Nankin: masakra, konfucjanizm, cesarskie Chiny, zwiedzanie

Chińska szkoła w Nankinie

Choć reżim komunistyczny w Chinach dopuścił się niejednej zbrodni, to chyba za największy nowożytny mord w Państwie Środka odpowiadają Japończycy. Mowa oczywiście o masakrze nankińskiej (lub gwałcie nankińskim). Nankin (chin. 南京) to jednak miasto dużo starsze, związane z rodzącym się konfucjanizmem w czasach cesarskich, także później z Republiką Chińską i wreszcie czasy komunistyczne. Sprawia to, że miasto samo w sobie jest bardzo interesującą mieszanką.

Masakra nankińska

Lata 30. XX wieku były dość burzliwym okresem w Chinach. Z jednej strony Japonia już zdążyła utworzyć marionetkowe państwo Mandżuko, na czele którego stanął ostatni cesarz Chin – Puyi. Z drugiej rozgorzało komunistyczne powstanie przeciw rządom Kuomintangu i Czang Kaj-Szeka. To właśnie wykorzystali Japończycy, atakując Chiny. Japończycy podobno zostali ostrzelani przez komunistów, ale był to tylko pretekst do wypowiedzenia otwartej wojny i inwazji. Dowodzący wojskami japońskimi generał Iwane Matsui, po podbiciu innych miast (w tym praktycznie zrównaniu Szanghaju) dotarł do ówczesnej stolicy Nankinu. Dał władzom ultimatum. Poddać się w ciągu 24 godzin albo rozpocznie zmasowany atak. Ten trwał nawet po wycofaniu się wojsk chińskich z Nankinu. Wtedy zaczęto mordować jeńców i cywili. Szacuje się, że mogło tu zginąć prawie 400 tysięcy osób. Trwało to przez 6 tygodni, poza mordowaniem dokonywano także zbiorowych gwałtów, nie oszczędzając nawet małych dziewczynek.

Okropieństwa tych mordów polegają nie tylko na liczbach, ale też podejściu do ludzi. Japończycy w 1937 potrafili nawet organizować sobie zawody w mordowaniu. Niektóre z nich, jak zmagania podporuczników Mukai Toshiaki i Noda Takeshi, którzy ścigali się, który pierwszy z nich zabije 100 Chińczyków, były relacjonowane w lokalnej prasie.

W mieście dziś znajduje się mauzoleum ofiar wojny. Chińczycy pamiętają o tym, ale nie eksponują tak mocno swojej tragedii jak innych elementów historii Nankinu. Niemniej jednak temat masakry jest wciąż bardzo drażliwy, zwłaszcza, że Japończycy niechętnie o tym chcą pamiętać. W tym kontekście tragedia Hiroszimy czy żywe wspomnienia inwazji na Okinawę i rozpamiętywanie ich bardzo przypomina kwestię Drezna i nieuzasadnionych zniszczeń odwetowych.

Nankin i cesarskie Chiny

Nankin to bardzo stare miasto i warto o tym pamiętać. Było jedną ze stolic państw chińskich, zanim doszło do zjednoczenia w czasach dynastii Qin. Potem wiele razy przenoszono tu stolicę cesarstwa. Miało wiele nazw – Jianye, Jiankang czy Jinling. Obecna znaczy tyle, co południowa stolica. W VI wieku miasto zostało zniszczone, ale potem na nowo rozwijało się w czasach dynastii Tang czy Ming. Przez lata Nankin był ważnym miastem w cesarstwie. Tu znajdowały się choćby szkoły urzędnicze i rozwijał konfucjanizm. Szkolnictwo dziś zostało uwiecznione w starym mieście, ale warto pamiętać, że także i dziś jest to bardzo ważny, chiński ośrodek akademicki.

W czasach dynastii Ming powstały między innymi mury miejskie. Prawdopodobnie to największe mury na świecie w momencie powstania i długo potem, liczyły sobie aż prawie 34 km długości. Oczywiście przy Wielkim Murze (starszym o prawie 1500 lat), ta długość nie robi wrażenia, ale jak się porówna z innymi miastami, także w Europie, to i owszem. Dziś część z tych umocnień jest do zwiedzania. Po Mingach zostało także mauzoleum Ming Xiaoling. Przypominają trochę Grobowce Mingów znajdujące się w okolicach Pekinu.

Stare Miasto i ośrodek akademicki

Warto poświęcić trochę czasu na dawny Nankin. To tu właśnie można natknąć się zarówno na przepiękne stare budynki, jak i pamiątki po dawnych urzędniczych szkołach. Można zobaczyć jak wyglądało szkolenie oraz w jakich warunkach odbywały się egzaminy. Jest tu wiele pomników ukazujących dawne nauczanie. Osoby poddawane urzędniczym egzaminom były zamykane w małych klitkach i siedziały tam czasem nawet podobno do 40 godzin, zdając kolejne testy. Dziś Nankin także jest ośrodkiem uniwersyteckim, ale już trochę innego rodzaju. W Starym Mieście zlokalizowane są też różne targowiska.

Nankin i konfucjanizm

Konfucjusz mocno naznaczył Nankin. Choć sam filozof żył w czasach sprzed zjednoczenia Chin, na przełomie VI i V wieku p.n.e., to jego przemyślenia ukształtowały cesarstwo. Stały się wykładnią, tak pieczołowicie powtarzaną, iż przeistoczyły się w religię. W 1034 roku zbudowano świątynię Fuzimiao.

Jeśli patrzeć teologicznie, trudno rozróżnić czy konfucjanizm to religia czy filozofia. Raczej należałoby wskazać, iż filozofia z pewnym poglądem na życie po śmierci. To wystarczyło, w Chinach zatarła się ta granica. Konfucjusz jest jednym z kolejnych bożków. Efekt jest taki, że ludzie faktycznie załatwiają sprawy (a raczej składają ofiary w pewnych intencjach) w świątyni taoistycznej, buddyjskiej i konfucjańskiej. Któryś z bogów pomoże, a wszyscy powinni zostać dopieszczeni.

Mauzoleum Sun Jat-sena w Nankinie

Jednym z największych kuriozów komunistycznych Chin jest mauzoleum Sun Jat-sena. Doktor Sun Jat-sen to pierwszy prezydent Republiki Chińskiej, na Tajwanie wciąż uznawany za ojca narodu. Twórca Kuomintangu, odegrał istotną rolę w obaleniu dynastii Qing. W Chińskiej Republice Ludowej uznawany jest jednak za prekursora demokracji ludowej, tym samym można o nim wspominać. Fakt, że Kuomintang obecnie jest wciąż działającą partią polityczną, tyle, że na Tajwanie, bywa pomijany. Głównie pamiętają Jat-Sena jako działacza chińskiego, a nie partyjnego.

Mauzoleum Sun Jat-sena ma 8000 metrów kwadratowych. Wykonano je według tradycji cesarskich, ale jednocześnie trochę unowocześniono. W oczy bardzo rzucają się schody, które prowadzą do głównego grobowca. Jest ich prawie 400, więc jest to niezła trasa do pokonania.

Mauzoleum Sun Jat-sena
Mauzoleum Sun Jat-sena

Most na rzece Jangcy (Nankin)

Z czasów komunistycznych najważniejszym zabytkiem jest most na rzece Jangcy. Otwarty w 1968 roku, liczy sobie jakieś 5 km długości. Ma dwa poziomy: drogowy i kolejowy, a także miejsca do zwiedzania (przede wszystkim widokowe i małe muzeum, oczywiście komunizmu). Swoją drogą jest to jedno z nielicznych miejsc w Chinach, gdzie taką twardą pozostałość po komunizmie można normalnie zobaczyć. Pomijając Pekin, dziś w wielu miejscach socrealistyczne pomniki czy zabudowa zostają zastąpione nowoczesnością.

Pomnik Mao Tse Tunga przy moście
Pomnik Mao Tse Tunga przy moście

Od 2006 roku most słynie z innego powodu. Wyprzedził Golden Gate Bridge w San Francisco i stał się najchętniej wybieranym mostem przez samobójców, by z niego skoczyć. Niechlubny rekord.

Most na rzece Jangcy
Most na rzece Jangcy

Jezioro Xuanwu w Nanikinie

Będąc w Nankinie warto też przejść się w okolice jeziora Xuanwu, zwłaszcza wieczorem. To właśnie tam wylegają Chińczycy, by bawić się na ulicy. Uświadczymy tu karaoke i masę innych zabaw, a przede wszystkim prawdziwych ludzi. Jezioro to jest bardzo ważne ze względu na legendy, podobno mieszkał w nim kiedyś czarny smok.

Gong w świątyni
Gong w świątyni

Najnowszą atrakcją Nankinu, której nie widzieliśmy bo otwarto ją dopiero w 2015, jest porcelanowa wieża. Oryginalna pochodzi z 1412 roku. Uznawano ją za jeden z cudów świata, pojawiła się też w „Rajskim ogrodzie” Hansa Christiana Andersena. Zniszczono ją ostatecznie w 1856 (wcześniej ucierpiała podczas powstania tajpingów). W 2010 podjęto próby odbudowania jej, zakończone sukcesem. To też ładnie ukazuje burzliwą historię tego miasta, zdecydowanie ciekawszego niż wspomniana już Hiroszima.

Jezioro Xuanwu i widok na Nankin
Jezioro Xuanwu i widok na Nankin

Jeśli spodobał Ci się wpis, polub nas na Facebooku.

Szlak chiński
Nankin
Share Button

Komentarze

Rekomendowane artykuły