Niektóre miejsca warto odwiedzić nie tyle z powodu zabytków, czy walorów naturalnych, ale z powodu kultury. Niekoniecznie wysokiej, a raczej lokalnej, którą dobrze jest poznać i zobaczyć. Dokładnie takim miejscem jest Nizwa (arab. نزوى) i odbywający się tu co piątek targ kóz (właściwie to różnej maści zwierząt i nie tylko). Zwłaszcza, póki wciąż jeszcze nie jest to ani miejsce, ani impreza turystyczna, a jednocześnie wciąż można swobodnie ją obserwować.
Spis treści
Historia Nizwy
Nizwa leży u podnóża gór Al-Achdar. Miasto to liczy jakieś 120 tysięcy mieszkańców (jako cały obszar metropolitalny). Jest jednym z najstarszych miast Omanu, przez wieku nosiło miana ośrodka kultury, religii, handlu i rzemiosła. W wiekach VI – VII Nizwa była nawet stolicą Omanu.
Fort w Nizwie
Nizwa słynie ze swojego fortu. Mniejszy niż ten w Bahla i nie znajdujący się na prestiżowej liście UNESCO. Jego historia również sięga XII wieku, a obecny wygląd to wynik XVI-wiecznych przebudów i współczesnych renowacji. Fort bowiem nie tylko niszczał podczas ulewnych deszczy, ale na początku lat 50. XX wieku został zbombardowany przez Brytyjczyków. Wstęp jest jednak dużo droższy niż do Bahli, a przy czym sam fort jest o wiele mniejszy. Za to Fort jest bardzo dobrze wkomponowany w stare miasto, przylega tuż do tutejszej medyny.
Nizwa: Suk
Słynny jest też suk Nizwy (souk), czyli targ. Wygląda dość współcześnie jak na nasz gust, żeby nie powiedzieć – nieklimatycznie, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Suk w Nizwie wieczorem nie zrobił na nas wrażenia: trochę nieciekawego rękodzieła wystawionego dla turystów, pustawe współczesne hale targowe i to wszystko. Z boku zaś, znów bardziej turystyczna, ale i klasyczna, choć niewielka. Choć jeśli dobrze się go obejdzie i poszuka, to można znaleźć miejsca, które wciąż trzymają oryginalny klimat arabskiego targowiska.
Sam suk działa praktycznie przez wszystkie dni tygodnia. Przy wejściu, blisko twierdzy, widzimy część dość mocno nastawioną na zachodnich turystów z pamiątkami i wieloma innymi rzeczami. Ale im dalej się zagłębiamy, tym bardziej wygląda to już jak lokalne targowisko, z wszystkim, co potrzeba.
Nizwa i słynny kozi targ
Za to w piątek rano wszystko to wyglądało zupełnie inaczej, a turyści przestają być ważni. Nas ściągnął tutaj przede wszystkim kozi targ (lub poprawnie: targ kóz). Odbywa on się raz w tygodniu na tutejszym suku i jak nazwa wskazuje, handluje się tutaj przede wszystkim drobną rogacizną. Ale nie tylko: krowy i byki też są sprzedawane. Nazwa Goat Market jest nawet zapisana na jednej z bram po angielsku. Zresztą to właśnie kozy są tu głównym elementem folklorystycznym, który nas przyciągnął. To jest chyba tutaj najbardziej istotne, nie jest to bowiem targowisko, gdzie podchodzi się do kramu i patrzy na zwierzęta, ale cały zwyczaj, który wciąż choć przyciąga turystów, jednak autentycznie angażuje mocno lokalną społeczność.
Przed świtem parking był już tłoczny, a zwierzęta przeznaczone na sprzedaż czekały w samochodach. Niektórzy przyjeżdżają tu już w czwartek wieczorem, często z dalszych części Omanu. Ale oprócz zwierząt nagle cały targ żyje, wszystkim się tu handluje. Jak na prawdziwy suk przystało, ten w Nizwie był ruchliwy, głośny i pełny życia, niesamowity. Na sprzedaż było wiele zwierząt, warzyw, owoców, przetworów. A także tradycyjnych omańskich sztyletów: handżar (khanjar) i strzelb. Hale oczywiście też są, ale życie handlowe przenosi się na ulicę. To wygląda już bardzo interesująco, zwłaszcza, gdy można sobie pochodzić wśród sprzedających i kupujących.
Jak wygląda targ kóz w Nizwie?
Kulminacją targu kóz jest prezentacja zwierząt. Odbywa się to tak, że wokół specjalnego okrągłego zadaszenia gromadzi się tłum kupców, a wewnątrz po okręgu chodzą sprzedawcy z kozami i owcami, zachwalając towar. Gdy ktoś chce obejrzeć zwierzę, woła sprzedającego do siebie i po zapoznaniu się z ofertą, dokonują transakcji albo i nie i sprzedawca idzie dalej. Jakość zwierzęcia sprawdza się głównie przez dotykowy pomiar tkanki tłuszczowej na udzie. Zarówno sprzedający jak i kupujący są tak zajęci prezentacją i transakcjami, że nie zważają na turystów. W dodatku istnieje tu takie nieformalne przyzwolenie na robienie zdjęć. Także dlatego, że nawet osoby handlujące cykają mnóstwo fotek niektórym zwierzętom, łapiąc przy okazji innych ludzi. Innymi słowy raj dla turysty z aparatem, bo to miejsce żyje i jest wciąż bardzo naturalne i wyjątkowe.
Handel rozpoczyna się z samego rana. Formalnie gdzieś około siódmej rano, ale trochę trwa zanim zaczną się licytację. Trudno stwierdzić, kiedy to się skończy, tu nie ma reguły. To też miejsce, gdzie można spokojnie zobaczyć kobiety w tradycyjnych typach maski na twarzy. Jak wszyscy, one również zajmują się tu handlem, targowaniem i wybieraniem zwierząt. Udział w targach biorą nawet dzieci – w surowym klimacie i w surowej kulturze dorastają szybciej. Trzeba przyznać, że jest to bardzo emocjonujące wydarzenie: tłum ludzi, zwierzęta plączące się pod nogami, krzyki, meczenie, gwałtowna gestykulacja.
Zwierzęta na targu
Chyba najbardziej szkoda tu mimo wszystko zwierząt. Na przykład jeden ze sprzedawców trzymał w ręku kurę, trzymał ją za nogi i unosił do góry zachwalając towar. Kura nie piszczała, nie gdakała, ona po prostu krzyczała – niemal jak człowiek. Taki rozpaczliwy rozdzierający krzyk. Czy sprzedawca nie zauważył, że kura jeszcze żyje? Czy dla niego była po prostu świeża? Inny sprzedawca pokazywał koźlątko: szarpał je za nogę pokazując jej otłuszczone uda. Przerażone koźlątko wyrywało się do swojej mamy. Jałówki cofały się ze strachu przed każdym człowiekiem, który podszedł zbyt blisko. Kupiona owca nie chciała iść z obcym człowiekiem, więc ten ją na siłę ciągnął.
Z naszej perspektywy faktycznie trochę to przykre, natomiast tu w Omanie trochę inaczej traktuje się zwierzęta. Inna sprawa, że pomijając ten targ, to większość z nich całe życie biegają samopas (trudno to pastwiskami nazwać), nie znają masowej hodowli, ciasnych klatek i mączki kostnej podawanej na taśmociągu. Czas sprzedaży jest bezsprzecznie dla nich przerażającym wydarzeniem i wielkim stresem, ale czy koniec końców nie wiodą lepszego żywota niż zwierzęta masowo hodowane w zachodnim świecie? To już chyba trzeba ocenić samemu.
Nizwa jako baza wypadowa
Mimo wszystko, kozi targ w Nizwie to bardzo ciekawe doświadczenie. Z pewnością warte porannego wstawania, by zobaczyć to niecodzienne targowisko. Sprawia, że Nizwa na długo pozostanie w naszej pamięci, bo samo miasto na tle Omanu niewiele się wyróżnia. Jest za to z pewnością dobrą bazą wypadową po okolicy, lub przynajmniej miejscem na nocleg, gdy się jest przejazdem. To dobre miejsce na wyprawę zarówno do Wahiba Sands, czy Dżabal Szams, fortu Bahla jak również gór, czy mniejszych atrakcji.
Jeśli spodobał Ci się wpis polub nas na Facebooku.
Szlak omański | ||
Nizwa |