Kolombo (syn. කොළඹ, tam. கொழும்பு, ang. Colombo) to największe miasto Cejlonu, mieszczące przy okazji główne lotnisko kraju. Zwiedzanie tego miejsca zostawiliśmy sobie na koniec naszej wyprawy. Podczas naszego całego pobytu na Sri Lance kilkukrotnie ostrzegano nas przed Kolombo. Nie, żeby czaiło się tam jakieś szczególne zagrożenie, ale że jest brudno, głośno, nie ma czym oddychać, a kierowcy tuk-tuków bardzo naciągają turystów, a całość jest odmienna od pozostałych części Sri Lanki. Miasto jest rzeczywiście inne niż reszta kraju, ale czy jest aż tak źle? Nie potwierdzamy.
Spis treści
Centrum Kolombo
Powietrze rzeczywiście zanieczyszczone, drapie w gardło. To nie czysta Sinharaja, ale niczego innego się nie spodziewaliśmy. Jest głośno od ruchu ulicznego, co chwilę zaczepiali nas panowie z tuk-tuków, ale dawali się łatwo zbyć. Korzystaliśmy z Tuk-Tuk Uber, więc nie dało się nas naciągnąć. Czy było brudno? W wielu europejskich miastach jest gorzej! Smog? Owszem jest, ale to też nie Amman, czy Pekin. Jedno rzeczywiście nieprzyjemne miejsce to był Pettah Market, gdzie panował niemiłosierny ścisk i hałas, ale dało się to nawet łatwo obejść, obejrzawszy to co planowaliśmy. Ale relatywnie rzecz biorąc, jakoś straszliwie brudno nawet tam nie było.
Samo centrum Kolombo (dzielnice Slave Island, Ford i Cinnamon Gardens) objawiło nam się jako miasto czyste, z niemałą ilością zieleni, z eleganckim centrum biznesowym i nowoczesnymi wysokimi biurowcami oraz historycznymi budynkami kolonialnymi. Ogólnie mieliśmy dobre wrażenia z tej byłej stolicy Sri Lanki. Da się przyzwyczaić, choć faktycznie bardziej podobała się nam wewnętrzna część wyspy.
Jami Ul-Alfar, Czerwony Meczet w Kolombo
Skoro wspomnieliśmy od Pettah, to od niej zaczniemy. Jednym z wyróżniających się zabytków Kolombo jest meczet Jami Ul-Alfar, znany również jako Czerwony Meczet, a to za sprawą charakterystycznej elewacji. Zlokalizowany jest nieopodal ulicznego targowiska – Pettah Market. Dominującą tutaj grupą etniczną są Maurowie i hinduscy muzułmanie, ale spotkać można też oczywiście Tamilów, Syngalezów, a nawet zasymilowanych potomków europejskich kolonizatorów.
Meczet powstawał w latach 1908 – 1909 z inicjatywy hinduskich muzułmanów w stylu zwanym indo-saraceńskim lub indo-gotyckim. Jest to styl kolonialny, wypracowany przez Brytyjczyków przebywających w Indiach, a nawiązujący do muzułmańskiej architektury w Indiach (w takim stylu powstał Tadż Mahal w Agrze), tradycyjnej architektury hinduskiej i europejskiego stylu, zwłaszcza popularnego w Anglii neogotyku. Niewierni mogą wejść na dziedziniec meczetu i jest to bezpłatne. Wymagane jest tylko ściągnięcie butów i odpowiedni strój. Kobiety mogą pożyczyć czador.
Historia Kolombo
Nazwa Kolombo pojawiła się po raz pierwszy w 1505 roku, gdy przybyli tutaj Portugalczycy. Nazwę tę utworzyli prawdopodobnie od wcześniejszych: Kolon thota, czyli po syngalesku „Port na rzece Kelani” albo Kola amba thota, czyli „Port z liściastymi mangowcami”, co jest o tyle prawdopodobne, że niegdyś rosły tutaj nieowocujące mangowce. Samo staro-syngaleskie słowo kolamba może oznaczać port lub bród. Warto dodać, że już 2 tysiące lat temu był tutaj port znany kupcom hinduskim, greckim, rzymskim, perskim, arabskim i chińskim.
W 1505 roku przybyli tutaj Portugalczycy i zawarli porozumienie z królem Kotte, Parakrambachu VIII, na mocy którego mogli zająć nabrzeżne rejony wyspy, by w zamian odpierać innych najeźdźców. Pozwolono im założyć własne plantacje cynamonu – dziś wspomnieniem po plantacjach jest bogata i raczej luksusowa dzielnica Cinnamon Gardens, choć właściwie jedynie z nazwy. Portugalczycy szybko zaczęli nadużywać gościnności i rozbudowali placówkę handlową w zbrojny fort i łapczywie sięgnęli po kontrolę całej wyspy, by chronić swoje interesy w Indiach. Nawiązań do cynamonu jest tu kilka, także w nazwie choćby jednego z hoteli – „Cinnamon”, który ucierpiał podczas zamachu w 2019 roku. Więcej o uprawach cynamonu i temu, co je zastąpiło przy wpisie o Lipton’s Seat, zaś o samym cynamonie przy Madu Ganga.
W czasach królestwa Kandy
Z biegiem lat władca królestwa Kandy (Kotte zdążyło upaść wiek wcześniej) wpadł na pomysł, by skłócić ze sobą rywali – Portugalczyków z Holendrami i osłabionych konfliktem, zwyciężyć, by odzyskać kontrolę nad Cejlonem. W tym celu król Rajasinha II w 1638 roku podpisał traktat z Niderlandami, by wspólnie odbić portugalskie ziemie, w tym Kolombo. Po wygnaniu Portugalczyków w 1656 roku, Holendrzy początkowo dotrzymywali traktatu i przekazali tereny pod władzę króla Kandy. Jednakże wkrótce je odbili, zajmując przede wszystkim bogate plantacje cynamonu i Kolombo czyniąc ufortyfikowaną placówką Kompanii Wschodnio-Indyjskiej.
W 1796 roku Kolombo zostało zajęte przez Brytyjczyków i stało się ich placówką militarną. Na mocy postanowień traktatu z Amiens z 1802 roku, Holendrzy ostatecznie musieli opuścić Cejlon, przekazując go Brytyjczykom. W 1815 roku finalnie obalono syngaleskiego króla, zakładając należący do angielskiej korony Cejlon Brytyjski ze stolicą w Kolombo. To właśnie z okresu brytyjskiego kolonializmu pochodzi znakomita większość budynków w kolonialnym stylu w Kolombo, poprzednicy niewiele budowali.
Ogrody Cynamonowe
Cinnamon Gardens to faktyczne centrum Kolombo, to dzielnica nie jakiś jedno miejsce. Viharamahadevi Park, wcześniej znany jako Park Wiktorii, to najstarszy i największy park miejski, który się tutaj znajduje. Położony jest pomiędzy Muzeum Narodowym i ratuszem. Został założony na początku brytyjskich rządów na Cejlonie i nazwany na cześć królowej Wiktorii. Obecna nazwa upamiętnia królową Viharamahadevi, matkę cenionego króla Dutugamunu, który w II wieku p.n.e. pokonał tamilskich najeźdźców.
Centralną osią parku Viharamahadevi jest podłużna niecka z wodą i z fontannami (akurat nieczynnymi, gdy my byliśmy) i statuą Buddy. Po drugiej stronie ulicy znajduje się ratusz. Ratusz do złudzenia przypomina Biały Dom w Waszyngtonie i rzeczywiście był na nim wzorowany. Został wybudowany w latach 1924-28 jako odpowiedź na potrzebę umieszczenie rozrastających się urzędów miejskich. Przy okazji pomieszczono tutaj bibliotekę publiczną. Wnętrze do tej pory w dużej mierze zachowało oryginalny charakter, niezmieniony podczas późniejszych renowacji.
W opisach zwiedzanych dawnych stolic wspominaliśmy, że z uwagi na drapieżny kolonializm, muzea nie mogą poszczycić się ciekawymi zbiorami, dotyczy to także narodowego, gdzie wystawiono fotografie i eksponaty. Te drugie niestety można zobaczyć w większej ilości w British Museum w Londynie. Inną sprawą jest to, że wiele z nich nie jest wystawionych, bo na przykład muzealna biblioteka posiada kilka tysięcy starodruków jeszcze pisanych na liściach palmowych. Wystawienie tego wszystkiego byłoby kłopotliwe. Muzeum Narodowe, początkowo jako Muzeum Kolombo, założono w 1877 roku w neoklasycystycznym budynku. Stylem i bielą elewacji przypomina ratusz. Inne muzeum warte rozważenia to Muzeum Holenderskie lub Muzeum Okresu Holenderskiego, czyli skoncentrowane na niderlandzkim okresie kolonialnym i Kompanii Wschodnioindyjskiej (Vereenigde Oost-Indische Compagnie – VOC).
Jezioro Kolombo
Jezioro Beira to jeden z najbardziej charakterystycznych punktów w Kolombo. Zostało ono stworzone przez Portugalczyków w latach 20. XVI wieku w celu ochrony przed najazdami sił tubylców. Pełniło więc funkcję fosy chroniącej fort. Początkowo pokrywało obszar około 1,65 kilometra kwadratowego, obecnie jest o 1 kilometr kwadratowy mniejsze i podzielone na mniejsze jeziora połączone ze sobą kanałami.
Pochodzenie nazwy jest niejasne. Beira pojawia się na planach miasta po raz pierwszy dopiero w latach 20. XX wieku, wcześniej zaś było znane jako Jezioro Kolombo albo wręcz po prostu Jezioro. Być może Beira to nazwisko portugalskiego inżyniera odpowiedzialnego za budowę akwenu? Być może chodziło o holenderskiego inżyniera De Beer, zwłaszcza że tabliczka z jego nazwiskiem i datą 1700 znajduje się na brzegu jeziora. W języku portugalskim słowo „beir” oznacza także brzeg jeziora, co też wydaje się dobrym wyjaśnieniem obecnej nazwy.
W każdej fosie powinien być smok, toteż Portugalczycy napuścili do niej krokodyle. Z pewnością one tak skutecznie broniły kolonizatorów przed Syngalezami, którzy chcieli odzyskać kontrolę nad nabrzeżem. Holendrzy zmniejszyli jezioro i usypali liczne wyspy. Jedna z wysp była na tyle duża, że założono na niej plantację palm kokosowych. Swoje rządy Brytyjczycy zaczęli od usunięcia z jeziora krokodyli (i dziś ich tam nie ma) i zaadaptowaniem terenów przylegających do akwenu do celów rekreacyjnych. W wodzie można było między innymi popływać jachtem lub łodzią wiosłową. To tłumaczy niechęć do krokodyli. Slave Island Brytyjczycy wykorzystali jako pierwszy ogród botaniczny, gdzie adaptowali sadzonki, później przetransportowane do Królewskiego ogrodu botanicznego pod Kandy.
Obecnie jezioro jest bardzo zanieczyszczone, a parametry wody niestałe, sprzyjające rozwojowi alg i brzydkiemu zapachowi, co nie zachęca do spędzania czasu nad wodą ani ludzi ani zbyt wielu zwierząt. Władze miasta mają w planach naprawę stanu zbiornika.
Wyspa Niewolnicza
Slave Island to nazwa dawnej wyspy na Jeziorze Beira. Odkąd jezioro zostało zmniejszone, nazwa dotyczy dzielnicy Kolombo. Nazwa pochodzi oczywiście od procederu handlu niewolnikami, dokonywanego przez Portugalczyków. Większość z nieszczęśników pochodziła z głębi Afryki (i przerzucani przez Stone Town). Po wyzwoleniu przez Brytyjczyków część z nich powróciła do ojczyzny, a pewna część pozostała na Cejlonie, asymilując się ze społeczeństwem. Są oni znani jako lankijscy Kaffirzy i obecnie żyje ich około tysiąca.
Świątynie Seema Malaka i Gangaramaya
Na trzech platformach na wodzie Jeziora Beira zbudowano buddyjską świątynię Seema Malaka. Powstała w końcu XIX wieku jako część położonej nieopodal dużej świątyni Gangaramaya (i pod tą nazwą można ją czasem znaleźć w Internecie). Ze względu na położenie, służy raczej do odpoczynku i medytacji, aniżeli do kultu.
Obecna świątynia Seema Malaka to rekonstrukcja z lat 70. XX wieku: oryginał powoli pogrążał się w wodzie, aż zatonął w 1976 roku. Co ciekawe, prace sponsorowało muzułmańskie małżeństwo.
Świątynia Gangaramaya jest najważniejszą świątynią buddyjską w Kolombo, powstała w końcu XIX wieku. Nam wydała się co najmniej dziwaczna i przypominała raczej antykwariat, by nie powiedzieć: rupieciarnię. Oprócz funkcji kultowej, w obiekcie mieści się także szkoła buddyjska. Styl architektoniczny tej świątyni nie jest tradycyjny, ale stanowi mieszankę stylu lankijskiego, tajskiego, chińskiego i hinduskiego. Znajdziemy tutaj także obiekty kultu, w tym figurki Buddy, z różnych kultur, co pozwala na ich porównanie.
Świątynie hinduistyczne
Zwiedzając Kolombo warto na chwilę wstąpić do jednej ze świątyń hinduistycznych. Jest ich kilka w mieście, zazwyczaj można je swobodnie zwiedzać za darmo, o ile nie ma tam żadnej ceremonii, acz często proszą, by nie robić zdjęć wewnątrz. Najbardziej znana to położona w centrum Sivasubramania Swami Kovil. Zaś bliżej czerwonego meczetu znajduje się Sammangodu Sri Kathirvelayutha Swamy Kovil. Oczywiście jest ich więcej.
Fort, dzielnica biznesowa Kolombo
Centrum biznesowe Kolombo mieści się w dzielnicy Fort. Nazwa oczywiście nawiązuje do postkolonialnej przeszłości, ale dziś wygląda to już zupełnie inaczej. Jest tu nawet parę wieżowców (w tym dwie wieże World Trade Center), droższych hoteli, a także barów czy restauracji. Te ostatnie znajdują się choćby w okolicy dawnego holenderskiego szpitala. Tu także mieszczą się ważne instytucje, jak giełda, no i zaczyna port, najważniejszy na całym Cejlonie.
Tu także zaczyna się ulica Galle Face Center Rd, która w tym miejscu pełni też rolę bulwaru. Warto dodać, że centrum w nocy jest ciekawie oświetlone. Bardziej na południe, znajdują się też plaże miejskie, choćby przy Colombo Plan Rd. Zaś jeśli kogoś interesują plaże, to lepszym wyborem może być pobliskie Negombo. Znajduje się tam też międzynarodowe lotnisko – CMB, a jednocześnie dojazd (choćby Uberem) jest zdecydowanie szybszy, tańszy i łatwiejszy.
Warto też wspomnieć, że przez lata na Sri Lance mieszkał Arthur C. Clarke. Podobno w stolicy da się jeszcze zobaczyć jego dawne biuro. Akurat tego nie próbowaliśmy. Samo Kolombo to miasto zdecydowanie inne niż cała Sri Lanka. Nie wyróżniające się specjalnie na tle innych azjatyckich miast. Do zobaczenia, ale jeśli macie mało dni na Cejlon zdecydowanie lepiej poświęcić go na inne atrakcje.
Jeśli spodobał Ci się wpis, polub nas na Facebooku.
Szlak lankijski | ||
Kolombo |