. Co więcej, odbywają się tu rokrocznie zawody z Pucharu Świata w skokach narciarskich oraz Turniej Czterech Skoczni. Sportowym centrum Innsbrucku jest więc skocznia Bergisel. Powstała ona w 1927 roku, ale przez lata była wielokrotnie przebudowywana. Ostatnia duża przebudowa została skończona w 2003 roku, a nadzorowała ją Zaha Hadid. Odpowiada ona między innymi za wieżę. Dziś obiekt można zwiedzać, gdy nie odbywają się tu zawody. Na wieży jest kawiarnia i taras widokowy, poza górami widać stąd cmentarz miejski, podobno zawodnicy na belce startowej widzieli to samo. Wzgórze zaś jest jednym z punktów widokowych na miasto. Blisko znajdują się pozostałości dawnej wioski olimpijskiej, a także muzeum dzwonów czy pomnik Andreasa Hofera oraz Panorama Tyrolu. To muzeum z obrazem, który ukazuje przebieg starć o Tyrol.
Nie wszystkie miejsca w Innsbrucku się nam podobały. Chyba najgorzej wypada plac Landhausplatz, betonowy i monumentalny, wyraźnie odstający od reszty miasta. Obecnie zmieniony w tor dla deskorolek, więc przynajmniej młodzież ma gdzie się aktywnie bawić. Trochę lepiej wypadają okolice Uniwersytetu, gdzie budynki są nowoczesne, niskie, acz w gruncie rzeczy nie wyróżniające się, jak choćby sala koncertowa (Haus der Musik Innsbruck)
Inne atrakcje
Są jeszcze inne atrakcje, na które warto zwrócić uwagę, mając oczywiście więcej czasu. Pierwsza to Alpejskie Zoo (Aplenzoo). To jeden z najwyżej położonych ogrodów zoologicznych w Europie, jednocześnie mocno koncentrujący się na lokalnej faunie. Druga to kolejka Nordkette, którą wjeżdża się na szczyt Hafelekar (2334 m n.p.m.) w łańcuchu górskim Nordkette, skąd można podziwiać panoramę Innsbrucku. Do tego dochodzą muzea, w tym przede wszystkim Tyrolskie Muzeum Landowe (Tiroler Landesmuseum). To ostatnie mieści się w budynku z 1842 roku, gdzie eksponowana jest spora kolekcja dzieł sztuki.
Zamek Hofburg w Innsbrucku
Największymi atrakcjami miasta są wspomniane już zamki. Pierwszy z nich znajduje się w samym centrum miasta. Historia zamku Hofburg zaczyna się, gdy Habsburgowie otrzymują we władanie Tyrol w 1361 roku. Wkrótce, w latach 1395 do 1406, książę austriacki Leopold IV zaczyna skupować nieruchomości i ziemie w miejsce, gdzie później powstanie pierwszy zamek z ogrodami. Stało się tak za czasów arcyksięcia Zygmunta Habsburga po tym, gdy w 1446 roku objął władanie nad Tyrolem. Dużą rozbudowę zlecił później Maksymilian I w latach 1495 – 1519 r., gdy przeniósł swój dwór do Innsbrucku, ustanawiając go stolicą Cesarstwa. Podczas panowania kolejnych Habsburgów, siedziba – bardziej już pałac cesarski niż zamek – była przebudowywana wielokrotnie, z czego najpoważniejsze zmiany zgodne z duchem baroku zaszły w latach 1754 – 1773, gdy przebywała tutaj Maria Teresa, żona cesarza Franciszka I (zmarł w pokoju, w którego miejscu powstała później kaplica). To głównie z tego okresu pochodzi wygląd zewnętrzny i wnętrza pałacu.
Prawdę powiedziawszy, na nas Hofburg nie zrobił większego wrażenia, jednak trzeba wiedzieć, że zamek był w posiadaniu dynastii Habsburgów przez ponad 450 lat i do 1665 roku był główną siedzibą rodu, a tym samym cesarstwa. Innsbruck był wówczas centrum politycznym i kulturowym Europy. W Austrii Hofburg wymienia się jako jedną z najważniejszych cesarskich posiadłości. Natomiast w wyniku zawieruchy w XIX i XX wieku do dziś przetrwała tylko część oryginalnych wnętrz. W porównaniu z Wiedniem wygląda więc dość ubogo i przeciętnie. Jest kilka ładnych sal, acz część z udostępnionych starano się przerobić na sale wystawiennicze, choćby galerię portretów, czy wystawę mebli (bardziej jak w muzeach). Zdecydowanie największe wrażenie robi Sala Olbrzymów (sala balowa), która jest przepiękna dzięki freskom i bogatemu zdobnictwu. Można też zajrzeć do piwnic, o ile są otwarte.
Całość nie jest ogrzewana, więc zimą było tu dość zimno. W obiekcie panował zakaz robienia zdjęć. W części sal organizowane są wystawy czasowe, dodatkowo biletowane. Przed przyjechaniem do Innsbrucku warto zweryfikować, czy pałac jest otwarty, gdyż bywa on okresowo zamykany. Jednocześnie jest on jedną z najchętniej odwiedzanych atrakcji w mieście. Acz warto pamiętać, że udostępniono tylko niewielką część pałacu, niecałe trzydzieści komnat, co powierzchniowo odpowiada za mniej niż 10%.
Niejako uzupełnieniem pałacu są Innsbruckie Ogrody Dworskie (Innsbrucker Hofgarten). Powstały w 1410 roku, oczywiście od tego czasu mocno się zmieniły. Są tu dodatkowe obiekty, jak motylarnia, pawilon muzyczny, restauracje, oczka wodne. Teren jest otwarty i pełni rolę parku publicznego. Są tu także place zabaw. Podobnie jak cały kompleks, jak porówna się go z wiedeńskim Schönbrunn, Innsbruck wygląda raczej prowincjonalnie.
Innsbruck: Zamek Ambras
Zamek Ambras jest oddalony od centrum Innsbrucku, zresztą do 1938 roku była to samodzielna wieś Ambras, później włączona w granice terytorialne miasta. Nazwa wywodzi się od wyrażenia ad umbras, znaczącego „w cieniu” jako spokojna, oddalona rezydencja. Zamek istniał w tym miejscu od X wieku jako siedziba rodu von Adchens, zaś na początku XII został zniszczony przez Henryka X Pysznego, księcia Bawarii i Saksonii. W XIII wieku zamek odbudowano i wkrótce na skutek dziedziczenia przypadł on hrabiom tyrolskim.
Obecny wygląd zamku Ambras pochodzi głównie z okresu rządów Ferdynanda II Habsburga (panował w latach 1564 – 1595), gdy zmodernizował obiekt i pozwoził do niego kolekcję sztuki i osobliwości. Dziś możemy podziwiać jego słynne zbiory. Do połowy XIX wieku zamku nie używano już w celach reprezentacyjnych, ale używano jako koszary, czy lazaret oraz swoiste muzeum osobliwości. Gdy przywrócono mu funkcje mieszkalne, pełnił rolę letniej rezydencji arcyksiążąt. Po zniesieniu monarchii zamek upaństwowiono i przekształcono w muzeum.
Zwiedzanie Ambras
Dziś w zamku Ambras podziwiać można drugi pod względem znaczenia zbiór zbroi i oręża w Austrii, galerię portretów Habsburgów i wspominaną już kolekcję osobliwości. Gabinet osobliwości Ferdynanda II zadziwia nawet po ponad 400 latach. Nam najbardziej spodobało się fasetkowe lustro, portret wielkiej owcy, czy też portret wilkołaków, czyli rodziny chorych na hipertrichozę. Ponieważ zeszłego lata byliśmy w Rumunii, ucieszył nas słynny portret Włada III Palownika, czyli hrabiego Draculi (o którym więcej piszemy przy okazji Bran). Wszystko przebił (dosłownie!) portret Gregora Baci z około 1550 roku. Przedstawiał węgierskiego szlachcica ciężko ranionego przez lancę: drzewce przebiło czaszkę przez prawe oko, wychodząc z drugiej strony przez kark. Sportretowany ponoć żył jeszcze rok po odniesieniu rany. Naukowcy Uniwersytetu Medycznego w Innsbrucku zbadali ten przypadek na podstawie relacji historycznych, tego obrazu olejnego i niemal identycznego z nim miedziorytu i doszli do wniosku, że jest możliwe przeżycie jeszcze długich lat po takim trafieniu. Jeśli lanca nie przebiła mózgu, ani opon mózgowych, możliwe nawet, że ołów zawarty w farbie, którą pokryto lancę, zadziałał antyseptycznie. Szczęście w nieszczęściu, a portret robi naprawdę duże wrażenie. Nie wiadomo jedynie, czy nieznany nam autor odmalował Baciego z natury czy na podstawie relacji.
Zamek Ambras otacza ogród pałacowy. Znajdziemy tutaj pozostałości renesansowego założenia, po którym spacerują pawie, a także większy parkowy teren, który jest dostępny bez konieczności kupowania biletów do zamku. Prawdę mówiąc ten park bardziej podobał nam się niż ten w centrum (podobnie zresztą jak zamek), udało się zachować więcej dawnego charakteru rezydencji. W ogrodzie chodzą pawie, są fontanny i sztuczne groty. Warto zwrócić uwagę na szary zamkowy dziedziniec, którego mury ozdobione są w technice scraffiti, a więc wydrapanych fresków (czegoś w tym rodzaju), które stworzyły wrażenie trójwymiarowości. Sam zamek składa się z dwóch głównych obiektów. Zbrojownia ma bardziej muzealny wystrój. W głównym zamku udało się zachować lub odtworzyć odtworzyć wygląd kilku sal, wliczając w to kaplicę. Tu można robić zdjęcia. Zamki jednak nie są ogrzewane, więc zimą było tu dość chłodno. Godziny otwarcia i zakup biletów można zrobić przez stronę.
Zwiedzanie Innsbrucka
Do obejrzenia centrum Innsbrucku, włączając to pałace, jeden dzień wystarczy. I jeszcze spokojnie można dodać z jedną – dwie krótsze atrakcje. Więcej czasu potrzeba na wjazd kolejką czy Alpejskie Zoo lub muzea. Pomijając zamek Ambras, cała reszta Innsbrucku jest bardzo kompaktowa, kameralna i spokojnie można dojść wszędzie na piechotę. Warto dodać, ze Innsbruck to także port komunikacyjny, autobusowy, kolejowy, ale też samolotowy. Start i lądowanie w dzień przy dobrej pogodzie to naprawdę niezłe widoki. Wszystko znajduje się w miarę blisko centrum miasta. Jednocześnie przebiegają tu trasy ze wschodu (Salzburg, Wiedeń) na zachód (Bregencja i Szwajcaria) i z północy (Monachium) na południe (Bolzano). Czyni to Innsbruck idealnym miejscem na krótki odpoczynek. W przypadku dłuższego pobytu warto rozważyć kartę Innsbuck Card lub bilet combo do muzeów zarządzanych przez land.
Jeśli podobał Ci się wpis, śledź nas na Facebooku.
Szlak austriacki | ||
Innsbruck | – |