Wśród dość dziwnych i niekoniecznie normalnie turystycznych miejsc (jak choćby koreańska DMZ) warto wymienić wywołującą pewne zdziwienie Strefę Wykluczenia wokół Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej, czyli Czarnobylską Zonę (lub krótko Czarnobyl) i miasto duchów, czyli Prypeć. Jeszcze parę lat temu było to miejsce owiane legendą, także z religijnymi, czy wręcz apokaliptycznymi aspektami, dziś także ze względu na popularność post-apo i różnego rodzaju stalkerów to miejsce bardziej dostępne i coraz chętniej odwiedzane. Nadal zamknięte, ale dziś chyba głównie ze względu na to, by pilnować interesu. UWAGA: Wpis ma charakter historyczny, obecnie strefa jest zamknięta, w trakcie wojny znajdowała się przez pewien czas pod rosyjską kontrolą. Skala zniszczeń jest nieznana.
I trzeci anioł zatrąbił:
i spadła z nieba wielka gwiazda, płonąca jak pochodnia,
a spadła na trzecią część rzek i na źródła wód.
A imię gwiazdy zowie się Piołun.
I trzecia część wód stała się piołunem,
i wielu ludzi pomarło od wód, bo stały się gorzkie.
Ap 8, 10-11 wg Biblii Tysiąclecia
Spis treści
Wycieczka do strefy Czarnobyla
Wycieczkę do czarnobylskiej Zony kupiliśmy w lokalnej firmie, która zabierała turystów z Kijowa – Solo East Travel, która ma raczej dobre recenzje. Wcześniej dokonaliśmy rezerwacji internetowej, gdzie należało podać dane z paszportu – ponieważ jest to strefa zamknięta, przejeżdża się przez kontrole paszportowe, gdzie lista turystów jest weryfikowana z danymi paszportowymi. Te wycieczki są organizowane z przewodnikiem mówiącym po angielsku. Można też szukać konkurencyjnych firm z polskim przewodnikiem, wiele z nich wyrusza z Przemyśla i przejeżdża Ukrainę. Nam zależało także na zobaczeniu Kijowa. Na wycieczkę trzeba koniecznie zabrać ze sobą paszport, jest sprawdzany. Uwaga praktyczna – mniej osób przybywa do Zony w środku tygodnia, weekendy są bardziej obłożone.
Oczywiście firmy takie jak wspomniana wyżej mają licencję i przeprowadzają turystów utartym i bezpieczny” szlakiem. Niby jest kilka tras, są nawet wycieczki kilkudniowe, ale mniej więcej ogląda się to samo. Alternatywą są nielegalne wypady organizowane przez stalkerów. Bez większych problemów można znaleźć ich namiary w sieci. Są zazwyczaj też tańsze i jak twierdzą organizatorzy, w przypadku złapania mandaty na Ukrainie nie są drogie. Choć w szczególnych przypadkach turystom może grozić deportacja. Znajdują się chętni na taką ekstremalną turystykę. W 2018 złapano w Strefie dwóch Polaków.
Zwiedzanie Zony i Prypecia
Zwiedzanie Zony składa się z odwiedzenia kilku punktów, nie tylko miasta Czarnobyl (ukr. Чорнобиль, dawniej lub z rosyjska – Czernobyl – Чернобыль), okolic elektrowni i Prypecia (ukr. Прип’ять, ros. Припять). Dziś główne miasto Zony to znów Czarnobyl. Obecnie pozostali tu pracownicy elektrowni atomowej, naukowcy i ludzie pracujący w turystyce. Pracują na 3/4 – trzy dni przebywają w Zonie, a cztery poza nią. Naukowcy mają te interwały nieco wydłużone – 2 tygodnie w Zonie, miesiąc poza. Obecnie w Czarnobylu pomieszkuje około 2000 osób. Turystów w Zonie rocznie oficjalnie przybywa około 10 tysięcy.
Czarnobyl: historia i proroctwo
Historia osadnictwa na terenie obecnego Czarnobyla sięga przełomu XI i XII wieku. Nazwa osady i późniejszego miasta pochodzi od porastającego okolicę rodzaju piołunu. Ta nazwa w 1986 roku znalazła się na ustach całego świata i obok Hiroszimy czy Nagasaki, a ostatnio także Fukushimy, symbolizuje atomową zagładę. Dodatkowo wyobraźnię pobudzają zbieżności z wersetami Apokalipsy św. Jana, od tamtej pory nierzadko łączone z czarnobylską katastrofą. Tę symbolikę wykorzystano przy tworzeniu miejsca pamięci katastrofy atomowej, choćby pomnika.
Katastrofa w Czarnobylu
W wyniku katastrofy czarnobylskiej przesiedlono około 200 tysięcy mieszkańców miasta Prypeć, Czarnobyl i 187 mniejszych miasteczek i wsi. Część z nich (jak Prypeć) ewakuowano w ciągu 36 godzin, a część w kolejnych miesiącach i nawet latach aż do 1990 roku. Tabliczki z nazwami wsi-widm są częścią memoriału katastrofy w Czarnobylu.
W nocy 26 kwietnia 1986 doszło do najpoważniejszej wówczas katastrofy w elektrowni nuklearnej (dotychczas drugą taką katastrofą 7-stopnia w siedmiostopniowej skali była katastrofa w elektrowni w Fukushimie w 2011 roku). Wybuch 4. bloku reaktora jądrowego w Czarnobylu doprowadził do uwolnienia radioaktywnej chmury do atmosfery. Swoją drogą elektrownia oficjalnie nosiła nazwę Lenina, ale po katastrofie władze komunistyczne przestały używać tej nazwy.
Dokładny przebieg katastrofy i walka z żywiołem to długa historia błędów konstrukcyjnych, pośpiechu i niedbałości, zatajania faktów o rozmiarach katastrofy przed opinią publiczną i samymi ratownikami (ale to nie jest radziecka specjalność, Japończycy zachowali się dokładnie tak samo), to jest także opowieść o heroicznym wysiłku ratowników, z których wielu przypłaciło zdrowiem i życiem. Dziś powszechna jest opinia, że za katastrofę odpowiadają inżynierowie, którzy chcąc się wykazać i zwiększyć wydajność elektrowni przeprowadzili eksperyment na żywym organizmie. Za „eksperyment” odpowiadał młody inżynier Leonid Toptunow (pracował w elektrowni 3 miesiące), a nadzorował go Aleksander Akimow (szef zmiany), a nad całością czuwał Anatolij Diatłow. Wiele wskazuje na to, że ten test był wymuszony przez partyjnych aparatczyków, jak pokazuje to serial „Czarnobyl”.
Czarnobyl: Skutki katastrofy
Trudno oszacować liczbę ofiar czarnobylskiej katastrofy. Najnowszy raport ONZ mówi o 134 pracownikach narażonych na bardzo wysoką dawkę promieniowania, z czego 28 zmarło w wyniku choroby popromiennej, zaś 2 od poparzeń (przypomnijmy – przez 9 dni trwał pożar). A co ze śmiertelnością płodów? Co z zachorowalnością na nowotwory, zwłaszcza tarczycy? Raport Lekarzy Przeciw Wojnie Nuklearnej podaje zatrważające dane, liczby idące w dziesiątki tysięcy. Jednak długofalowe i rzetelne badania oraz statystyki wskazują, że bezpośrednio w wyniku skażenia zmarło 81 osób.
Ponadto nie zauważa się żadnych anomalii genetycznych u dzieci, które w życiu płodowym mogły zostać napromieniowane, nie było większej liczby poronień, ani w Polsce, ani na Ukrainie czy Białorusi. Co więcej, podobne wnioski o niepotrzebnym demonizowaniu opadu radioaktywnego nasuwają się po analizie zgonów i chorób w wyniku wybuchów bomb nad Hiroszimą i Nagasaki oraz zachorowalności w obszarach, gdzie występuje wysokie naturalne promieniowanie (np. Ramsar w Iranie). Wygląda na to, że podwyższone nawet znacznie promieniowanie nie jest tak groźne dla organizmu ludzkiego, jak się może wydawać, a przyjęte normy zbyt restrykcyjne. Choć oczywiście nie należy przesadzać też w drugą stronę, pewne mutacje się pojawiają. Natomiast mutacje u ludzi nie wyglądają tak, jak często ma to miejsce w dziełach postapo, gdzie dochodzi do jakiegoś przepoczwarzenia się w potwory, czy coś.
Tak zwany efekt Czarnobyla
Tu warto zaznaczyć też o tak zwanym efekcie Czarnobyla. W miejscach, gdzie znikają ludzie, przyroda zaczyna się odradzać. Pojawiają się także rzadkie gatunki zwierząt. W Prypeci można spotkać duże sumy, zaś w okolicy błąkają się między innymi koniki Przewalskiego. Pomijając fragmenty czerwonego lasu, w większości przypadków natura daje sobie radę. Obecnie efekt Czarnobyla jest też dostrzegalny w Donbasie i okolicach, skąd uciekli ludzie przed wojną. Zaś zwierzęta bardzo szybko zajmują te tereny. Natura nie lubi próżni, czy jak mawiał Ian Malcolm z „Parku jurajskiego”, życie znajdzie drogę. Tu faktycznie to widać.
Swoją drogą w całej Zonie jest bardzo dużo drzew owocowych, ale na wszelki wypadek odradza się ich spożywanie. Mutacje czasem są zauważalne, ale raczej niewielkie. W przypadku flory to głównie gigantyzm, acz nie przesadny, zaś fauny to np. albinizm u jaskółek. Strefa Czarnobylska jest dobrze prosperującym i największym w Europie, choć nieoficjalnym rezerwatem przyrody, pełnym gatunków zagrożonych, nie widzianych tu nawet od stuleci. Dziś na Ukrainie powstaje drugi taki w okolicach Donbasu (z powodu wojny i uciekających stamtąd ludzi).
Czarnobyl: Zwiedzanie strefy
Strefa Wykluczenia wokół Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej, zwana potocznie Zoną, obejmuje obszar o powierzchni ponad 4700 km2. Jest to strefa objęta największym skażeniem radioaktywnym na terenie Ukrainy i Białorusi, skąd krótko po katastrofie przesiedlono lokalną ludność. W odległości 30 kilometrów od elektrowni jest pierwsza strefa z kontrolowanym dostępem, w odległości do 10 kilometrów od elektrowni druga. Obecnie jest jednym z głównych celów wizyt turystycznych na Ukrainie.
Czarnobyl: miasto
W samym Czarnobylu znajduje się wspomniana już rzeźba anioła czy tabliczki wysiedlonych wiosek, a także pomnik upamiętniający bohaterstwo likwidatorów. Napis na nim głosi „Tym, którzy uratowali świat”. Znajduje się tu także prawdopodobnie ostatni pomnik Lenina na Ukrainie, a także sklep z pamiątkami i restauracja „Dziesiątka”, gdzie żywią się turyści. Druga restauracja w Zonie to stołówka w elektrowni.
Elektrownia w Czarnobylu i arka
Tuż przy samej elektrowni czekała na nas jeszcze jedna dodatkowa atrakcja. Sympatyczny lis Simon jest znany przewodnikom wycieczek po Zonie, dokarmiany tak przez nich jak i przez turystów, więc czeka w miejscu, gdzie zatrzymują się busy, a turyści spoglądają na elektrownię z oddali.
Ciekawostka: ostatni reaktor elektrowni zamknięto dopiero 15 grudnia 2000 roku. Ostatni reaktor (czwarty) oddano do użytku w 1983 roku. To właśnie on uległ katastrofie w nocy 26 kwietnia 1986 roku. Przed wybuchem trwały budowy dwóch kolejnych reaktorów (bloki 5 i 6), zresztą elementy zabudowy widać. Czwarty reaktor został zalany betonowym sarkofagiem. Niestety rozwiązanie to okazało się być krótkotrwałe. Sarkofag zaczął korodować i przestał spełniać swoją rolę. Zaczęto więc pracę nad nowym rozwiązaniem, arką – stalową konstrukcją w formie połowy walca.
To jest największa tego typu konstrukcja na świecie i bardzo ciekawe wyzwanie logistyczne. Nie dało się jej zbudować bezpośrednio nad sarkofagiem z powodu promieniowania. Budowano ją obok, a następnie przesunięto nad niszczejący betonowy sarkofag, zakrywając go. Budowa arki została zakończona w listopadzie 2016 roku i szybko zauważono spadek promieniowania w Zonie. Arka powinna w tej formie przetrwać sto lat. Jednak, by nie budować kolejnej, prace będą trwały w środku. Wpierw stary sarkofag zostanie zniszczony, a potem ponownie zabetonowany (zdalnie, bez udziału ludzi).
Pod sarkofag podjeżdża się dość blisko, tu znajduje się kolejny pomnik katastrofy i trwają prace nad zabezpieczeniem bloku czwartego. Dziś są pomysły, by na nowo uruchomić tu elektrownię, ale tym razem słoneczną.
Kopaczi i Zalesie
Jednym postojów jest dawna wioska Kopaczi (ukr. Копачі). Nie zostało z niej wiele – większość domów w ramach eksperymentu zakopano. Ostał się cmentarz i pomnik żołnierzy radzieckich, no i przede wszystkim słynne przedszkole, które jest jedną z największych atrakcji Kopacze. Inną taką wioską jest Zalesie (ukr. Залісся, ros. Залесье). Dziś wysiedlone. Tu znajdował się między innymi dom kultury.
Prypeć: Miasto duchów
Jednym z najbardziej kojarzonych miejsc związanych z katastrofą czarnobylską jest miasto Prypeć. Zaprojektowane na wzór idealnego miasta, założone w 1970 roku jako osiedle dla pracowników pobliskiej elektrowni atomowej. Dziś miasto-widmo lub miasto duchów, w którym przyroda śmiało wkroczyła po swoje. Krótko po wybuchu 4. bloku elektrowni czarnobylskiej, ekipy likwidatorów skutków promieniowania oczyszczały miasto z radioaktywnego pyłu. Robiły to szybko i sprawnie przez polewanie wodą wszystkiego jak leci z węży strażackich. Efekt to totalna demolka we wnętrzach (oczywiście pomógł też czas, szabrownicy i turyści) i przyspieszenie zniszczenia. Porównanie zdjęć Prypecia sprzed katastrofy i po niej przyprawia o dreszcze, to jest prawdziwy obraz postapokalipsy.
Dziś można natknąć się tu na wiele wycieczek. O ile w innych miejscach plan jest często wytyczony dość sztywno, w Prypeci różne grupy chodzą swoimi drogami. Można zobaczyć choćby sklep samoobsługowy w centrum Prypecia. Po wybuchu reaktora pobliskiej elektrowni, miasto zostało ewakuowane w ciągu 36 godzin. Wcześniej mieszkańcom pozwolono zabrać ze sklepu cały towar. Napromieniowany i tak by się nie sprzedał.
W mieście Prypeć był i teatr, i stadion – dziś pożarte przez przyrodę i entropię. Szczególne wrażenie robią wszelkie ślady aktywności sprzed katastrofy: słynny diabelski młyn to część wesołego miasteczka, które miało być otwarte z okazji święta 1. maja. No i jest jeszcze szkoła z basenem „lazurowym”. Tu przebywali likwidatorzy. W wielu miejscach widać też efekt ich pracy. Używając wody zalewali oni wszystko, by radioaktywne odpady spłynęły. Ciekawie wyglądają obecnie sale szkolne.
Warto też wspomnieć o stalkerach. Do Zony wybierają się oni często w sposób nielegalny i przebywają tu dłużej. Zostawiają po sobie też dzieła w postaci malowideł, głównie inspirowanych dostrzeżoną tu zwierzyną.
Duga – Oko Moskwy
Kolejną ciekawostką, którą widzimy podczas naszej post-apo wycieczki jest Radar Pozahoryzontalny w podczarnobylskiej osadzie Duga (ros. Дуга), zwana też Okiem Moskwy. Ogromna konstrukcja powstawała przez 12 lat: od 1970 do 1982 roku i służyła od 1976 do 1989 roku. Radar Duga jest to radar fal krótkich, wczesnego ostrzegania o zagrożeniu pociskami balistycznymi. Wiązka radaru obejmowała terytorium Stanów Zjednoczonych.
Sygnał emitowany z radiostacji Duga był słyszalny na falach krótkich i zagłuszał inne emitery. Ze względu na charakterystyczny rytm, nazywany był „rosyjskim dzięciołem”. Wokół radaru Duga wyznaczono 2-kilometrową strefą zamkniętą, a pracownicy (było ich 1000) wraz z rodzinami zamieszkiwali zamknięte miasteczko Czarnobyl-2. Oko Moskwy było włączane tylko na krótki czas. Powodowało to zakłócenia w odbiorze sygnałów radiowych w dość odległej okolicy.
Czarnobyl: Skażenie strefy
Najbardziej skażonym obszarem pozostaje obszar w bezpośredniej bliskości arki (specjalnej konstrukcji kryjącej betonowy sarkofag) i Rudy Las. Jego nazwa wzięła się stąd, że krótko po katastrofie wszystkie drzewa iglaste i liściaste zmieniły kolor okrywy na czerwony, następnie liście i igły opadły. Rudy Las to do dziś jest to jedno z najbardziej skażonych miejsc na Ziemi (ponad 8 mikro Siwertów na godzinę, dla porównania Czarnobyl 0,2, Prypeć 0,2-4 przy gruncie, Warszawa 0,32 mikroSv/h).
W strefie ludzie zostawili swoje mieszkania jak stali, gdyż byli zapewniani, że opuszczają dobytek tylko na trzy dni, a tymczasem minęło ponad 30 lat. Wielu z nich nie mogło się z tym pogodzić. Nielegalnie powrócili do Zony i zamieszkują ją z dala od cywilizacji: bez elektryczności, bez kanalizacji. A co ze skażeniem? Obecnie poziom promieniowania oprócz Rudego Lasu i niektórych punktów przy gruncie (oznaczonymi tabliczkami) nie są wiele wyższe niż naturalne promieniowanie. Ponadto poziom radiacji spadł po 2016 roku, gdy na niszczejący sarkofag zamontowano arkę.
Promieniowanie a bezpieczeństwo
Pozwala to na bezpieczne przebywanie w Zonie, nawet na stałe. O ile oczywiście nie zdarzy się jakaś katastrofa, która by doprowadziła do zniszczenia ochronnych warstw nad reaktorem. Jednak remont pozostawionych budynków nie ma sensu, są w zbyt kiepskim stanie. I powiedzmy to sobie wprost – Zona to niebywała atrakcja Ukrainy, ściągająca coraz większe rzesze turystów. Dużo rozsądniej i wygodniej jest zachowanie tego obszaru jako swego rodzaju skansenu, parku przyrodniczego i memento ostrzegającego przed niebezpieczeństwem związanym z zabawą atomem.
Natomiast, żeby nie było, to nadal nie jest do końca bezpieczne. Jak pisaliśmy wcześniej, likwidatorzy używali wody, by zmywać opad. Woda spływała do zagłębień, więc te nawet przysypane ziemią mają dziś często znacznie podwyższone promieniowanie. Służą przewodnikom do demonstrowania działania liczników Geirgera-Müllera. Przypadkowe wejście w taką dziurę to potencjalne zagrożenie dla turystów. Dlatego z wyjściem z Zony wiąże się z koniecznością przejścia przez pomiar promieniowania na każdym z dwóch check pointów. Nie jesteśmy jednak pewni, na ile faktycznie złe wskazanie spowoduje jakąś reakcję. Prawdopodobnie szukają tym sposobem napromieniowanych przedmiotów, które turyści mogliby ukraść. Jest to też bardzo symboliczny sposób na pożegnanie się z Zoną, w której owszem widzi się skutki katastrofy, ale o promieniowaniu bardzo łatwo się zapomina.
Katastrofa w popkulturze
Na koniec warto wspomnieć, że katastrofa w Czarnobylu stała się kanwą dla serialu „Czarnobyl” produkcji HBO. Kilka scen do serialu faktycznie kręcono w Strefie, inne między innymi w Kijowie oraz Wilnie, które udawało Prypeć. Wnętrza elektrowni nagrywano w miejscowości Ignalino na Litwie, gdzie znajduje się bliźniacza względem czarnobylskiej budowla. Serial zdobył bardzo dużą popularność i rozsławił zonę, podobno jest obecnie szykowana rosyjska odpowiedź. Wpływ na popkulturę jest jednak jeszcze większy. Warto wspomnieć choćby o grach z serii „S.T.A.L.K.E.R.” czy „Call of Duty”.
Serial HBO „Czarnobyl” oczywiście stara się budować napięcie i przeinacza pewne fakty. Na koniec część z nich jest sprostowana. Trudno nam się wypowiadać jak wyglądała katastrofa, ale będąc w strefie można dostrzec pewne różnice. Najbardziej zauważalny jest praktycznie brak czyszczenia miasta. To proces, którego efekty widać. W serialu jest on pokazany mimochodem, natomiast praktycznie cały Prypeć był czyszczony ze skażenia. Widać to choćby na zdjęciu z tymi książkami na podłodze, to woda je ustawiła w ten sposób. Być może Sowieci liczyli, że jeszcze da się tam wrócić. Dodatkowo to woda, która spływała, spowodowała powstanie Rudego Lasu (a nie tylko pył jak to jest w serialu). Do dziś miejsca, gdzie spłynęła mają zwiększoną radiację. Druga rzecz, której też nie widać w serialu to fakt, że Prypeć był nowym i wzorcowym miastem. Włącznie z nowym wesołym miasteczkiem (będącymi poniekąd symbolem swoistym Prypeci) i obiektami sportowymi. Wiele rzeczy miało być otwarte na 1 maja (święto Pracy) czy 9 maja (dzień zwycięstwa). Natomiast wileńska wielka płyta udająca Prypeć ma już swoje lata.
Jeśli spodobał Ci się wpis, polub nas na Facebooku.
Szlak ukraiński | ||
Czarnobyl |