Hakone: spojrzenie na górę Fudżi, trasa, atrakcje

Fudżi, jezioro Ashi i Hakone

Park Narodowy Fudżi-Hakone-Izu (jap. 富士箱根伊豆国立公園) ze względu na swoją niewielką odległość od Tokio i górę Fudżi, należy do najbardziej popularnych parków narodowych w Japonii. Wejść jest kilka, myśmy skorzystali z Hakone (jap. 箱根町 ). Sam park zajmuje powierzchnię ponad 12 tysięcy hektarów i nie sposób podczas krótkiego wyjazdu zwiedzić wszystkiego. Przyjeżdża się tu głównie ze względu na możliwość oglądania góry Fudżi (Fuji). Oprócz wulkanów park słynie także z gorących źródeł, czyli osenów (takich o jakich wspominaliśmy przy okazji Yunadaki). Świetnie skomunikowany, stanowi idealny cel na jednodniową wycieczkę ze stolicy Kraju Kwitnącej Wiśni.

Góra – wulkan Fudżi

Główna atrakcja to oczywiście góra – wulkan Fuji-san. Błędnie tłumaczone jako „szanowna Fudżi” przez analogię przyrostka „san” jako „pan, pani” (np. do agenta 007 zwracano się per Bond-san). Niektóre kultury faktycznie nadają górą ludzkie przydomki, pisaliśmy o tym w przypadku Cotopaxi. W języku japońskim wiele znaków ma bardzo podobne brzmienie, ale znaczy co innego. W tym przypadku „san” oznacza „góra”. Co oznacza samo „Fuji”, do końca nie wiadomo: możliwe że nie oznacza nic specjalnego, ale fajnie brzmi – stąd taki, a nie inny dobór znaków, albo jest to zniekształcone imię któregoś z licznych zapomnianych bóstw japońskiej mitologii, może też oznaczać „nieskończony”, „nieśmiertelny” bądź „bez porównania”. W 2013 roku Góra Fudżi i 24 okoliczne lokacje, w tym świątynie, zostały wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO jako obiekt o szczególnym znaczeniu kulturowym.

Wciąż czynny stratowulkan Fudżi jest zarazem najwyższym szczytem Japonii – mierzy 3776 m. n.p.m. Przez większą część roku szczyt pokrywa lśniący w słońcu śnieg. Wyznawcy szinto utożsamiają go z żeńskim bóstwem, toteż jest to zarazem jedna z trzech świętych gór Japonii, na której do połowy XIX wieku obowiązywał zakaz wchodzenia dla kobiet. Fudżi natomiast uchodzi też za kanon piękna, mocno wpłynęło na poczucie estetyki Japończyków. W niektórych świątyniach czy skalnych ogrodach dość łatwo znaleźć kształt Fudżi.

Obecnie szczyt Fudżi to miejsce nie tylko pielgrzymek, ale i turystyki górskiej. Ze względu na warunki pogodowe, góra otwarta jest do wspinana tylko w lipcu i sierpniu. I znów, nie są to samowolne wejścia. Tu wszystko jest zorganizowane i w dodatku w odpowiednim sezonie, o ile oczywiście warunki na to pozwalają.

Gdyby ktoś pytał: las samobójców Aokigahara jest daleko, po przeciwnej stronie góry.

Kawaguchiko czy Hakone?

Ale by podziwiać Fudżi z oddali, nie trzeba się na nią wspinać, w sumie to nawet lepiej tego nie robić. Jak wieść niesie przy dobrej widoczności widać ją z Jokohamy, ale to się raczej rzadko zdarza. Są dwa miejsca w Parku Narodowym, które ściągają turystów. Pierwsze to Pięć Jezior Fudżi. Tu najlepiej dojechać busem do Kawaguchiko i tam rozpocząć zwiedzanie. W wiosennym okresie może być to interesujące ze względu na festiwal floksów (z którym się czasowo rozminęliśmy). My zdecydowaliśmy się na drugie miejsce, czyli okręg Hakone. Znajduje się on trochę dalej niż Pięć Jezior, przez to jest mniejsza szansa na zobaczenie głównej atrakcji, jeśli widoczność będzie słaba. Fudżi znajduje się jakieś 30 km w linii prostej. Szczęście nam dopisało.

Zwiedzanie okręgu Hakone i bilet zbiorowy

Okręg Hakone obejmuje Owakudani, jezioro Ashinoko, fragment drogi Tōkaidō, Hakone i oczywiście punkty widokowe na najsłynniejszy wulkan Japonii, a poza widokami są też inne, wulkaniczne atrakcje. Wycieczka po Hakone jest bardzo dobrze zorganizowana. Przyjeżdża się pociągiem (lub ew. inaczej) do Odawary (jap. 小田原市 ). Tam kupuje się bilet Hakone Free Pass, który upoważnia nas do zrobienia trasy różnymi środkami transportu. Jak to zwykle w Japonii bywa w przypadku takich biletów, wychodzi znacznie taniej, niż gdyby kupować je z osobna. Wraz z passem dostaniemy mapkę, a w informacji dokładnie powiedzą, jak przebyć całą trasę. Odawara jest o tyle dobrym przystankiem, że stają tu shinkanseny, więc jak zwykle japońska organizacja nie zawodzi.

Hakone: Owakudani

Nasza trasa po okręgu Hakone przewidziana była na cały dzień. Podróżowaliśmy kolejno pociągiem, kolejką linową, statkiem, pieszo i autobusem. Pierwsza część właściwego zwiedzania parku to była wulkaniczna dolina Owakudani. Powstała ona w wyniku wybuchu wulkanicznej Góry Hakone jakieś 3 tysiące lat temu. Nadal jest to teren aktywny wulkanicznie: ze szczelin na zboczach góry wydobywają się gazy i para, gorące źródła wody stale bulgoczą, a co pewien czas wulkan staje się bardziej aktywny, zwiększając produkcję trujących wyziewów. Stacja Ōwakudani znajduje się na wysokości 1044 m n.p.m. i to dobre miejsce na podziwianie góry Fudżi.

Właśnie niebezpieczne stężenie trujących gazów jest powodem, dla którego ścieżki na zboczu wulkanu były zamknięte. Osoby zdrowe mogą bezpiecznie przebywać na terenie wokół stacji kolejki linowej, przede wszystkim na tarasach widokowych. Wielka szkoda, że nie mogliśmy pospacerować między gorącymi źródłami. Niestety aktywność wulkaniczna jest nie do przewidzenia. Mimo to było warto dla samych widoków. Za to jest to doskonałe miejsce do obserwowania z oddali wydobycia siarki.

Specjalnością z Owakudani są jajka kura-tomago. Są to zwykłe jajka kurze gotowane na twardo w gorącym źródle. Skorupka staje się czarna od wysokiej zawartości minerałów. W smaku takie jajko nie różni się specjalnie od zwykłego. Gdy otwarta jest ścieżka między źródłami, turyści mogą kupić surowe jajka i ugotować je samodzielnie. Ponieważ ze względów bezpieczeństwa szlak jest zamknięty, jajka już ugotowane – a jeszcze gorące – można kupić w pobliskim sklepie. Podobno zjedzenie takiego przysmaku przedłuża życie o siedem latem. Drugą jajeczną ciekawostką było jajko na twardo bez skorupki, także czarne. Nie mamy pewności, czy obrane zostało wtórnie poddane działaniu tutejszych wód czy raczej uwędzone na dymie. Na to drugie wskazywałby smak, który bardzo przypomina wędzony ser.

Widok na stratowulkan Fudżi i jezioro Ashinoko

Jezioro Ashinoko (lub Ashi) powstało w kalderze wulkanu Hakone, który wybuchł około 3 tysiące lat temu. Hakone Pass, który mieliśmy, jest honorowany przez jedną z dwóch kompanii promowych, obsługujących przeprawę. Statki były wstrętnie stylizowane na europejskie żaglowce, a jeden z nich nazywał się „Victory”, jak okręt admirała Nelsona, który można zwiedzić w Portsmouth. Niestety to najbardziej tandetna i jarmarczna część wycieczki.
Za to dobra widoczność utrzymywała się nadal i już z drugiego brzegu jeziora mogliśmy podziwiać Fudżi.

Zwiedzanie właściwego Hakone

Na koniec wylądowaliśmy w Hakone. Można tutaj zobaczyć między innymi zachowane fragmenty drogi Tōkaidō. Trasa ta w okresie Edo prowadziła wzdłuż Pacyfiku od Kioto do Edo, czyli między pałacem cesarza a faktyczną stolicą kraju faktycznego jej władcy – szoguna Tokugawy (więcej o tym rodzie pisaliśmy przy Nikko). Była więc najważniejszą trasą kraju, uwiecznioną wielokrotnie w japońskiej sztuce.

W Hakone znajduje się punkt kontrolny na trasie Tōkaidō, który wraz z historycznymi zabudowaniami został zrekonstruowany i udostępniony zwiedzającym. Można tu też odbyć przyjemny spacer wzdłuż alei starych cedrów.

Szintoistyczna świątynia w Hakone (choć znów to kompleks chramów – Hakone, Soga, Kuzyryu) jest położona w lesie nieopodal brzegu Jeziora Ashinoko. W wodzie stoi intensywnie czerwona tori, wyróżniająca się na tle wiecznozielonych lasów.
Świątynia w obecnym miejscu istnieje od połowy XVII wieku, była popularna wśród samurajów. Na koniec zostaje wsiąść już do autobusu i potem pociągu i ewentualnie zostaje do zwiedzenia Odawara ze swoim zamkiem, jeśli został na to jeszcze czas.

Trasa Hakone to faktycznie przyjemny spacer na cały dzień. Z pewnością byłoby ciekawiej, gdyby dało się podejść pod gorące źródła, ale tak jak warunków pogodowych, tak też wulkanicznych nie da się zaplanować.

Jeśli spodobał Ci się wpis, polub nas na Facebooku.

Szlak japoński
Hakone
Share Button

Komentarze

Rekomendowane artykuły